Deszcz cichutko dzwonił o metalowy daszek przystanku autobusowego. Powoli zapadał mrok. Było ponuro i mokro. Siedziała na ławce ze spuszczoną głową. Już od dłuższego czasu nie spoglądała na zegarek. Wiedziała, że on już nie przyjdzie. Nie przyjdzie chociaż obiecał, że będzie.
To miał być wspaniały weekend we dwoje. Łyżwy, dyskoteka, romantyczne chwile we dwoje. Uśmiechnęła się do siebie smutno, kiedy oczami wyobraźni zobaczyła siebie przed lustrem i kiedy przypomniała sobie ile czasu stroiła się dla niego. Ale on po prostu nie przyszedł. Rozmazany tusz do rzęs spłynął ciemną strugą po jej policzku. Czuła się bardzo samotna i niepotrzebna. Nie chciała wracać do domu. Było jej strasznie głupio, bo wszyscy mówili, że tak będzie. Wstydziła się swojej naiwności. Dała się złapać na jego gładkie słówka. Po raz kolejny.
Telefon zadrżał jej w dłoni. Spojrzała na wyświetlacz. Nie chciała z nikim rozmawiać. Wstała i ruszyła przed siebie. Mokre włosy przykleiły się jej do twarzy. Krople deszczu zmywały makijaż i przyprawiały o zimny dreszcz na plecach. Nie patrzyła na nic. Szła, nie zwracając uwagi na mijających ją ludzi, na przejeżdżające auta. Nagle zatrzymała się i podniosła oczy.
Stała przed przeszkloną ścianą. Za szybą młodzi mężczyźni pokonywali kolejną długość basenu. Oparła dłoń o szkło i przyglądała się im uważnie. Każdemu z nich. Patrzyła na nich dłuższą chwilę, po czym opuściła głowę. Jej ramiona zadrżały a ciężkie krople stoczyły się po jej policzkach. Odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie. Szła szybko, z każdą chwilą przyspieszając kroku. Wycierała łzy zaciśniętą dłonią. Nagle poczuła lekkie uderzenie, które ją zatrzymało. Poczuła ramiona, które delikatnie ją objęły. Podniosła oczy i zobaczyła znajomą twarz. Chłopak szybko zdjął kurtkę i włożył ją na jej przemoczone ramiona. Wyciągnął z kieszeni telefon.
- No hej. – powiedział do słuchawki. – Znalazłem ją. Jesteśmy obok uczelni. Tak tak, tam przy tylnym wyjściu... No to czekamy na ciebie. Do zobaczenia.
Zrobiło się jej bardzo zimno. Przytuliła się do niego i zamknęła oczy. Chciała przestać czuć, zasnąć i obudzić się kiedy będzie już po wszystkim.
Czekali dłuższą chwilę. W końcu podbiegła do nich dziewczyna.
- Cześć Piotrek. – powiedziała, łapiąc z trudem oddech. – Dzięki, że pomogłeś mi szukać. Gdzie była...?
- Cześć Dominika. Kręciła się przy uczelni. Ubrana w sweterek. Jest zupełnie przemoczona. Zabierzmy ją do mnie bo się jeszcze przeziębi.
- Dobrze, chodźmy...
Usiadła ciężko na łóżko i ukryła twarz w dłoniach. Dominika podała jej ręcznik.
- Powycieraj się. – powiedziała. – I zdejmij te mokre rzeczy. Piotrek zostawił ci jakieś ubrania...
- Nie chcę... – odpowiedziała obojętnie. Nawet nie podniosła wzroku.
- Beata co się stało?
- Nie wiesz? Wystawił mnie. Miałaś rację. Wszyscy mięli rację. A ja głupia uwierzyłam. Cieszyłam się jak małe dziecko...
Dominika podeszła i przytuliła ją.
- Bo jesteś dobra i ufasz ludziom. – powiedziała.
- A wiesz co jest najgorsze? On mnie okłamał. Byłam tam... Szukałam go...
- Spokojnie Beatko. Spróbuj się położyć. Jest ci zimno. Czuję jak drżysz.
Położyła się i przykryła kocem. Zamknęła oczy. Odpłynęła.
Kiedy się obudziła Dominika siedziała przy niej. Piotrek stał przy oknie i uchyliwszy róg firanki zerkał na ulicę.
- Jak się czujesz? – zapytała Dominika.
- Już mi lepiej. – odpowiedziała, przecierając oczy.
Zapadła niezręczna cisza, która sprawiła, że dostała gęsiej skórki. Czekała na pytanie, które muszą jej zadać.
- Co teraz zrobisz? – odezwał się wreszcie Piotrek, patrząc ciągle za okno.
- Nie wiem. – odpowiedziała niepewnie. – Wiem jedno. Co by się nie wydarzyło, nie jestem sama. Mam was. Dziękuję...
'To miał być wspaniały weekend we dwoje. Łyżwy, dyskoteka, romantyczne chwile we dwoje.'
za bliskie powtórzenie
'Krople deszczu zmywały makijaż...'
a ja myślałem
że te nowoczesne kosmetyki są wodoodporne
całość przypomina gimnazjalne wypracowanie na zadany temat