ściśle

Latte

 

      Długo nie mogła się przyzwyczaić do jego obecności. Isaac irytował ją, a zarazem pociągał. W zależności od strony, z której  przykładano  magnes. Te chwile nie były równoważne. Uczyła się tej fizyki codziennie, z coraz to lepszym skutkiem poznawania tajemnic na przeciwległym biegunie odczuwania. W końcu przestał jej przeszkadzać we wspólnym talerzu i oddechu przy stole. Osiągnęli status materii doskonałej. Do czasu, kiedy w jej życiu pojawił się Dmitrij.



      Pierwszy raz zobaczyła go na schodach, gdy nie spodziewając się nikogo z obcych, biegała w szlafroku to w górę, to w dół, przygotowując się do spotkania ze znajomymi. Banalnie, spojrzenie w oczy i pośpiech w odwracaniu wzroku. Jeszcze nie wiedziała kim jest, nie to było istotne. Nie chciała burzyć porządku przyciągania i coraz rzadszego odpychania biegunów. Jednak spotykała go coraz częściej. Stał się stałym bywalcem w ich domu. Nawet otwierał jej drzwi, kiedy z dużą ilością torebek wracała  i szukała klucza. Lustrował ją od głowy do stóp i zawsze śmiał się z żółtych trampek. Mówił coś o chemii i pierwiastkach. Z racji tego, że z fizyki była całkiem niezła, a chemia w szkole była jej konikiem, odpierała te argumenty. Lubiła z nim rozmawiać, zwłaszcza gdy siedzieli na jednej kanapie, a słowa wypowiadane odbijały się echem na karku.



      Czasami sprawdzał ciepłotę dłoni wmawiając jej poziom niepokoju, że wzrasta proporcjonalnie do bliskości, w której się znajdują.  Śmiała się wtedy głośno i mówiła, że ona zawsze tak ma. Nie zapominała o Isaacu, co prawda Dmitrij   był pociągający, to jednak w fizyce była bardziej zasiedziała. Z pasji do chemii i lekkiej zażyłości wymykała się robić doświadczenia. Wędrowali z Dimitrijem po knajpach, mostach i wąskich uliczkach. Sprawdzali intensywność zaludnienia miasta w różnych porach nocy. Zawsze wracała na czas, a czasem przed. Po prostu idealnie była.



      Coraz bardziej wsiąkała… była jak gąbka. Potrafił ją rozśmieszyć i ręce miał zdecydowanie cieplejsze od Isaaca, może to wynik mieszania etanolu z innymi składnikami, ale tak było. Nie wie. Któregoś dnia jadąc autobusem w przeciwną stronę miasta, oznajmiła mu, że menzurka z miksturą pękła i doświadczenie się nie udało. Więcej się nie zobaczą. Jeszcze długo nie dawał jej spokoju, ale dotrzymała słowa. Fizycznie wyparowała z jego życia i wróciła do stabilności pierwszej dziedziny, skupiając się tym razem na optyce…



      Z racji wykonywanego zawodu, szkłem powiększającym wyławiała nowe błędy. Wzorami matematycznymi szukała nowych rozwiązań. W jej kontaktach zawodowych pojawił się James.



      Od pierwszych poważnych listów, dotyczących szeregów nieskończonych ich korespondencja nabierała rumieńców. Nie tylko podpierali się już wzorami, ale także wzmiankami o pogodzie i ilości cukru w każdej łyżeczce dosypanej do kawy z mlekiem. Niedługo potem, nie tylko wymieniali dzień dobry przy porannej kawie, ale także spokojnej nocy. Czuła się w swoim fizycznym związku coraz mniej swobodnie. Musiała uważać, by nie zdradzić się rozmarzeniem, przy kolejnym obliczeniu. Czasami siedziała z Isaaciem w kuchni, w końcu był człowiekiem, więc jadał i patrzyła znudzona w pustą przestrzeń. Uciekała powielając historię. Z Jamesem  dorobili się nawet wspólnej ławki w parku  i mieli już całkiem nowe plany, nie tylko ścisłe.



      Spakowała walizkę. Nie było przyciągania.

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 2 głosy
Latte
Latte
Opowiadanie · 19 lipca 2008
anonim
Wszystkie komentarze