Kapitan Planeta zgrabnie wylądował na skraju polany prawie idealnie wykonanym telemarkiem. Strzepnął dłonią z błękitnego kostiumu resztki gwiezdnego pyłu, które jak jakiś niesforny łupież osiadły mu na ramionach. Gdy wszystkie opadły, wyprostował się i rozejrzał z zaciekawieniem.
„Ile to już lat? Będzie z piętnaście chyba…”, pomyślał, szukając wzrokiem źródła tęczowego sygnału, który przyciągnął go w to miejsce.
-Dosyć dziwny obszar sobie upatrzyli… - mruknął do siebie, lekko wstrząśnięty otaczającymi go połamanymi konarami drzew, żółtawymi kępkami trawy, szarzyzną na horyzoncie oraz rozklekotaną, chylącą się ku upadkowi, drewnianą chatką majaczącą w wieczornej mgle po drugiej stronie koszmarnej, wysuszonej na wiór łączki. I jeszcze ta wibrująca w powietrzu cisza…
Właściwie to była tylko część poruszających widoków i innych sensacji, które Kapitan Planeta zdążył odnotować swoimi superczułymi zmysłami. Szybko zignorował resztę nieprzyjemnych doznań na widok pulsującej wokół chatki tęczowej poświaty, która zasadniczo kontrastowała z podejrzaną okolicą. Bez większego zastanowienia Kapitan dziarsko ruszył w stronę domku, niecierpliwie oczekując spotkania ze starymi przyjaciółmi.
- Moi kochani!!! - wykrzyknął Planeta, przekraczając próg.
- Wodo, Powietrze, to ja Kapitan Planeta! Wzywaliście mnie, więc jestem! - zaintonował radośnie nasz bohater na widok postaci siedzących wewnątrz.
- Czzzsso jessss? - Woda lekko uniosła wcześniej opadłą na blat głowę. Jej mętny wzrok poszybował na sekundę w kierunku intruza, aby po chwili spocząć na prawie opróżnionej butelce denaturatu, leżącej u nóg krzesła na stercie pustego szkła.
- Aleeee… ale mnie suszy! - wybełkotała i sięgnęła w kierunku flaszki. Utrata równowagi i Woda zaryła twarzą w podłogę.
- Hihihihi… ahahahahaha… bum! bum! BUUUUUUUM!!! - zawył ze śmiechu Powietrze, kolebiąc się tam i nazad nad parującym wiadrem. Co raz, wsadzał głowę do wiadra i wył jak opętany, bądź mamrotał coś pomiędzy "siiięeee zjarałem, ojojoj…ehehehe… zjaraaaałem" a "ooooo Kapitan Planeta ehehehehe..."
- Co tu się dzieje?! - zakrzyknął, delikatnie zaniepokojony Kapitan.- Gdzie reszta? Gdzie Ogień?
- SPRZEDAŁ SIĘ!!! - ryknęła spod stołu Woda w przebłysku świadomości.
- Przynajmniej wiedział, jak dobrze się sprzedać - rozbrzmiał głos za plecami Kapitana.
Do pomieszczenie weszła rachityczna postać o woskowatej skórze pokrytej sieciami przeraźliwych ran i tatuaży. Zdewastowaną kobietę okrywał tylko poszarpany czarny t-shirt z olbrzymim napisem „Mam HIVA”. Trzęsła się przy każdym kroku, ale udało jej się dotrzeć do fotela w rogu pokoju, na który opadła bezwładnie jak zwłoki.
- Ziemio? - wydusił z siebie oniemiały Kapitan.
- Czego chcesz? Nigdy nie widziałeś kobiety po przejściach? - zaśmiała się chrapliwie, przymykając oczy. - A co do Ognia... zbija pieniądze. Pomaga tym, którzy akurat więcej dadzą. Teraz jest chyba w Iraku. - dodała, mrugając znacząco.
- Doooopalllaa tam…doooopala, poooodpalaa ehehehehe - zanucił Powietrze, odchylając się do tyłu po kolejnym zamaszystym wydechu.
Kapitan Planeta nie wytrzymał tego natłoku niespodziewanych informacji. Dodatkowe opary Powietrza, alkoholowy zapach Wody i trupi wygląd Ziemi wygoniły go na zewnątrz, wprost w objęcia Serca.
