„Apiać dziabło.” – pomyślał Ziutek – a myśl ta zapadła w umysł jego (podobnie jak i ręce) spracowany, tak jak pijany chłop zapada w sen morderczy i okrutny.
„Czemu dziabło? Pytanie tylko… Przecież żem sprawdził każden jeden cyngzwajs w tym sakramenckim agregacie. Przewody żem własnoręcznie folijką funkel-nówką ponazaizolowywał. Gdzie skutek, gdzie przyczyna, jak powiedział Kandyd?”- smutno pomyślał Ziutek, acz w jego kandydowskich odniesieniach nie było nic dziwnego, wszak słynął ów chłopina z tego, że w wiejskiej bibliotece wypożyczał był książki, o których mniej wyrobieni mówili, że one „na chuj i komu”.
Naturę miał Ziutek zgoła romantyczną, toteż tym bardziej przeżył przebicie, które zdawało się nastąpić wbrew wszelakim prawom fizyki, a co najdziwniejsze – również logiki.
Logika nieraz miewa swoje zachcianki i tego Ziutek, jako otwarty elektromonter z dyplomem też był świadom.
Kiedy się już względnie uspokoił, poprawił sterczące mu (skutkiem porażenia) włosy i zabrał się do swych codziennych zajęć. Pozwalał sobie przy tym, oczywista na nieco rozrywki w postaci paru łyków winiunia (z tych lepsiejszych) oraz miarowych machów papierosem o nic-niemówiącej nazwie Total Mach Strong Plus , z doskoku.
* * *
W przewodniku, jak zwykle było pusto. Cóż… elektronów, co prawda masa, ale przestrzeń między nimi ogromna. Taka konstrukcja, takie życie. Myliłby się jednak ten, kto uznałby ten stan rzeczy za niepożądany dla przewodnikowych mieszkańców. O, nie! Elektrony to elita, toć to nie fotony co to łbami zderzać się muszą, coby wieśniakom światło czynić. Elektron, to elita! Takie ma o sobie mniemanie i tak jest.
Jednak, coś za coś… W przewodniku przestrzeni wiele, ale za to nuda panuje okrutna. Już najlepiej, jak się tak w szyk sformować i naprzód, dawaj! prąd tworzyć.
To też, wszak duma, bo bez prądu – wiadomo. Azali nuda snuje się tu brzęczeniem przewodów i przelewa na napięcie, gdy siła siada.
W przewodniku rządzą prawa fizyki, które na nudę nic poradzić nie mogą (i vice versa - niektórzy nic nie poradzą na to, że fizyka ich nudzi), jednak zdarzają się tu przypadki przeczące prawom cnej nauki. Więcej – nie tylko się zdarzają, ale nawet nieraz mają swoje „pięć minut”… Mhm formalnie mniej, wszak to przewodnik. Tak było i tym razem.
- Nuda! – rzucił w prawie-próżnię Eltri.
- Ano… - odrzucił niepewnie Elduo.
- Co tam słychać? – Eltri zagaił standardowo.
- Słychać? W przewodniku? Kwantowo, cha, cha, cha! – Elduo był kontent z dowcipu.
- Dobra, co się czepiasz. Wiem, przecież, że nic nie słychać, ale liczyłem na twoją inteligencję i normalną odpowiedź. Chyba od elektronów można więcej wymagać niż od ludzi.
- Jasne, przecież mamy inteligencję kwantową, uuu-huuhuu! – Elduo iskrzył się (dosłownie) dowcipem.
- Dobra, mamy. Cześć, na razie.
- No przestań, na żartach się nie znasz? – Elduo skurczył się znacząco.
- Znam się, ale mnie skręca, gdy słyszę tę kwantową gadkę. – rzucił gniewnie Eltri.
- Dobra, wiem, że jesteś protonistą. To żarty. Bez eksplozji.
- Jasne. Musimy być w pogotowiu dla pogotowia energetycznego tam. – Eltri był już udobruchany – To co ,udało się wam zrobić coś ekstra?
