Popkultura #113 : Nieszczęśliwe misie

Maciej Dydo Fidomax

Rana kłuta zadana fantazji na pięć minut przed wieczorynką. Całe młode pokolenie zamiast bajki o „Szczęśliwych misiach” obejrzało bajkę o „Misiach upadku”. Prezes telewizji stwierdził, że trzeba pokazać młodemu pokoleniu świat taki jaki jest – organizacje katolickie oraz koła prawicowe już zapowiedziały protest.

- Nie wierzę kurwa. – Fioletowy rzucił butelką o ścianę. – Nawet butelki nie rozbijają się tak jak trzeba. – splunął w bok.

- Ale to prawda. – Purpurowy siedział przy stole, przed dosłownie chwilą wyleczył kaca i raczył się teraz tym momentem względnego spokoju moralnego. – Pokazali nas kurwa w telewizji.

- No w to jeszcze mogę uwierzyć, ale że kurwa zamiast dobranocki to mi się w palę nie mieści, nie w Polsce.

- Jest już polska MTV, to i kurwa teraz my jesteśmy na czasie, nie?

- A jak było z oglądalnością? – Fioletowy podrapał się po niedomytym futerku.

- Oglądalność była zajebista.

Purpurowy poczuł skurcz w żołądku i puścił niekontrolowanego pawia.

- Twoja elokwencja zawsze powoduje u mnie bełta.

- Zobaczysz, pierdolona popularność, jeszcze nam zaszkodzi.

- Stary, co chcesz, robimy to, co robiliśmy do tej pory, puszczamy bąki i tak dalej.

- Gwałcimy ich przez popkulturę?

- Dokładnie.

Drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wpadła Żółta Misia z Misią Pomarańczową - zaczęła się kolejna libacja, którą pokazano później w jako „Nieszczęśliwe misie #5 : Libacja Nieszczęśliwych Misiów.”

- Co masz na koszulce? – katecheta, poniewierał wzrokiem jednego z uczniów.

- Co?

- Mówi się proszę. – katecheta wstał od stołu.

- Jebaj się.

- Nie wiesz, jak się nazywa, to co masz na koszulce?

- Jebany nieszczęśliwy miś, przeszkadza ci?

- Nie życzę sobie, żeby na moich katechezach uczniowie nosili na sobie oznaki kloaki umysłowej.

- Jak elokwentnie. – chłopak użył słowa, które znał dzięki swojej ulubionej kreskówce. – Przeszkadza ci ten miś? – zerwał z siebie koszulkę. – Bo zasłania mój nagi tors, co pedale?

Katecheta wybiegł z klasy.

- Nie zrozum mnie źle, to bardzo dobra kreskówka, tylko wiesz chyba, czym jest telewizja? Ulega wpływom.

- I?

- I wygładź trochę tą kreskówkę, tylko deczko.

- Misie w krawatach?

- Robisz sobie ze mnie jaja.

- Tak szefie robię sobie z pana jaja, bo pan wie, że oglądalność ta kreskówka zawdzięcza bezkompromisowości, pan chcę to zabrać.

- Nie zabrać – wygładzić.

- To jest to samo. Zabierze pan to i nie ma „Nieszczęśliwych misiów”, są za to „Obojniaki nie misie”.

Miś powoli się budził. Łapka jeszcze lekko zdrętwiała, błądziła gdzieś po ziemi.

- Gdzie jest... – zaczął z trudem Purpurowy. -... moje wino. – dokończył i zebrał się w sobie żeby wstać.

Podniósł się. Jego sterany życiem plusz znowu dał o sobie znać. Nie przestraszył się ekipy filmowej stojącej w drzwiach, ale przekręcając głowę postanowił wyładować swoją frustrację nieszczęśliwego misia.

- Kurwa! Nie kameruj mnie tu! – krzyknął w stronę kamerzysty.

Kamera jednak beznamiętnie dalej się w niego wpatrywała.

- Co ja kurwa mówiłem! Nie kameruj, nie? Nagi jestem chyba, nie?

Kamerzysta nie wytrzymał, bo był to już któryś tydzień, który spędził w tej stęchłej norze, zmuszony kręcić każdy moment życia nowych bohaterów pop-kultury.

- Wy pluszaki zawsze jesteście nagie. – rzucił skacowanej purpurowej mordce.

Miś się zamyślił.

- Tak, masz pan rację, ale ogólnie to jest pan niewykwalifikowana ciota. Oglądaliśmy wczoraj z Fioletowym odcinek #33 i zjebałeś co drugie ujęcie.

