Od kiedy coraz bardziej ulatniasz się ze mnie (nie pomogły woreczki z hermetycznym zapięciem ani duży słoik na konserwowane ogórki mojej mamy), czuję się bezosobowa. Tak jakbyś wraz ze swoim przybyciem nadał kształt mojej istocie, a wraz z odchodzeniem pozbawił składnika nadającego jej stałą konsystencję.
Są dni kiedy czuję się dymem. Wychodząc zaspanymi rankami, jednoczę się z samochodowymi spalinami i kopalnianym smogiem. Czasami zapodziewam się w wilgotnych mgłach nocy. W takich chwilach układam zdania, których nigdy nie usłyszysz. Wyrzucam je przed otwarciem drzwi do domu. Kiedy wychodzę następnego dnia, one już grzecznie na mnie czekają, stojąc na wycieraczce. Przez te wszystkie lata nauczyły się wierności - wracają nieproszone.
Nigdy nie chciałam poczuć się wodą. Woda tak łatwo znajduje drogę do odpływu, kiedy wylewam ją z wiadra. Zamienia się w ściek. Wody zawsze jest gdzieś brak. Jednak wieczorami, gdy leżę w wannie jednoczę się ze łzami. Mimochodem spływają po mojej twarzy, a ja myślę, że to wina szamponu albo mydła, bo przecież nie Twoja. Czuję się później jak bulimiczka, gdy już zwróci klozetowi swe wyrzuty sumienia - rozgrzana, ale spokojniejsza.
Od kiedy coraz bardziej Cię nie ma, znowu zaczynam się zastanawiać, kim jestem i gdzie się podziewałam, gdy jeszcze tu bywałeś.
Zrobiłam się bardziej milcząca. Nie potrafię tego nadal ukrywać pod żadną z rozbawionych masek, które mam w swym asortymencie (na każdy dzień i każdą niepogodę). Przestaję być wyjściowa, a tak bardzo chcę wyjść. Tłumaczę to zmęczeniem. Czymś trzeba, bo przecież nie Tobą.
W horoskopach, wróżbach, gwiezdnych przepowiedniach żebrzę już tylko o złudzenia i cienie nadziei.
Daj mi je.
Przecież one nie muszą być prawdziwe. Na wstępie, na samej stronie tytułowej, możesz je pozbawić wszelkich szans spełnienia. Dla Ciebie to nic takiego, ot, kilka słów rzuconych w powietrze, wstukanych w klawiaturę, a dla mnie będą powodem, dla którego rano warto wstać, zaparzyć kawę i wreszcie zjeść śniadanie.
Kilka sugestii poniżej:
"w mgłach wilgotnych nocy" - niepotrzebna inwersja
"Kiedy wychodzę następnego dnia one już grzecznie na mnie czekają" - przecinek po 'dnia'
"wierności- wracają" - spacja i przed, i po myślniku
"nie proszone" - razem
"Wody zawsze jest gdzieś brak." - to zdanie nie pasuje mi do całego akapitu o wodzie. Jakby jakiejś myśli jeszcze zabrakło (nie tylko wody). Zastanów się. Być może, że nie zrozumiałam zamysłu.
"z łzami" - "ze łzami"
"sumienia- rozgrzana" - spacja przed i po myślniku
"znowu zaczynam się zastanawiać kim jestem" - przecinek po 'zastanawiać'
"gdzie byłam, gdy jeszcze tu bywałeś" - 'byłam' i 'bywałeś'; z jednym coś zrób
"nie pogodę" - razem
"ona" - "one"
"Na wstępie, na samej stronie tytułowej możesz je pozbawić wszelkich szans spełnienia" - przecinek też po 'tytułowej'
"Dla Ciebie to nic takiego, ot kilka słów rzuconych w powietrze" - przecinek też po 'ot'
"wstukanych w klawiaturę a dla mnie będą powodem" - przecinek po 'klawiaturę'
Słupa nie postawię, bo nie ma opcji między wartościowym a bardzo dobrym - tak to bym ocenił.
Pomyśl droga ingrid o tym "wtedy", a jak się zdecydujesz, to zaraz puszczam na pierwszą stronę. Pozdrawiam.