Gdy wbijasz w siebie miniaturowe szpilki z częstotliwością uderzeń serca, wiedz, że życie twoje przypominać będzie ci notorycznie o tym fakcie. Wyobraź sobie, że każda z tych szpilek to pazur drapieżnego ptaka lub drzazga, która utkwiła w martwym punkcie. Z powodu owych szpilek twe wspomnienia wyolbrzymiają się lub też kurczą. Każde wydarzenie widzisz z nowej perspektywy, z odpowiedniego dystansu, pod odpowiednim kątem w horyzontalnej przestrzeni własnej pamięci.
Ukłucie szpilki jest niezauważalne. Przedziera się ona delikatnie przez naskórek myśli i wrażeń, wnika w tkanki głębsze i bardziej oddalone, dotyka zmysłów jak dziecko dotyka matki. Wszystkie szpilki tworzą unikatową strukturę, pełną jednak pułapek niedomówień i słów niepamięci. Ukryte są w niej zamierzchłe gesty, znaczące spojrzenia, liczne oddechy, spragnione ciepła odruchy i bezkształtne pokusy.
Liczba szpilek ulega stałym zmianom. Nowe szpilki pojawiają się w miejsce znikających, rozszerzają się i rozciągają z biegiem czasu, bądź też odwrotnie – kurczą się z powodu braku sennych przeżyć i ewoluowania fantazji. Czasem spotyka się szpilki rozdwojone, a więc o dwóch końcach. Te jeszcze bardziej spragnione są czułości, nienasycone są w pożądaniu. Ich obecność boli jednak bardziej niż rana po najtęższym gwoździu, niż obecność skrawka szkła w oku. Szpilki są nieuniknione i potrzebne, tak jak cierpienie w życiu człowieka jest nieuniknione i potrzebne. Bez nich człowiek traci sens, staje się maszyną podobną jak kropla wody do drugiej, takiej samej. Budzi się co rano, wychodzi z domu, pracuje, wraca, kładzie się spać. Tylko dzięki szpilkom głęboko wbitym w jego jestestwo staje się kimś niepowtarzalnym, kimś tworzącym historię, będącym jednym z niezbędnych elementów do ułożenia układanki o nazwie „Świat”.
Tysiące szpilek, które człowiek głęboko wbija w serce, by zaznaczyć je małymi bliznami, będącymi znakami przeszłości, to także tysiące splątanych w miłosnym uniesieniu ciał, tysiące szeptów w świetle księżyca i tysiące zwierzeń w pustych pokojach.
Każdy uśmiech drogiej nam osoby przechowujemy w maleńkiej szpilce, podobnie jak płacz dziecka, pocałunki spełnienia, dotyk skóry, sen zmęczenia, głód wrażeń i pragnienie istnienia.
Kaleczymy swą duszę właśnie pot o, by móc żyć, by siatka stworzona z owych szpilek oplotła nas szczelnie, nie pozostawiając miejsca na ucieczkę własnego „ja”.
Dalej nie czytam.
a takie nudne
przybity i dobity szpilkami