Literatura

Biblioteka Światów (opowiadanie)

marcinsen

 

 

 

(fragment minipowieści)

 

 

     Krzyś śnił o bibliotece.  W niekończącym się holu, pod sklepieniem z pojedynczych gwiazd i całych galaktyk, w ich złotym, migoczącym świetle, stały regały z książkami. Półki pełne zakurzonych, masywnych ksiąg, jak i nowych, pachnących jeszcze drukiem wydań, sięgały tak wysoko, że ich szczyty nikły w ciemnościach kosmosu. „A może szczyt nie istnieje i drewniane regały nigdy się nie kończą, rosnąc i rosnąc w poszukiwaniu sufitu wszechświata?” – pomyślał chłopiec, patrząc z szeroko otwartymi ustami w górę.

 

 

     - Witaj w Bibliotece Światów – powiedziała Złota Kropelka, pojawiwszy się nie wiadomo skąd. 

     - To ty! – Ucieszył się Krzyś i wyciągnął ręce. Złocista, mała istota objęła go i wtuliła się policzkiem w szyję. – Tak długo nie przychodziłaś – poskarżył się. Złota Kropelka odsunęła się trochę i popatrzyła mu ze smutkiem w oczy. 

     - Musimy porozmawiać Krzysiu. O bardzo ważnych rzeczach. 

     - Ja też chciałem z tobą porozmawiać. - Ściszył głos. - Dzieje się coś złego... -  Złota Kropelka pokiwała ze zrozumieniem głową. 

     - Wiem, mój malutki, wiem, wszystko się łączy. 

     - Wiesz o dzieciach, Panu Złym Szelągu i Świecie Studni?

 

 

     - Przejdźmy się. – Złota Kropelka spłynęła z objęć Krzysia i unosząc się nad ziemią, chwyciła go za rękę, po czym poszli przed siebie, po czerwonym, wytartym, ale ciągle miękkim dywanie. Krzyś z zapartym tchem rozglądał się dookoła. Choć książek były miliony, czuł każdą z osobna i jeśli skupiał się na konkretnej okładce, wydawało się, że książka woła i chce mu opowiedzieć historię. To było piękne i pociągające, ale trochę też się bał. Ścisnął mocniej dłoń Złotej Kropelki. Kątem oka zobaczył spadającą gwiazdę.  

     - Pomyślałeś sobie życzenie? – spytała jego towarzyszka. 

     - Tak. Chciałbym, żeby Małgosia... 

     - Tsss – Złota Kropelka przyłożyła palec do nosa. – Jeśli powiesz, to się nie spełni. Nie wiedziałeś? 

     Krzyś zamknął buzię i pokiwał głową z przejęciem. Znów rozejrzał się po pełnych półkach. 

     - Co to za miejsce? Jeszcze nigdy mi go nie pokazywałaś. 

     - Biblioteka Światów. Zwykle nie przyprowadzam tutaj gości.

     - Dlaczego?

     - Ponieważ... to nie jest zwykłe miejsce.

     - A czy jakieś miejsce, które do tej pory z tobą odwiedziłem, było zwykłe?

     Złota Kropelka uśmiechnęła się tajemniczo.

     - Masz racje, ale Biblioteka Światów jest inna.

     - Opowiesz mi o niej?

     - Dlatego tu jesteś.

     - I to ma jakiś związek z zaginionymi dziećmi?

     - Mówiłam ci, że wszystko się łączy.

     - Czasami nie wiem czy mówisz konkretnie, czy filozoficznie.

     - Tym razem konkretnie.

     Krzyś zmarszczył czoło.

     - Ale czy ja tego nie zapomnę? Jest tyle rzeczy, które pamiętam będąc z tobą, a po przebudzeniu nie zostaje z nich nic i znów jestem tylko małym, głupim chłopcem.

     - Nigdy nie jesteś głupi.

     - Wiesz, o co mi chodzi. Kiedy wracam ze spacerów z tobą, świat staje się mniejszy... albo ja widzę mniej. Znów oglądam rzeczywistość z perspektywy dziecka.

     - Tak to już jest, Krzysiu. Musimy stosować się do zasad naszych światów. Nie ma na to rady.

     - Więc znowu zapomnę?

     Złota Kropelka pokręciła przecząco głową.

     - Nie teraz. Tym razem musisz pamiętać. To ważne.

     - No to opowiedz mi.

    Złota Kropelka puściła dłoń chłopca i usiadła mu na ramieniu.

