Literatura

imigrant (opowiadanie)

graf.man

po dosc dlugiej przerwie wrzucam tekst napisany jeszcze w Islandii w ramach proby nie zapomnienia polskiego jezyka i przypomnienia sobie, ze trzeba cwiczyc styl pisania.

 

Potworne uderzenia kropli deszczu otaczają mnie swoim niezmiernym hałasem, szare niebo otuliło cały ląd, a niewyobrażalny smutek przeziera przez atmosferę kolejnego islandzkiego piątku. Pracującego, polonijnego piątku. Tak, jestem wreszcie w Islandii, po miesiącach przygotowań, szukaniu tanich linii, by dolecieć na tę wyspę położoną tuż pod kołem biegunowym, wyspę wyśpiewaną przez Led Zeppelin. Jakże łatwo rozpoznać cudzoziemca w kraju braci i sióstr, w kraju, gdzie każdy jest rodziną. Blond włosy, długie nogi u kobiet i krępa, męska budowa ciała u mężczyzn, tak w skrócie można opisać tubylców, a jakakolwiek inność w wyglądzie od razu kwalifikuje do kategorii: cudzoziemiec, z którym dobrze byłoby się rozmnożyć w celu uniknięcia potencjalnej choroby umysłowej u dziecka. Więc jestem tu, a hałas oceanu, tutejszych mew i spadających kropli deszczu wdziera się siłą do moich uszu. Wyspiarska pogoda, która może zmienić się z każdą chwilą w gwałtowne opady śniegu, czy w przepiękny, słoneczny dzień.

Pracujący, polonijny piątek. Cala noc na nogach, noszenie szklanek, zmywanie, sprzątanie po pijanych Islandurach, na samą myśl o tym człowiek dostaje drgawek. W Polsce jesteśmy kimś, jesteśmy ważni. Tu wręcz, jak śmieci szukamy pracy.

 

„No icelandic, no work".

 

Za oknem wciąż deszcz, jakieś hałasy. Polska kamienica, pijaństwo i narkomania, strzykawki w piaskownicach i tu, kurwa, dzieci polonii maja dorastać, w poczuciu słabości i gorszości. Czując się Islandczykami, wiedząc, że jest się Polakiem. Za oknem wiatr dokazuje, przechyla zielone drzewa, buja nimi, wedle swojego uznania. Pozbawia radości, zielonych liści, polska, złota, piękna jesień.

 

„Yes, please smile, cause ACID is coming."

 

I dzień na zmywaku, cały, boży, pieprzony dzień zmywając talerze w restauracji sushi, z jakimiś pieprzonymi, zadufanymi kucharzami, patrzącymi krzywo.

 

„Have you been drinking vodka yesterday? No? Are you really from Poland?"

 

Mają ten gejzer, parę wulkanów, ziemię przypominającą kosmos, na której Armstrong trenował przed pierwszym lotem w kosmos. I co? Jak kultura islandzka jest zapomniana, jak zamiast marszu Wikingów, mamy wielkie święto gejów i lesbijek. Różowe wozy jadące przez centrum miasta, machający transseksualiści w przykrótkich koszulkach z zarośniętymi pępkami. Już wolę tę naszą niezdrową zaściankowość, niż taką skrajność. Jesteś gejem, to masz powodzenie u kobiet.

 

Pokręcę męską pupcią. Złożę rączkę do pocałunku, wygnę ustka w grymasie i zamrugam oczkami.

„Hey, you, little pussy."

 

Jak błyskawica uderzająca z hukiem w ziemię dociera do mnie, że, już za miesiąc, właściwie to za chwilę studenci zaczynają rok, a ja wciąż jakby odcięty od tej złożoności polskiej nauki. Mrugam oczami, o czternastej, próbuję się rozbudzić, po pokoju walają się brudne majtki, śmierdzące skarpetki, niedopałki. Na białej komodzie leży paczka papierosów. Próbuję wstać, przenoszę ciężar ciała na prawą nogę, tułów przechyla się wraz z przekręceniem stopy. Na jeszcze ugiętych kolanach docieram do komody, podnoszę paczkę. Dwa papierosy leżą, jak zaczarowane, ręce, jakby wydłużone od ciężarów noszonych na barkach wyjmują fajka, druga ręka po omacku szuka zapalniczki, wreszcie natrafiając na ogień. Odpalam papierosa. Wypuszczam dym. Pokój znów przypomina piekło, dym jak z gaszonego ognia, przenika pokój. W ciało wchodzi cisza.