Niegdysiejszy niewinny chłopiec wydoroślał. Zmężniał i nabrał sił. Przywarł do Kapitana całym ciałem i wyszeptał delikatnie:
- To ja Pana wezwałem, Kapitanie Planeto… Kapitanie, ja Pana pragnę! Od zawsze…
Jego prawie że kobiecy, ciepły szept omiótł ucho Kapitana, a reszta ciała jeszcze mocniej przylgnęła do torsu superbohatera.
Kapitan Planeta, po fali pierwszego szoku, wyrwał się z objęć zarumienionego Serca.
W końcu w pełni pojął ogrom klęski. Pojął i zakrzyknął tragicznie - No nie! Tak to się nie będziemy bawić!!! Jak tak, to ja Was pier…olę!!!
- Ooo taaak! - jęknął Serce, biorąc jak zwykle wszystko zbyt dosłownie. Na szczęście Kapitan Planeta nie mógł już tego usłyszeć, bo wystrzelił z krzykiem w przestrzeń.
W poszukiwaniu innej planety.
Agato, pomysłowo. No i rozbawiłaś mnie.
Ale mam na początek kilka uwag:
- popraw literówki,
- uzupełnij interpunkcję,
- ujednolić wypowiedzi bohaterów - mam na myśli zapis, bo jest tu kilka stylów: raz jest przecinek ("Przynajmniej wiedział jak dobrze się sprzedać, rozbrzmiał"), raz bez interpunkcji ("Nigdy nie widziałeś kobiety po przejściach zaśmiała się"), raz małą, raz dużą (zaczynająca się narracja),
- przed pytajnikami, wykrzyknikami nie ma spacji.
Pozdrawiam.
Nie wiem czemu, ale w edytorze wygląda wszystko poprawnie, a po opublikowaniu wychodzi taki bełkot pisany ciągiem.
Ale się nie poddam !
Pozdrawiam i ja ;)
"kostiumy" - "u"
"osiadły mu na ramionach" - bez "mu"
"Gdy wszystkie już opadły" - bez "już", bo jest w następnym zdaniu.
"Będzie z 15 chyba" - w opowiadaniach liczebniki generalnie słownie (daty na przykład nie).
"pomyślał szukając wzrokiem" - przecinek po "pomyślał"
"chyląco się ku upadkowi" - "ą"
"Właściwie, to tylko część" - sugeruję "Właściwie to była tylko część"
"ale szybko zignorował..." - proponuję już jako nowe zdanie bez "ale"; staraj się nie tworzyć zbyt skomplikowanych wypowiedzi.
"Bez większego zastanowienia, Kapitan" - bez przecinka
"uniosła lekko, opadłą wcześniej na blat, głowę Woda" - zastanowiłabym się nad szykiem wyrazów w tym zdaniu.
"Przynajmniej wiedział jak dobrze się sprzedać" - przecinek po "wiedział"
"zaśmiała się chrapliwie przymykając oczy" - przecinek po "chrapliwie"
"A co do Ognia to zbija pieniądze" - może z takim zatrzymaniem: "A co do Ognia... zbija pieniądze"
"Teraz jest chyba w Iraku, dodała mrugając znacząco." - "Teraz jest chyba w Iraku - dodała, mrugając znacząco."
"zanucił Powietrze odchylając się" przecinek po "Powietrze"
"Dodatkowe opary Powietrza, alkoholowy zapach Wody i trupi wygląd Ziemi" - świetne!!!
"wygoniły go na zewnątrz, gdzie wpadł wprost w objęcia Serca" - "wygoniły go na zewnątrz wprost w objęcia Serca"; tak na marginesie świetny wydźwięk tej frazy.
"i wyszeptał delikatnie" - "i wyszeptał delikatnie:" - reszta od nowego wersu
"To ja Pana wezwałem Kapitanie Planeto" - przecinek po "wezwałem"
"to ja Was pier…ole" - "ę"
"Na szczęście, Kapitan" - bez przecinka
Jak wspomniałam wcześniej, spodobał mi się Twój pomysł. Ducha komiksu zawarłaś, co nie jest takie proste, gdy brakuje obrazków. No i kilka celnych fragmentów...
Ciekawe spojrzenie na żywioły. Ziemią mnie powaliłaś. Czekam na kolejny tekst.