- Pułkowniku Nowakowski! Co to jest, a w zasadzie, kto? Się pytam…
- To, panie generale, jest jeniec.
- Jeniec?! Przyklejone wąsy, smarem gęba umazana i ten pet w ustach, a tu, do jasnej cholery, nie wolno palić! Jeniec?! A to? Spuchł? Co to jest?
- To jest biust, panie generale. A peta… można wyrzucić. Jeniec! Wypluć peta!
- Nowakowski, co wy mi tu uszy mydlicie… Przecież to jest baba. Ja się na babach znam, w dwudziestym ósmym pracowałem w hotelu jako chłopiec na… Nowakowski! To jest baba, na bank! Niech ona się tak na mnie nie patrzy.
- Jeniec! Spuścić wzrok! Panie generale…
- Ja wam się zaraz spuszczę! Koniec tej zabawy. Robimy rewizję, potem kopa w dupę i do widzenia.
- Ale taki jeniec… Panie generale. Taki jeniec…
- Nie mazgaić się. Jest wojna, Nowakowski. Rozumiecie? Taki jeniec to jeszcze jedna gęba do wykarmienia.
- No właśnie, ta gębą… do wykarmienia… panie generale, on… ona je tyle co wróbelek, myszka. Uch, ta gębą… A kto zrobi rewizję? Mogę ja?
- Rewizję powiadacie…? No… najpierw ja zrobię, potem wy sprawdzicie, czy niczego nie przegapiłem, a jeszcze potem kapral Chałabała. Mam u niego dług wdzięczności. W zasadzie kapitan Dupczyn też dawno rewizji nie robił… Słuchajcie, zrobimy tak – zbierzcie całą kompanię, do wieczora powinniśmy się uporać.
- Wąsy zostawić?
- Zostawcie. Prędzej, czy później, same odpadną.
Mamy tutaj przykład świetnie poprowadzonego dialogu. Pod tym względem, rewelacyjnie. Krótko, z dowcipem, a strasznie zarazem (chyba, że nie zrozumiałam).
"ta gębą" toż to, nooo... wyuzdanie? ;)
I praca domowa jeszcze:
"a w zasadzie, kto"
", i ten pet" - chyba bez przecinka
"ona je tyle, co wróbelek"
"Rewizję, powiadacie"
"...kapitan Dupczyn tez dawno..." - ż
"zbierzcie całą kompanię. Do wieczora powinniśmy się uporać."
Tylko brakuje mi tu jeszcze czegoś. O ile w tym tekście z aniołem oparcie o dialogi wyszło świetnie, tak tutaj jednak chociażby szczątkowa narracja by się przydała.