- Nie ma się czym chwalić… Wczoraj się trochę zabawiliśmy, ale mała w tym nasza zasługa. Kretyn elektryk kable miedzią izolował.
- Co!?
- No, mówię ci – tak nabrany był, że ledwo stał! A potem to już stać nie musiał. Między palcami mu zaiskrzyło, łba o mało co między rury w łazience nie wkomponował. Biedny sukinsyn… po wszystkim otrząsnął się i powiedział do gospodarzy: „Teraz, to wodę już chyba grzać ciepłym słowem, kurwa będziecie!”.
- No to klasa! – zachwycił się Eltri – A u nas posucha…
- Hej, popatrz tam! –Elduo wskazał na przepływającą wolno jeszcze grupę znanych przewodnikowych zabijaków, takich, co to i do fazy przyłóż.
- Robimy coś? – rzucił Eltri.
- E… Chyba nie. Patrz. – Elduo zaskwierczał wobec widoku następnej watahy elektronów słynących z nieugiętej niechęci do kawałów. – Za mało nas. A tamci to wartość ujemna, cokolwiek by sobą nie reprezentowali. – Elduo stropił się.
- Młyn zrobimy! – rozochocił się Eltri – My z naszymi, a tamci do nas SŁUŻBOWO i wtedy stary patent – plan AX12 bis z poprawką C, a dalej, to już chyba wiesz.
- Jasne! Kwantowo i protonowo! – Elduo podzielał zapał kolegi.
Gdy wataha przewodnikowych wesołków była wystarczająco blisko Eltri i Elduo porozumiewawczo wymienili kody, czekając na nielubianych kolegów. Ci jednak okazali się mnie ufni.
- Gdzie lecimy? – spytał ujemnie obmierzły w powierzchowności elektron?
- Do A2B35X. – pewnie i rezystantnie odparł Elduo.
- Jak to? Tam nie ma po co, przecież tam jest izolacja.
- Tak? – Elduo odparował niepewnie, acz tonem niezbitego napięcia – Owszem była, ale teraz jest zdjęta na tak zwaną przerwę obiadową.
-- Ale po co tam lecimy? Przecież nie ma nakazu z TAMTĄD. – elektronowy służbista nie dawał się zbyć.
- Nakaz, kolego, - protekcjonalnie rzucił Elduo – to sprawa drugorzędna, a wy, zdaje się macie się słuchać tego, kto operuje poprawką C.
- Kolega nią operuje?
- Kwantowo! – pewnie rzucił Elduo.
- Proszę wybaczyć, ale czy może kolega pokazać.
-Taaaak. – Elduo skutkiem pędu i napięcia (nomen omen) zachwiał się nieco – Ale na miejscu.
Zaiskrzył nagle.
- Jako dowodzący zarządzam PEŁNĄ MOC!
- Co? – przywódca służbistów zapałał wnet energią zgoła negatywną – To prowokacja!!! Wycofujemy się!
Było już jednak za późno. Znikoma część elektronów wykonała rozkaz, jednak większość była już tak rozpędzona, że nie była w stanie wyhamować.
- Przebicie, prawdziwe i piękne przebicie! – upajał się własnym triumfem Eltri.
- Na fazę! – podniecał się Elduo – Jeszcze do tego jakiś robol przy agregacie!
- Damy radę z izolacją? – rzucił niepewnie Elduo.
- Pewnie – jest na dosyć! – śmiał się, krzesząc skry Eltri.
Eltri rozpoczął starą jak przewodnik wyliczankę:
- Proton, neutron, kwant i wjazd!
- Poszedł Power nie ma szans! – odpowiedziała reszta.
A po bardzo krótkiej chwili nastąpiło przebicie powalające na ziemię niczego nie podejrzewającego (bo i skąd?) Ziutka.
Fajne skojarzenie, ale podczas pisanie nie sugerowałem się tym filmem, bo go po prostu jeszcze nie widziałem (widziałem fragenty, więc może:))
Film, przyznam - kultówka i od paru lat stoi u mniue na półce :)
Pozdrawiam serdecznie!