To nie jest tak, że mu żadna myśl z worka teologii do głowy nie przyjdzie.
Ależ przyjdzie, postoi i wyjdzie.
W czyśćcu na pewno wali grzybem jak w miejskiej łaźni. Prysznice są tam zardzewiałe, nikt nie sprząta, bo wszyscy grzechy z siebie zmywają. Tylko takie lekkie, niezauważalne wręcz życiowe psoty. Żeby trafić do czyśćca trzeba być trochę nijakim, bezpłciowość mieć wyrytą na twarzy. I dlatego wszyscy tam trafią: moja eks, moja matka, bracia, siostry zakonne, ta ładna kuzynka też, sklepikarka, cieć.
Tylko nie ja. Już moja w tym głowa. Mam już dość swojej spleśniałej łazienki, ja nie chcę z deszczu pod rynnę. Aby obniżyć swoje szanse zostania czyściochem, trzeba zastosować konkretną strategię. Wiadomo, że czynienie dobra nie daje stuprocentowej pewności ominięcia tej boskiej myjni. Zawsze się o coś potkniesz i bilans jest taki, że choć nie objadałeś się, grzeczny i lojalny byłeś, to okazuje się, że nie zdążyłeś spłacić kredytu na mikrofalę.
Grzeszek to malutki, ale do czyśćca jak znalazł. I choć mikrofalówka to zło w najczystszej postaci, bo przecież te fale ultrakiller wysyła, to już sędziów na wysokościach nie obchodzi. Skoro nie chcą redukcji etatów, to muszą utrzymać stała liczbę czyściochów.
Ale takie zło, to już jest inna estetyka, to już może być high class. Tylko zapału mi brak do psucia i obijania mord bliźnim. Wypadałoby konsekwentnie linie proste czynić łamanymi. To już sztuka, a ja tylko skromnym rzemieślnikiem jestem.
Decyzja zapadła- idź się umyć.
a) przyczyniamy się do ochrony Ziemi i nie wpuszczamy w kanał skażonej naszymi brudami wody (plus - zatem bliżej oczyszczalni),
b) zostajemy indywidualistami, kontestatorami prawdy, że częste mycie - skraca życie!
Zrobię `dzień dziecka`. A co! ;) Nie będę rzemieślnikiem. Będę wolny, brudnym kontestatorem!
nawet piekło ;)
dlatego idzie na pierwszą stronę
bez grzechu i wyrzutów sumienia ;)