KRZESŁO

Pat Skilwerioz

 Chciałem pomalować okno. Okno w pracy. Ponieważ znalazłem trochę soczysto-zielonej farby i stwierdziłem, że taki kolor będzie pasował do reszty naszego pomieszczenia (dwóch nas pracowało w pomieszczeniu…), przystąpiłem do malowania. Obok stało czarne drewniane krzesło… W trakcie malowania wykonałem jakiś niezgrabny ruch i część farby znalazła się na krześle.

Ponieważ obawiałem się, czy farby wystarczy na całe okno, rozprowadziłem rozlaną farbę tak, że tylko około połowa krzesła była zielona… Dokończyłem malowanie okna, a o krześle jakoś zapomniałem… I już tak niedomalowane pozostało. Przyzwyczailiśmy się i nie zwracaliśmy na nie uwagi.

Minął jakiś czas…

Pewnego razu pracowaliśmy z bardzo pozytywnym człowiekiem, który stał się naszym kolegą… i dlatego na zakończenie naszej współpracy zrobiliśmy “imprezę”. W pracy. Był alkohol, a nasz nowy kolega wyjął “fajeczkę” i zaczęliśmy palić marokański haszysz… Baaardzo dobry! Nie jakieś badziewie… Wchodził powoli i miło do naszych umysłów, powodując dużo - dla nas wtedy - śmiesznych skojarzeń, myśli itd…

Nasz nowy kolega siedzi i zaczyna patrzeć na TO krzesło… Patrzy, patrzy i pyta:

- Dlaczego to krzesło jest tylko w części zielone?

I tu nagle BUM! - moja rozpalona p.Wyobraźnia za pomocą moich ust odpowiada:

- Ty się ciesz,że tylko w części jest zielone! To krzesło przedstawia UPŁYW CZASU! z każdym dniem staje się coraz bardziej zielone… następuje to bardzo powoli, ale z chwilą, gdy całe stanie się zielone nastąpi - KONIEC ŚWIATA!!!

He,he,he… Pośmialiśmy się z tego i wieczór toczył się dalej. Nie zapamiętałbym akurat tego gdyby nie to, że jakiś czas później ten kolega musiał coś załatwić u nas w pracy, wszedł do nas do pokoju i mówi:

- Chłopaki, pierwsze co, to do was przyszedłem zobaczyć, co z krzesłem! - przygląda się, patrzy… - Ufff… Jeszcze trochę czasu zostało…

Nam się przypomniało i pośmialiśmy się razem.

Czas mijał…

Krzesło było w ciągłym użytku… Zaczęło skrzypieć… Niebezpiecznie się “ruszać”… Tak więc coraz rzadziej je używaliśmy…

Ale pomyślałem, że krzesło z taką fajną historią, które stało się dla nas prawie ‘magiczne’, szkoda tak po prostu wyrzucić. No szkoda. Ale co tu wymyśleć?… I wtedy gdzieś zobaczyłem pomnik wielkiego magika… Wielki Houdini się zwał. Ponieważ “sztandarową” sztuczką jego było “przechodzenie” przez np. ściany - tak wygląda jego pomnik - Houdini “wychodzi ze ściany”.

OK! - świetny pomysł!!! Więc z kolegą przycięliśmy pod odpowiednim kątem krzesło, każdą z jego czterech nóg, i zamocowaliśmy do ściany tak, że wygląda jakby je ktoś tam “wepchnął”. He… he…

I to już prawie koniec… Ale odwiedził nas jeszcze raz ten kolega, zobaczył krzesło “w ścianie” i zapytał:

- A jak teraz zobaczycie, że CZAS SIĘ JUŻ SKOŃCZYŁ? Bo ono “zielenieje” do dołu…

Hmmm… Taaa…

- No to wtedy Houdini (Wielki) wyjdzie ze ściany i nam o tym powie - odpowiedzieliśmy razem, zgodnie i błyskotliwie…

Pat Skilwerioz
Pat Skilwerioz
Opowiadanie · 6 lutego 2009
anonim
  • .
    'soczysto-zielonej'
    soczystozielonej

    'p.Wyobraźnia'
    takie skróty stosuje się raczej do prawdziwych osób
    jeżeli już to:
    pani Wyobraźnia

    temat interesujący
    ale w takiej formie
    (szkolnego wypracowania)
    nie nadaje się na pierwszą stronę
    zbyt dużo za bliskich powtórzeń
    zdania proste, jak z podręcznika do nauki czytania

    po przeredagowaniu
    może...

    postaraj się Autorze
    Uć miała zawsze silną prozatorską reprezentację ;)

    · Zgłoś · 15 lat