Człowieka pielęgnuje, znaczy się pielęgniarka. Przychodzi do tego zawszonego (o tym później) dziada i go myje, pachwinę dziarami pokrytą mu wyciera każdego dnia, bo sam to co najwyżej się zdezynfekuje, sięgając po piersióweczkę.
Tak pędzą wspólny żywot ludzi jakoś dziwnie pokracznych, bo i ona w pewien sposób niepełnosprawna jest, kuleje. Ale pięknie to ogrywa, ona nie idzie, ona płynie wręcz, sunie chodakami czy też innymi białymi klapkami z gumofilcu, leciutko, z gracją.
Rozmawiają sporo, mają chyba o czym, bo też jest samotna i chyba już dawno ta żmudna opieka nad spróchniałymi kośćmi pracą być przestała, a oscyluje na granicy służby i przyjemności.
Przychodzi o 9 i w drzwiach słychać pewnie szelest jej toreb plastikowych, bo ona zawsze z tobołkami, jakby z targu wracała, bo cebulę, seler, pietruszkę dorodną, niepryskaną(!) mu pokazuje jak zdobycz, jak skarb narodów. Bułeczki też mu przynosi z kruszonką, taki cymes niby.
Potem miska idzie w ruch, taka plastikowa, mocno już zużyta, ale służy, bo przecież dziury nie ma, woda się nie wylewa. Dla zgrywy zakłada czepek, taka gra paraerotyczna. Czułe słówka sobie mówią, żeby kolanko podnieść czy obrócić się na brzuszek. Dobrze tam im. Ale stopy to i tak nigdy doszorować mu nie może, bo jakieś zrogowaciałe i czerstwe.
Ale i tak największy ubaw mam jak go goli, potem cały pokój we krwi tonie, bo rączek to ona sprawnych nie ma, a pan do brzytwy przyzwyczajony,a dżiletu się boi, bo to pewnie ruskie i tak produkują. Dobrze się muszę wyginać, żeby zobaczyć jaki tatuaż ma na ramieniu.
Coś w stylu rozpustnej syreny, której pupę pieścił, jak po morzach i oceanach więziennych świat opływał.
Tak, bo ten pan, to ma na sumieniu niejeden magnetowid, ot taka fiksacja, liczyło się tylko video.
Dziś trochę resztek tej złodziejskiej działalności ma na półce, marki się mienią: sanyo, pannasonic i inne. Widzę mojego samsunga! No ale cholera, coś w życiu osiągnął, coś ma.
Razem czasem jakiś film sobie puszczą z VHS-u, taki luksus dnia codziennego, komunię córki przynosi i cieszy się, że kiedyś taką ładną łososiową garsonkę miała.
dlaczego ona nosi plastikowe torby? tendencję zauważam do powrotu do natury i siatki się nosi albo płócienne torby ;)
zawszonego (o tym później)
czy to nie można pisać
lekko
dowcipnie
i z ...wdziękiem?
to pytanie retoryczne bardziej
cała przyjemość (czytania) po mojej stronie ;)
dla mnie *
poczekamy na innych o!boskich
ale naprawdę bardzo dobry kawałek prozy. temat, sposób w jaki został potraktowany, atmosfera - i ja bym wreszcie po tej okropnej posusze wnioskowała, żeby może wyróżnić?