 

C'est la vie.

 

Tylko to. Bawcie się, ja też się kiedyś pobawię.

Polska, moja Polska. Przed oczami staje dom rodzinny, pies bawiący się z kotem, mama przygotowująca obiad, hałasujące dzieci na ulicy pod domem, grający w piłkę chłopcy, dziewczynki grające w klasy, hałas skuterów, wyścigi rowerowe, BMX. Sąsiedzka kłótnia o przekłutą piłkę, to wszystko przenika moją wyobraźnię, hałas w słoneczny dzień sprawiający radość. Czystą, niezmąconą niczym radość. Tam jest mój dom, tam właśnie podczas pięknego lata zapalają się pierwsze papierosy pod świecącymi latarniami. Tam próbują piwa, pierwsze łyki z butelki kupionej w osiedlowym sklepie. Piekąca duszę tęsknota za miejscem, w którym się jest kimś, a nie obcym przybyszem z państwa nadbałtyckiego.

 

Yes, my dear friends from America, Poland is not in Africa.

 

Nie jesteśmy czarni, choć, dla was czarni to Amerykanie. Polska to nie tylko ubóstwo, jak się wam wydaje otaczające nas na każdym kroku. To uśmiechy ludzi, to chęć niesienia pomocy. Polska jest wyspą, otoczoną lądem, przystanią, dla każdego Polaka. Przystanią, z której się nie chce wyjeżdżać.

 


niczego sobie+ 3 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
hayde
hayde 14 września 2008, 15:20
o haj haj :D już myślałam, że się tu nie pojawisz. w wolnej chwili przysiądę do tekstu, choć tak na pierwszy rzut oka - czy cudzysłowy też nie powinny być angielsko pojedyncze? ;)

pozdrawiam
(jak tam się posuwa sprawa z Żydkiem?)
luminka 14 września 2008, 15:49
Cóż, twój tekst powinni przeczytać wszyscy ci, którzy uciekają z Polski tak szybko jakby ich goniło stado wściekłych wilków do spółki z wygłodniałymi piraniami;)
Nie czytałam innych twoich tekstów, ale ten zdecydowanie mi się podoba ponieważ świetnie i dobitnie wyraża emocje.

A to zdanie: "Blond włosy, długie nogi u kobiet i krępa, męska budowa ciała u mężczyzn wyłania się z każdego rogu, a jakakolwiek inność w wyglądzie od razu kwalifikuje do cudzoziemca, z którym dobrze byłoby się rozmnożyć w celu uniknięcia potencjalnej choroby umysłowej u dziecka" spokojnie mogłoby brać udział w konkursie na najdłuższe zdanie tygodnia;)
graf.man 14 września 2008, 21:10
Ohh.. moja Hayde.. jakze oglbym juz sie nie pojawic, juz sama Ty mnie motywujesz. Zydek ma 16 stron, ale mysle,zeby juz zakonczyc i sprobowac raczej ze zbiorem opowiadan. Nie chce schrzanic, a pomyslowzaczyna mi brakowac.

W takim razie czym predzej nadrob zaleglosci z moimi innymi tekstami:P
hayde
hayde 14 września 2008, 23:15
otaczają-otuliło-przeziera -> to tylko pierwsze zdanie, może jednak lepiej ujednolicić czas?

"Tak, jestem wreszcie w Islandii, po miesiącach przygotowań, szukaniu tanich linii, by dolecieć na te wyspę położoną tuż pod kołem biegunowym, wreszcie znalazłem się na wyspie lodu wyśpiewanej przez Led Zeppelin"
- Tak, jestem wreszcie w Islandii (a nie powinno być "na"?). Po miesiącach przygotować, szukania tanich linii, dotarłem na wyspę położoną tuż pod kołem biegunowym (albo dotarłem na wyspę lodu wyśpiewaną przez Led Zeppelin)
- w takiej konstrukcji uniknąłbyś niepotrzebnych powtórzeń: wreszcie, wyspy. i takiego przedobrzenia z natłokiem informacji też by nie było.

"męska budowa ciała u mężczyzn wyłania się z każdego rogu" - nie wiem czy męska budowa może się wyłaniać z rogu, no chyba, że ten róg ma kształty mężczyzny i to krępego mężczyzny. powinno raczej wyniknąć ze zdania, że kobiety takie a taki i mężczyźni tacy a tacy wyłaniają się zza każdego rogu.

