- Nie wierzę kurwa. – Fioletowy rzucił butelką o ścianę. – Nawet butelki nie rozbijają się tak jak trzeba. – splunął w bok.
- Ale to prawda. – Purpurowy siedział przy stole, przed dosłownie chwilą wyleczył kaca i raczył się teraz tym momentem względnego spokoju moralnego. – Pokazali nas kurwa w telewizji.
- No w to jeszcze mogę uwierzyć, ale że kurwa zamiast dobranocki to mi się w palę nie mieści, nie w Polsce.
- Jest już polska MTV, to i kurwa teraz my jesteśmy na czasie, nie?
- A jak było z oglądalnością? – Fioletowy podrapał się po niedomytym futerku.
- Oglądalność była zajebista.
Purpurowy poczuł skurcz w żołądku i puścił niekontrolowanego pawia.
- Twoja elokwencja zawsze powoduje u mnie bełta.
- Zobaczysz, pierdolona popularność, jeszcze nam zaszkodzi.
- Stary, co chcesz, robimy to, co robiliśmy do tej pory, puszczamy bąki i tak dalej.
- Gwałcimy ich przez popkulturę?
- Dokładnie.
Drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wpadła Żółta Misia z Misią Pomarańczową - zaczęła się kolejna libacja, którą pokazano później w jako „Nieszczęśliwe misie #5 : Libacja Nieszczęśliwych Misiów.”
- Co masz na koszulce? – katecheta, poniewierał wzrokiem jednego z uczniów.
- Co?
- Mówi się proszę. – katecheta wstał od stołu.
- Jebaj się.
- Nie wiesz, jak się nazywa, to co masz na koszulce?
- Jebany nieszczęśliwy miś, przeszkadza ci?
- Nie życzę sobie, żeby na moich katechezach uczniowie nosili na sobie oznaki kloaki umysłowej.
- Jak elokwentnie. – chłopak użył słowa, które znał dzięki swojej ulubionej kreskówce. – Przeszkadza ci ten miś? – zerwał z siebie koszulkę. – Bo zasłania mój nagi tors, co pedale?
Katecheta wybiegł z klasy.
- Nie zrozum mnie źle, to bardzo dobra kreskówka, tylko wiesz chyba, czym jest telewizja? Ulega wpływom.
- I?
- I wygładź trochę tą kreskówkę, tylko deczko.
- Misie w krawatach?
- Robisz sobie ze mnie jaja.
- Tak szefie robię sobie z pana jaja, bo pan wie, że oglądalność ta kreskówka zawdzięcza bezkompromisowości, pan chcę to zabrać.
- Nie zabrać – wygładzić.
- To jest to samo. Zabierze pan to i nie ma „Nieszczęśliwych misiów”, są za to „Obojniaki nie misie”.
Miś powoli się budził. Łapka jeszcze lekko zdrętwiała, błądziła gdzieś po ziemi.
- Gdzie jest... – zaczął z trudem Purpurowy. -... moje wino. – dokończył i zebrał się w sobie żeby wstać.
Podniósł się. Jego sterany życiem plusz znowu dał o sobie znać. Nie przestraszył się ekipy filmowej stojącej w drzwiach, ale przekręcając głowę postanowił wyładować swoją frustrację nieszczęśliwego misia.
- Kurwa! Nie kameruj mnie tu! – krzyknął w stronę kamerzysty.
Kamera jednak beznamiętnie dalej się w niego wpatrywała.
- Co ja kurwa mówiłem! Nie kameruj, nie? Nagi jestem chyba, nie?
Kamerzysta nie wytrzymał, bo był to już któryś tydzień, który spędził w tej stęchłej norze, zmuszony kręcić każdy moment życia nowych bohaterów pop-kultury.
- Wy pluszaki zawsze jesteście nagie. – rzucił skacowanej purpurowej mordce.
Miś się zamyślił.
- Tak, masz pan rację, ale ogólnie to jest pan niewykwalifikowana ciota. Oglądaliśmy wczoraj z Fioletowym odcinek #33 i zjebałeś co drugie ujęcie.
Kamerzysta położył kamerę na ziemi i w odcinku #44 zatytułowanym „Wpierdol” widzowie mogli zobaczyć jak kamerzysta bije purpurowego pluszaka, a w chwilę później jest otoczony wszystkimi kolorami pluszu i dostaje niezły wycisk od całej rodziny nieszczęśliwych misiów. Ten odcinek miał rekordową oglądalność.
Twórca „Nieszczęśliwych misiów” patrzył na reporterkę „Ogniwa dnia” z niekłamanym obrzydzeniem. Zawsze brała sobie tematy kontrowersyjne i dzięki temu jej pożal się boże program publicystyczny jakoś utrzymał się na antenie..
- A więc panie X, co pan sądzi o całym tym szumie dookoła pańskich „Nieszczęśliwych misiów”?
- Szum jest dobry droga pani, dzięki temu są pieniążki, pani o tym chyba wie najlepiej.
- Czy zupełnie pana nie obchodzi, że przez pana dzieci straciły „Szczęśliwe misie” i są teraz zmuszone pięć dni w tygodniu oglądać tą pozbawioną dobrego smaku nową wersje.
- Niech pani nie zapomni, że za „Szczęśliwe misie” jestem także odpowiedzialny. Czasy się zmieniają droga pani, za komuny była tylko jedna szczęśliwa opcja więc i kreskówki były „szczęśliwe”, teraz mamy kapitalizm, wzorce z zachodu, jest wolność i misie niekoniecznie muszą się uśmiechać, one mówią prawdę o współczesnym świecie...
- Prawdę? Dialogi opierają się na przekleństwach, a fabuła tylko na upijaniu się i seksie.
- Pani kiedykolwiek się upiła?
- Nie wtedy, gdy miałam 8 lat, a takie dzieci także oglądają pańską tzw. kreskówkę.
- No, to droga pani, niech sobie pani poczyta ostatnie statystyki, dzieci w tym wieku mają już przeważnie pierwsze libację za sobą.
Fioletowy siedział zamyślony skrobiąc swędzący go plusz.
- Ty Fiolet nie łam freda! – purpurowy podszedł do niego z butelką wódki i usiadł po drugiej stronie stołu.
- Wiesz, zastanawiam się stary, od kiedy my się staliśmy nieszczęśliwi. – chwila ciszy. – A zresztą polej. – podsunął kieliszki.
- Od czasu jak pierwszy raz puściłeś bełta w krainie szczęśliwych misiów i pokłóciłeś się z panem X. – wypili kolejkę.
- Patrz stary, uciekaliśmy od jebanego pana X, a on nas znalazł i dalej z nas żyje. – chwila ciszy. – Skurwiel jebany, a zresztą polej. – Purpurowy polał – wypili.
- Znaczy, co cię tak trapi?
- Bo kurwa ucieczka z tej krainy szczęśliwych misiów to był mój pomysł, nie?
- No. – Purpurowy polał bez ponaglenia. Wypili.
- No to kurwa ja uciekałem od pana X właśnie.
- Znaczy? – Purpurowy polał kolejną kolejkę, ale Fioletowy wylał kieliszek.
- Znaczy sterany życiem plusz, kurwa. – wyszedł trzaskając drzwiami.
Purpurowy siedział jeszcze chwilę sam przy stole, wpił może jeszcze cztery kieliszki i chwiejnym krokiem wyszedł w ciemną jesienną noc szukać przyjaciela.
Fioletowy siedział wpatrując się w granicę fantazji.
- Myślałem, że już odszedłeś. – Purpurowy powoli już trzeźwiał.
- To nie jest taki proste. Fantazja była naszym domem, a domu nie zostawia się samemu. Chodź ze mną. – zaproponował.
- W rzeczywistość? A co tam można robić?
Fioletowy machnął ręką.
Mała dziewczynka siedziała na drabince w parku, wszystkie dzieci bawiły się na zjeżdżalni, ale dla dziewczynki to był jeden z tych dni czteroletniego życia, kiedy wolała usiąść gdzieś z boku. Fioletowy patrzył na nią siedząc na drzewie, przejechał po swoim brudnym pluszu łapką i powiedział sam do sobie „Gwarantuje ci miłość i pralkę z podwójnym wirowaniem” i skoczył.