Sumienie

Marek

Czemu patrzysz martwymi oczami? Zabiłem cię... nie żyjesz... Zamknij powieki nie chcę patrzeć w nieruchome ślepia. Nie żyjesz zrozum. Uroczyłem ci krwi. Wypłynęła. Nie żyjesz... Nie patrz...
Leżysz już nie wstaniesz... już nie krzykniesz... nie zawołasz... Pomoc nie przyjdzie. Za późno... nawet nie walczysz. Więc zamknij te cholerne oczy!!! Czego chcesz... czego chcesz ode mnie?! Nie mam sumienia... ty też nie... już nie.
Jesteś pusty jak ja. Nie czujesz nic... nie możesz. Powinieneś być mi wdzięczny... nie będziesz cierpiał... nikt cię nie skrzywdzi... nie będziesz myślał. Powinieneś dziękować. A ty patrzysz... nic tylko patrzysz... martwymi oczami.
Powiedz czego chcesz... wiem nie możesz. Dlaczego więc patrzysz. Spójrz na siebie. Widzisz... to zwłoki, twoje zwłoki... jesteś już niczym śmieciem, które rozwłóczą zwierzęta. Spójrz... poderżnąłem ci gardło. Widzisz krew... jest twoja. Rzygała z ciebie jak ze świni. A teraz niema już nic. Niema ciebie... nic ci nie pomoże.
Więc proszę zamknij oczy... nie patrz... już... teraz...
Wiem o co ci chodzi... Nie zrobię tego... Masz zamknąć oczy. Nie..? Dobrze ja odejdę. Nie spojrzysz już na mnie. Nie zobaczę pustki w twoich oczach. Mówiłem ci nie mam sumienia... mówiłem... nie patrz...
Nie mam sumienia... ty nim na pewno nie jesteś. Zabiłem cię... już cię niema. Zostało tylko martwe ciało z rozchlastanym gardłem... i krew. Tylko tyle. Nic tylko zwłoki... martwe ciało...
Dobrze wiesz, że tego nie zrobię. Nie boję się wiesz... Nie czuję strachu... nie teraz. Nie boję się patrzeć na ciebie... Tylko zamknij oczy. Łypiesz na mnie swoimi oczami... są puste, nieruchome, martwe. Nie możesz mnie widzieć! Nie widzisz mnie..! Słyszysz!!!
Nie trzęsę się ze strachu... nawet serce mi nie wali. Odpuść sobie... odejdź... zamknij oczy.
Śmierć... to jest dla ciebie. Podciąłem ci gardło. Charczałeś. Dusiłeś się... krwią. Krew tryskała... umarłeś. A teraz na mnie patrzysz... Dlaczego... czemu ja... czemu..?
Umarłeś... nie ma cię... Ja żyję... nic ci do tego... nie uda ci się...
Nie dam rady... nie mogę odejść. Czego chcesz?! Nie patrz! To wszystko przez ciebie... tylko twoja wina. Przez ciebie się boję... przez ciebie drżę... przez ciebie płaczę. Czego jeszcze chcesz... Czego?
Wiem czego... Tak to jedyne wyjście. Wiem przestanę się bać. Nie spojrzysz już na mnie... nigdy. Nie zobaczę twych oczu... Tych zimnych, nieruchomych, martwych...Już nigdy...

***

Rano w lesie niedaleko małego miasta w województwie lubelskim znaleziono ciała dwóch mężczyzn. Starszy ok. 30 roku życia z poderżniętym gardłem. Młodszy ok. 20 lat powieszony na drzewie tuż przy ciele niezidentyfikowanego mężczyzny. Starszemu wyłupiono oczy. policja nie znalazła ich na miejscu zbrodni. Trwa identyfikacja ciał oraz ustalanie przyczyn tragedii...

 

Marek
Marek
Opowiadanie · 3 lutego 2009
anonim