"inność w wyglądzie od razu kwalifikuje do cudzoziemca" - a nie lepiej by brzmiało - kwalifikuje do kategorii: cudzoziemiec. (bo jako tako do samego cudzoziemca byłoby trudno)

"wdziera się do moich uszu siłą" - ja bym dała: wdziera się siłą do moich uszu; ale z tego, co pamiętam, to w twój styl wpisana jest inwersja.

"sprzątanie po pijanych Islandurach na samą myśl o tym człowiek dostaje drgawek" - po Islandurach mile widziany myślnik.

"wiedząc, ze jest się Polakiem" - że

"Juz wole tę naszą" - Już

"niż taka skrajność" - taką

"uderzająca z hukiem w ziemie dociera do mnie, ze juz za miesiąc" - "ziemię", po ziemi przecinek, "że", "już"

"właściwie to za chwile" - chwilę

"przenoszę ciężar ciała na prawa nogę" - prawą

"Bawcie sie, ja tez się kiedyś pobawię" - się, też

"to wszystko przenika moja " moją

"Piekąca dusze" - duszę

mam wrażenie, że się nie postarałeś, zwłaszcza, gdy widzę natłok takich literówek. jednak z drugiej strony widzę bardzo pięknie przedstawioną tęsknotę za krajem. tęsknotę, jak tęsknotę, ale docenienie tego, co ma się na miejscu, tu w Polsce. widocznie czasem nie warto biegać za marzeniami, skoro mogą być zrealizowane pod własnym nosem. z resztą - co to za marzenie, pracować na zmywaku? prawda?
końcówka moim zdaniem wybiegła poza granicę przyjmowanej patetyczności. czuć, że w tekście siedzi obrońca własnego narodu, więc niepotrzebne jest wyrzucanie tego wszem i wobec.

to chyba na razie tyle z mojej strony. jak przejrzysz tekst i naniesiesz jakieś poprawki, to zobaczę czy moje zdanie zmieni się, co do "Islandurów" ;)
graf.man 15 września 2008, 00:13
literowki wynikajaz tego, ze w Islandii nie mialem mozliwosci uzycia komputera z polskimi literami i w domu, wrocilem w piatek, poprawilem to, co widzialem. zaraz wezme sie za reszte.
hayde
hayde 15 września 2008, 00:14
tylko bez wymówek mi tu, lepiej poprawiaj.
graf.man 15 września 2008, 11:56
tak też się stało:)
tajemnica
tajemnica 15 września 2008, 13:21
wdziera się siła do moich uszu. - siłą
Maja ten gejzer, - Mają
trasnsexualisci - transseksualiści
że, juz za miesiąc, właściwie to za chwile - że, już za miesiąc, właściwie to za chwilę

To jeszcze kilka literówek, ale tekst jest tak smakowity, że poprawię sama i puszczam na pierwszą stronę. Brakowało Twojego pisania. :)

Poczułam tęsknotę, choć w części, bo nie doświadczyłam bólu emigracji, i usłyszałam ten gwar na polskim podwórku, odbijanie piłki, hamulec roweru bmx i śmiechy, polski klimat domu. Od razu skojarzyłam serię opowiadań "Wyspa" autorstwa Latte!, to spojrzenie na los emigranta z kobiecej strony, widać te same odczucia, choć inaczej opisujesz rozłąkę z krajem. Pod wrażeniem. :)
Serdeczności
Said Muslim
Said Muslim 18 września 2008, 15:24
Maciek dużo mi opowiadał o waszym pobycie u Islandurów.

Trawa jest zawsze bardziej zielona po drugiej stronie płotu, czy jakoś tak. Ale nie przesadzałbym z tą pięknością Polskich podwórek. To już nie lata 90 i może ja stałem się bardziej zgryźliwy a może te podwórka naprawdę zmieniły się na gorsze?

W Polsce Polak też często czuje się jak śmieć, i to jest chyba najgorsze.

Szkoda, że nie powstał z tego wyjazdu jakiś pamiętnik a jeno tylko jeden krótki tekst.
graf.man 18 września 2008, 20:55
coś w rodzaju pamiętnika kreślę w swojej głowie, ale jeszcze nie mam punktu wyjściowego, a nie chcę zacząć "A zaczęło się to tak":P.

zupełni szczerze, ja w Polsce nie czuję się, jak śmieć. Takie podwórką nie istnieje, a przynajmniej ja takiego nie mam, ale dusza tęskniąca wylbrzymia piękno.
przysłano: 14 września 2008 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca