mniej więcej co godzinę i pięć minut na całym świecie

janek słowiczek

 

Kiedyś to było, że podszedł do mnie mały chłopiec i spytał o godzinę.

-Przecież masz zegarek na ręce. - Mówię.

-To nie jest zegarek. To jest mój tykacz.

-No pewnie, że tykacz. Ale też zegarek.- Tłumaczę. - Pokazuje godzinę. Nie wiesz tego?

-Mój zegarek tylko tyka.

Pochylam się żeby zobaczyć jego zegarek. Nie ma wskazówek.

-A po co ci zegarek bez wskazówek? - Pytam.

-Wskazówki odpadły. Został sam zegarek.

-No tak. Ale po co ci sam zegarek bez wskazówek. Czyli coś, co zegarkiem już nie jest.

-Mój tykacz? - Chłopiec przyłożył zegarek zwany tykaczem do ucha.- Czasem słucham sobie... a właściwie może mi pan powiedzieć w końcu która godzina?

Przecież pytał on a ja mu nie odpowiedziałem. Spoglądam więc na zegarek.

-Jest dokładnie szósta. - Mój kwarcowy niezawodnie wyświetlał szóstkę i dwa zera.

-Mała wskazówka na dole a duża na górze.

-Dokładnie tak. - Nie mówię mu, że mam zegarek z cyferkami. Jakby przez moment czuję tę jego wyższość przedszkolaka. Melancholia w głosie, gdy mówi o wiedzy tak powszechnej, jak rozmieszczenie wskazówek na okrągłej tarczy podczas wczesno wieczornej godziny. Zaciekawił mnie ten chłopak, przyznam. Coś bym jeszcze zagaił, żeby prędko nie odszedł. Lecz szybszy on.

-Chcę posłuchać jak tyka pana zegarek.

No i załatwił mnie przedszkolak. Nie owijam w bawełnę, wyciągam lewą rękę w jego kierunku i mówię.

-Wiesz. Ten mój zegarek jest bardzo nowoczesny. Jeśli tyka to bardzo cicho. Ja właściwie nigdy nie słyszałem, żeby tykał.

Nie słucha mnie on tylko chwyta za przegub i przyciska do ucha. Nie patrzy, nie spogląda tylko słucha. "Jeśli tyka to bardzo cicho", co za głupoty, myślę sobie, wygaduję.

-Faktycznie nie tyka. - Zauważył. O święta naiwności.-To musi być bardzo nowoczesny zegarek. - Dodał i chyba, Jezus z Marią, rozbroił mnie tym.

Puszcza moją rękę i znów nie patrzy i nie spogląda. Tylko puszcza i pozwala jej odpłynąć do właściciela czyli do mnie. Przypatruję mu się przez chwilę i czuję, że coś jest z nim nie tak. Jeszcze nie wiem co dokładnie i jak.

-Co się stało ze wskazówkami w twoim zegarku? - Pytam.

-Poodpadały. Za często się nimi bawiłem.

-Wskazówkami? - Nie ukrywam zdziwienia.

-Tak. Jestem niewidomy. Sprawdzałem jak się przesuwają.

Zatkało mnie, jak to się mówi, centralnie.

-Bo tylko w ten sposób mogłem się dowiedzieć, która jest godzina. - I po chwili dodał.- Przesuwają się, ale bardzo powoli.

-Nie zauważyłem, że jesteś niewidomy. Przepraszam. - Się powiedziało niezręcznie z powodu tego całego zatkania.

-Przecież tego nie widać. - Zrozumienie przyszło prędko. - Znaczy na pierwszy rzut oka, jak to się mówi.

-No tak. Tak tak. - Mówię na to ja.

I tak stoimy chwilę pewną, więc zaczynam mu się uważniej przyglądać.

Ale od razu myślę sobie, że może to być nieuprzejme skoro on nie wie, że mu się przyglądam. Skoro on nie widzi a ja widzę. Lub niesprawiedliwe może to być bardziej, niż nieuprzejme. Kto wie. Różnie.

-A zauważył pan, że mniej więcej co godzinę i pięć minut mała wskazówka chowa się pod dużą. Wtedy może się wydawać, że zegarek ma tylko jedną wskazówkę.

-Hmm... Nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Co godzinę i pięć minut?

Spoglądam na swój zegarek ale z powodu cyfrowego wyświetlacza jestem troszkę zbity z tropu.

-Łatwo to pan zauważy , jeśli spojrzy pan na swój zegarek. Co godzinę i pięć minut... na całym świecie.

No tak. W wyobraźni dwie wskazówki na godzinie dwunastej, jedna na drugiej. Następnym razem znów się spotkają gdy mała będzie na godzinie pierwszej a duża dogoni ją pięć minut po pełnej godzinie. No tak, myślę sobie, dokładnie co godzinę i pięć minut.

-Masz rację. - Mówię.

-Oczywiście, że mam rację! - Powiedział dumny ze swojego odkrycia.- Zresztą każdy może to sprawdzić samemu.

-W takim razie wiesz dużo więcej o zegarkach niż ja. - Powiedziałem.

-To nie jest wiedza, bo każdy może to wiedzieć. I jak na przykład to, co z tego wynika. Godzin mamy dwadzieścia cztery, a w tym czasie wskazówki spotkają się tylko dwadzieścia dwa razy. Smutne, prawda? Ale co to za wiedza skoro nikomu do niczego się nie przyda.

-Nieprawda. - Mówię i po raz pierwszy w tej rozmowie wiem na czym stoję. - Wiele odkryć początkowo wydawało się bezużytecznych. A potem okazywało się, że zmieniały życie wielu ludzi. A wiesz jakie było jedno z pierwszych odkryć. -Chłopiec wyraźnie zainteresował się tą rozmową. Mówię więc dalej.

-Człowiek siedział pod drzewem i spadło mu jabłko na głowę. To było pierwsze odkrycie na ziemi.

Chłopiec zaśmiał się i po chwili dodał:

-Musiał się na to mocno zdziwić.

Zapewne wyobraził sobie pierwszego człowieka na ziemi, któremu spada owoc na czubek głowy. Ciekawe jak to sobie wyobraził. Jak mówiłem zaciekawił mnie ten chłopak. A na dodatek zdążyłem go polubić.

-Mi chodziło raczej o to - po krótkiej mej myśli kontynuuję ,- co on z tym odkryciem zrobił. On je opisał.

-Ja bym nie wiedział jak swoje opisać. - Powiedział trochę zmartwionym głosem.

-Tym się nie przejmuj. Mogę ci w tym pomóc.

W zasadzie już to zrobiłem. Pomogłem mu opisać jego odkrycie. Podobnie jak wszystkie kolejne, którym nigdy nie było końca. I zawsze kiedy on coś odkrył ja się cieszyłem z tego najbardziej. Mówię to Tobie teraz: zawsze lubiłem słuchać tego co mówiłeś i co pokazywałeś. A teraz, gdy Ciebie już nie ma, mogę sobie o tym wszystkim czytać i mieć radość taką samą, jak wtedy gdy byłeś. I następnym razem, obiecuje Ci to smarkaczu na bank, gdy się spotkamy, nie pozwolę Ci tak szybko odejść, czy, jak to było - "wrócić do siebie", ale każę Ci opowiedzieć jeszcze raz o tym wszystkim co, jak lubiłeś mawiać, spotkało cię w tym, w tamtym i w następnym życiu.

 

janek słowiczek
janek słowiczek
Opowiadanie · 26 października 2008
anonim
  • Kuba Nowakowski
    Dzięki za przyjemne dwie minutki.
    Jest się nad czym zadumać. Czekam na kolejne teksty.

    · Zgłoś · 16 lat
  • Annka17
    bardzo ciekawa historyjka i nie męcząca przy czytaniu.
    dzieci to bardzo wdzięczny obiekt w sztuce nieprawdaż? :) pozdrawiam.

    · Zgłoś · 16 lat