Kamerzysta położył kamerę na ziemi i w odcinku #44 zatytułowanym „Wpierdol” widzowie mogli zobaczyć jak kamerzysta bije purpurowego pluszaka, a w chwilę później jest otoczony wszystkimi kolorami pluszu i dostaje niezły wycisk od całej rodziny nieszczęśliwych misiów. Ten odcinek miał rekordową oglądalność.

Twórca „Nieszczęśliwych misiów” patrzył na reporterkę „Ogniwa dnia” z niekłamanym obrzydzeniem. Zawsze brała sobie tematy kontrowersyjne i dzięki temu jej pożal się boże program publicystyczny jakoś utrzymał się na antenie..

- A więc panie X, co pan sądzi o całym tym szumie dookoła pańskich „Nieszczęśliwych misiów”?

- Szum jest dobry droga pani, dzięki temu są pieniążki, pani o tym chyba wie najlepiej.

- Czy zupełnie pana nie obchodzi, że przez pana dzieci straciły „Szczęśliwe misie” i są teraz zmuszone pięć dni w tygodniu oglądać tą pozbawioną dobrego smaku nową wersje.

- Niech pani nie zapomni, że za „Szczęśliwe misie” jestem także odpowiedzialny. Czasy się zmieniają droga pani, za komuny była tylko jedna szczęśliwa opcja więc i kreskówki były „szczęśliwe”, teraz mamy kapitalizm, wzorce z zachodu, jest wolność i misie niekoniecznie muszą się uśmiechać, one mówią prawdę o współczesnym świecie...

- Prawdę? Dialogi opierają się na przekleństwach, a fabuła tylko na upijaniu się i seksie.

- Pani kiedykolwiek się upiła?

- Nie wtedy, gdy miałam 8 lat, a takie dzieci także oglądają pańską tzw. kreskówkę.

- No, to droga pani, niech sobie pani poczyta ostatnie statystyki, dzieci w tym wieku mają już przeważnie pierwsze libację za sobą.

Fioletowy siedział zamyślony skrobiąc swędzący go plusz.

- Ty Fiolet nie łam freda! – purpurowy podszedł do niego z butelką wódki i usiadł po drugiej stronie stołu.

- Wiesz, zastanawiam się stary, od kiedy my się staliśmy nieszczęśliwi. – chwila ciszy. – A zresztą polej. – podsunął kieliszki.

- Od czasu jak pierwszy raz puściłeś bełta w krainie szczęśliwych misiów i pokłóciłeś się z panem X. – wypili kolejkę.

- Patrz stary, uciekaliśmy od jebanego pana X, a on nas znalazł i dalej z nas żyje. – chwila ciszy. – Skurwiel jebany, a zresztą polej. – Purpurowy polał – wypili.

- Znaczy, co cię tak trapi?

- Bo kurwa ucieczka z tej krainy szczęśliwych misiów to był mój pomysł, nie?

- No. – Purpurowy polał bez ponaglenia. Wypili.

- No to kurwa ja uciekałem od pana X właśnie.

- Znaczy? – Purpurowy polał kolejną kolejkę, ale Fioletowy wylał kieliszek.

- Znaczy sterany życiem plusz, kurwa. – wyszedł trzaskając drzwiami.

Purpurowy siedział jeszcze chwilę sam przy stole, wpił może jeszcze cztery kieliszki i chwiejnym krokiem wyszedł w ciemną jesienną noc szukać przyjaciela.

Fioletowy siedział wpatrując się w granicę fantazji.

- Myślałem, że już odszedłeś. – Purpurowy powoli już trzeźwiał.

- To nie jest taki proste. Fantazja była naszym domem, a domu nie zostawia się samemu. Chodź ze mną. – zaproponował.

- W rzeczywistość? A co tam można robić?

Fioletowy machnął ręką.

Mała dziewczynka siedziała na drabince w parku, wszystkie dzieci bawiły się na zjeżdżalni, ale dla dziewczynki to był jeden z tych dni czteroletniego życia, kiedy wolała usiąść gdzieś z boku. Fioletowy patrzył na nią siedząc na drzewie, przejechał po swoim brudnym pluszu łapką i powiedział sam do sobie „Gwarantuje ci miłość i pralkę z podwójnym wirowaniem” i skoczył.

Maciej Dydo Fidomax
Maciej Dydo Fidomax
Opowiadanie · 1 stycznia 2001
anonim