Cieć

Pensjonarka

Cieć.

Tutaj siedź.

Chcę cię mieć.


Kamieniczne centrum dowodzenia na jego nogach, na beczce prostowanych, stojące.
Legenda. Ledwo żywa.

Widzę kolejne zmarszczki na wysokim czole, woda codziennie wyciskana z aloesu w doniczce już nie pomoże. Znowu pewnie jakiś chuj obraził mego kamienicznego boga nadaremno. Niech ci wsza w ucho wejdzie, śmiertelniku.


On jest ponad. Orgastyczny stan mi fundując każdego dnia.
Kiedy pluje, idzie, biegnie, nie on nie biegnie, bo on wiedział już przed Stingiem: a gentleman will walk but never run.

Przycina gałązki drzew, a mnie ze szczęścia rośnie szczecina.
Podlewa trawę, a ja wystawiam swoje nędzne popłuczyny biustu i udaje, że robię sobie budyń.

Dzień dobry nikomu nie mówi, bo nie jest taki kwadratowy. Będę jego kołem. Nawet piątym.

A gdy zadymka śnieżna on tą łopatą w powietrzu fantazyjnie macha i nowy lepszy świat tworzy.

Nie trudź się, mówię do siebie. On już ma swoją donnę, rura to wybitna- przepuszcza przez siebie wszystko. Wiaderka za nim nosi, wyjałowioną trawę zagrabi, a i on w przelocie wodą z węża ją popryska,  więc symbioza jest.

A ty siedź w oknie, siedź. Czasami coś zjedz.

 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 2 głosy
Pensjonarka
Pensjonarka
Opowiadanie · 9 czerwca 2009
anonim
  • Kuba Nowakowski
    Bardzo to dobre. Biorę.

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • Jacek
    Bardzo mi się podoba. Nic Ci nie zarzucę. Język powalił mnie po prostu. Konwencja świetna. Błędów brak. I ta cwana klamra. Brawo!

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    "Od tego bym zaczął z rozbudowaniem "symbiozy" codzienności z miotłą i naszą krótkowzrocznością w folarze sarkazmu...
    Początek taki ni to z gruchy ni z pietruchy"

    w "filarze" * - miało być. Kasowanie komentarzy na wywrocie jest kłamstwem

    · Zgłoś · 15 lat temu
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    "Dzień dobry nikomu nie mówi, bo nie jest taki kwadratowy. Będę jego kołem. Nawet piątym.

    A gdy zadymka śnieżna on tą łopatą w powietrzu fantazyjnie macha i nowy lepszy świat tworzy.

    Nie trudź się, mówię do siebie. On już ma swoją donnę, rura to wybitna- przepuszcza przez siebie wszystko. Wiaderka za nim nosi, wyjałowioną trawę zagrabi, a i on w przelocie wodą z węża ją popryska, więc symbioza jest."


    Od tego bym zaczął z rozbudowaniem "symbiozy" codzienności z miotłą i naszą krótkowzrocznością w folarze sarkazmu...
    Początek taki ni to z gruchy ni z pietruchy

    · Zgłoś · 15 lat temu