idę przez miasto i zastanawiam się przechodzę obok rzeczywistości stworzonej przez człowieka na własne potrzeby żyjemy w klatkach które wcale się nie powiększają bezduszność miasta przytłacza z każdej strony żywimy się betonem i betonowe staje się myślenie ludzi choć mówią że to ekosystem podobny do naturalnego ja jednak w to wierzyć nie chcę miasto jest pasożytem ziemi nie daje nic w zamian era nowych horyzontów niedługo prawdziwy horyzont istniał będzie tylko w bajkach dla dzieci a nawet na to nie będzie można liczyć bo nie będzie już dzieci ani bajek ani na dobranoc
elektryczna pustynia bezkresna pustka neuronowe autostrady prędkość światła łamanie barier na krańcu świata tylko którego
są ludzie których myślenie doprawdy zabija
gdzie jesteś Boże skoro jesteś wszędzie tak tylko czasem pytam a na ulicach nie znajdziesz niczego co dobre kolory zlewają się w jedną wielką ołowianą zupę kiedy przestaniecie czcić złotego cielca robi mi się niedobrze na wasz widok w złotych szatach złotych pierścieniach złotych samochodach
moja potrzeba wiary nie maleje doprowadza mnie tylko do frustracji bo w co mam wierzyć zawodzi człowiek zawodzi przyjaciel człowiek człowiekowi wilkiem z zawiścią patrzy w oczy nic bardziej naiwnego niż wyznanie miłości pytanie tylko kto naiwny bardziej - ten który mówi że kocha czy ten który mu wierzy... i czy nadzieja prawdziwie kocha swe dzieci wszystko można poddać w wątpliwość wszystkiego się wyrzec i wszystkiemu zaprzeczyć gdy przychodzi żyć w takich realiach z jakimi się spotykamy na co dzień niedługo zabraknie człowieka w człowieku
możemy się nienawidzić pluć sobie w oczy jadem ociekać brudnymi słowami prowadzić regularną wojnę z wiatrakami a nawet z ich cieniami żeby tylko udowodnić swoją wyższość tylko wyższość nad czym będąc na szczycie drabiny ewolucji jesteśmy prymitywniejsi od bakterii wirusów i pierwotniaków zamknięci szczelnie w swojej głupocie zapominamy że to co mamy mamy tylko na chwilę i nic nigdy nie będzie do nas należeć na zawsze
jak bardzo brzydzi mnie człowiek nie da się powiedzieć jak bardzo potrzebuję go by przecisnąć się przez szczeliny teraźniejszości w inny wymiar
wyznaczamy normy przystosowujemy się do nich głupsi niż zwierzęta zaburzamy rytm Ziemi biologiczny rytm naturalny chcąc człowieczeństwu nadać wymiar świętości lepszości władza
jak wyglądałby świat gdyby nigdy nie było ludzi
albo wielkie litery i znaki interpunkcyje w całym tekście
albo nigdzie
i po co to wyśrodkowanie?
idzie na pożarcie ;)
Powtarzające się słowa i brak zastosowania jakichkolwiek zasad polskiego języka oraz inne „ble, ble” spowodują w niedalekiej przyszłości, że kolejne stylowe przekazy pójdą z „dymem”.
Moje ostatnie słowo to: „brr” zmieszane w betoniarce Twoich odczuć, towarzyszących podczas napisania tego tekstu.
Ps. A mogłaby być eksplozja, a tak wyszedł ołów.
Zawsze można można go przetopić:)
Jestem pełna podziwu.