 

 

     - Twój świat nie jest jedynym światem – zaczęła.

     - To już wiem. Zabrałaś mnie przecież do tylu miejsc. Ogrodów, planet, pałaców. Poznałem duszki i elfy. Zjeżdżaliśmy wspólnie po zjeżdżalniach utkanych z gwiezdnego pyłu. Uczyłaś mnie języka Marsjan...

    Złota Kropelka pokręciła głową.

     - Nie, nie. To ciągle był twój świat.

     - Naprawdę? – Chłopca zamurowało.

     - Tak. Zawsze pokazywałam ci twój własny świat, po prostu z trochę innej perspektywy. A czasami w większej skali, niż przyzwyczajeni są ludzie. Nigdy jednak nie opuściłeś swojego domu.

 

 

     Kilka książek, wyraźnie nowych i świeżych, sfrunęło z półki i z głośnym trzepotem przeleciało nad ich głowami, aby wzlecieć wyżej, gdzie w końcu stopiły się z czernią nieboskłonu. Kiedy prawie dotykały włosów chłopca, poczuł powiew czegoś nowego, radosnego i pełnego młodzieńczej energii. Krzyś zatrzymał się na chwilę, próbując wytropić je pośród gwiazd, ale Złota Kropelka pociągnęła go za ucho.

     - Skup się, Krzysiu. To ważne.

     Chłopiec uśmiechnął się przepraszająco.

 

 

     - Zanim zaczął się czas, Opiekunowie pisali książki, a każda z nich stała się światem. Bo musisz wiedzieć, że wszechświat nie składa się z atomów - a przynajmniej nie naprawdę, ale z historii, idei oraz słów. Opiekunowie pisali więc swoje dzieła, a trwało to tak długo, że gdyby czas już wtedy istniał, nigdy by nie skończyli. Na szczęście czas jeszcze spał, czekając na chwilę, aż czytelnicy przewrócą pierwszą stronę pierwszej napisanej książki. A kiedy wreszcie to się stało, czas przeciągnął rozespane kości, wstał i ruszył przed siebie. Będzie tak szedł już zawsze.

     - I nigdy znów nie zaśnie? – zapytał ze współczuciem Krzyś.

     Złota Kropelka pogładziła go po włosach.

     - Oczywiście, że zaśnie. Każdy musi kiedyś odpocząć. Ale kiedy zaśnie, nie będzie już czasu, więc śmiało można powiedzieć, że będzie szedł zawsze. Tam gdzie nie ma czasu, nie ma też „zawsze”, ani „nigdy”.

 

 

     Krzyś zrozumiał, choć był przekonany, że kiedy się obudzi, to z pewnością nie będzie tego pamiętał. Westchnął bezsilnie:

     - Co dalej?

     - Opiekunowie przynieśli książki tutaj. Ułożyli je na półkach, choć ręce im drżały, kiedy musieli się rozstać z ukochanymi dziełami.

     - A później odeszli?

     - Nie. Kiedy już wszystkie książki leżały na półkach, Opiekunowie spojrzeli na nie, jak się zdawało, ostatni raz. Pomyśleli wtedy o milionach opowieści, zapisanych na nieskończonych stronach, o swoich bohaterach, ich miłości, nienawiści, przyjaźniach, problemach i triumfach... i okazało się, że nie mogą odejść. Łzy płynęły im z oczu i już wiedzieli, że nigdzie nie pójdą. Opiekunowie pożegnali się ze sobą, po czym weszli do książek, żeby już zawsze być z postaciami, którym dali życie. Właśnie tak – uświadomili sobie wtedy, że ich książki nie były zwykłymi książkami, ale światami, w których słowa stały się duszą. Zrozumieli, że stworzyli życie. Dlatego nie byli w stanie odejść.

     Kropelka nachyliła się do ucha chłopca.

     - To jest właśnie Biblioteka Światów – wyszeptała. – A jedną z tych książek jest twój świat.

 


wyśmienity 2 głosy
1 osoba ma ten tekst w ulubionych
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Johannes Tussilago
Johannes Tussilago 10 listopada 2009, 23:30
Marcin, wielkie dzięki. Toś mi niespodziankę sprawił :)
Wrócę wkrótce. Pozdrawiam.
marcinsen
marcinsen 12 listopada 2009, 22:03
Już przeszło? Tak bez słowa zrugania?;) To nie ta wywrota co znałem:))
Johannes Tussilago
Johannes Tussilago 13 listopada 2009, 09:18
Przeszło? Nic o tym nie wiem, ale faktycznie nie widać komunikatu, że tekst czeka na autoryzację, chociaż w poczekalni jest.
Jeszcze Cię zrugamy, nie martw się ;) Osobiście czekam chwilę na ewentualne inne opinie Czytelników, bo moje zdanie znasz.
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 13 listopada 2009, 11:16
Informujesz, że to fragment minipowieści - zastanawiam się, czy wybrałeś najciekawszy... Jeśli tak, to z przykrością stwierdzam, że nie byłbym zainteresowany całością. Ale to moja subiektywna ocena - najzwyczajniej wyrosłem z takich klimatów. Nie oznacza to, że nie znajdą się amatorzy sennych, dziecięcych marzeń, tym samym jestem za publikacją.
Pozdrawiam.
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 13 listopada 2009, 11:20
Coś się kaszani... mam możliwość redagowania, w tym zaakceptowania tekstu, a on mimo to, nie pojawia się na pierwszej stronie... Może Złota Kropelka coś namieszała.... ;)
marcinsen
marcinsen 13 listopada 2009, 13:00
A może Pan Zły Szeląg...;)
Johannes Tussilago
Johannes Tussilago 13 listopada 2009, 21:25
Ja jestem amatorką sennych, dziecięcych marzeń. Zgodzę się jedynie z Domnulem w tym, że ten fragment czytany samodzielnie, bez całości Twojej wspaniałej opowieści, coś traci. Nie zmienia jednak to faktu, że ma uniwersalny przekaz, osadzony w magicznych słowach. A fragment, zaczynający się od słów: "Zanim zaczął się czas, Opiekunowie pisali książki, a każda z nich stała się światem...", to historia sama w sobie.
Mimo, że trochę czasu minęło od czytania, wciąż jestem pod wielkim wrażeniem. Dziękuję, że mi przypomniałeś.
Johannes Tussilago
Johannes Tussilago 13 listopada 2009, 21:29
Nie napisałeś mi, jak potoczyły się losy Twojej minipowieści... Zobaczymy ją na Wywrocie?
marcinsen
marcinsen 13 listopada 2009, 23:04
Losy ciągle nie rozstrzygnięte. Sam nie wiem co myśleć - opinie o tekście wahały się od super pozytywnych, do super negatywnych. Głównym zarzutem był brak sprecyzowanego "targetu" czytelniczego. Były też zarzuty o przegadanie i przewidywalność. W ostatnim liście z pewnego wydawnictwa, wydawca napisał, że przeczytał tekst z prawdziwą przyjemnością, ale nie wie co z nim zrobić - dla dorosłych za bezpośrednie, dla dzieci za ostre.
Myślę, że zachowam go do zbioru opowiadań, nad którym teraz (w ślimaczym tempie) pracuję.
Johannes Tussilago
Johannes Tussilago 14 listopada 2009, 12:45
To może jest tak, jak widać po komentarzach - różne gusta. Jedni lubują się w tego typu historiach, inni nie. Dla dzieci rzeczywiście nie nadaje się - chociaż wybrane fragmenty na pewno. Czytałam mojej 5-letniej córce o Złotej Kropelce. Bardzo jej się podobało i cały czas pyta o nią. Całość jednak straszna tak naprawdę - pamiętasz, jakie skrajne emocje we mnie wywołała ;(
Nie zgadzam się też, że tak do końca przewidywalna. Może pewien wątek. Dla mnie klasą w sobie było narastanie napięcia, by w końcówce po prostu czytać ze strachem, co dalej - niby właśnie coś przewidywalnego, ale jednocześnie to niesamowite poczucie zagrożenia...
Ok, co do wydawnictw, że coś dobrego lub nie - to jedna sprawa. Dochodzi jeszcze coś innego, co w świecie komercji gra pierwsze skrzypce jednak i na to nie mamy wpływu. Ty się, Marcinie, nie zrażaj. Jestem przekonana o Twoim wielkim talencie. Nie czytałam przecież tylko jednej historii. :) Pozdrawiam serdecznie.
marcinsen
marcinsen 14 listopada 2009, 15:55
Dzięki Tussilago, pobudasz mnie do działania, choć mam spore wątpliwości co do tego "wielkiego talentu":).
Johannes Tussilago
Johannes Tussilago 14 listopada 2009, 19:52
Ty działaj po prostu, Marcinie. :)
przysłano: 10 listopada 2009 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca