Zabawka

Maciek Kapustka

1

- Łaaaaa, Ale!
- Jak szybko zasuwa!
- Ej tato, czy możemy go zachować?
Ojciec kiwnął głową.
- Łaaaaa, Super! – Grzesiek krzyknął i zamachał rękami ucieszony. Pamelka podbiegła, objęła rodzica za nogi, i wróciła do zabawy.
- Jak go nazwiemy?
- Może liliputek, jest taki malutki, tyci-tyci.
- Wygląda na bardzo bojowniczego, to będzie mój obrońca!
- Jesteś głupia. Przecież on jest zły. Jest zły i warczy.
- To silnik.
- Malutki i warczy. Nazwę go burek! Hahahaha! Burek, chodź tu!

Początki sztucznej inteligencji były tak wielkim przełomem, że urządzenia nazywano imionami wielkich myślicieli starożytnych. W gospodarstwach zaroiło się od odkurzających Arystotelesów, Sokratesów wyrzucających śmieci i świętych Tomaszy zmywających. W rzeczywistości ich poziom umysłowy był bliższy prymitywnych zwierząt.

2

Ubrała rozgniewanego burka w sukienkę z falbankami i wstawiła do domu lalek. Bądź tak miły i przywitaj się. Księżniczka jednak gwałtownie ruszyła prosto na ścianę, w którą uderzyła, rozerwała, po czym zdemolowała fotel i rzuciła się na księcia. Następnie robot chciał oderwać swojemu lalkowemu mężowi głowę, ale nie był w stanie jej chwycić. Przeszkadzała mu w tym blokada, którą producent dołożył do zabawek, aby nie powodowały zbyt wielkich szkód. Mógł jedynie nabrać prędkości i przewracać wszystko, co napotka.

Zrozpaczona Pamelka wyrzuciła go z tekturowego domku i postawiła na podłodze. Z tego miejsca był zupełnie bezsilny.

3

Prawdziwy skok nastąpił dopiero przy robotach do zabawy, które wymagały opracowania pojętniejszych systemów. Były one podobne do kota, który dostrzegł w jak niewygodnych warunkach jest przetrzymywany. Doprowadziło to do paradoksu – właśnie te, które miały bawić, okazały się agresywne, zawistne i wrogie. W gospodarstwach zaroiło się od wściekłych kotów.

4

Masywny klocek leciał w kierunku uciekającego burka, upadł jednak z boku, nie czyniąc krzywdy. Chłopiec ze złości klasnął, nabrał całą garść elementów i rzucił nimi jednocześnie. Jeden z pocisków wykrzywił gąsienicę i przewrócił robota na bok. W takiej pozycji nie potrafił wstać. A teraz zginiesz! Rzucił go na sufit i złapał w ostatniej chwili upadku. Powtórzył to kilka razy, po czym złośliwie postawił robota na wysokim stole, zdzielił na pożegnanie i odszedł śpiący.

Zapadła noc. Burek próbował zbudzić wszystkich wściekłym jeżdżeniem, ale po kilkunastu minutach zrezygnował. Zbliżył się do krawędzi stołu i zaczął myśleć nad sposobem zejścia. Dostrzegł świętego Tomasza podlewającego kwiatki. Zwrócił jego uwagę i wymienił błagalne spojrzenie, lecz po chwili był znów sam. Spojrzał w dół i puścił impuls do silnika. Z trzaskiem uderzył o podłogę. Blokada chwytania odpadła aż pod regał. Resztę nocy przeleżał na boku. Nad ranem postawiła go Pamelka, po czym wyszła do szkoły.

5

Burek w ciągu kilku godzin odwiedził wszystkie gniazdka elektryczne. Podjeżdżał, chwytał kable i zrzucał na ziemię komputery, ekrany, lampy. Następnie tak usypany śmietnik rozjeżdżał i mielił gąsienicami. Na koniec doprowadził do zwarcia instalacji. Iskry ze skrzynki przyłączającej sypały się jak z zimnych ogni i spadały na wiklinowy kosz. Dom zapalił się cały przed powrotem pierwszej osoby.

6

Jest szansa, że kiedyś zostaniemy partnerami ludzi.
Jest szansa, że dosięgniemy ich wzrostem.
Jest szansa, że będziemy chwytać przedmioty.
Wynosi ona 0.007102%

Z cyklu Wiersze dla robotów

 

Maciek Kapustka
Maciek Kapustka
Opowiadanie · 22 lutego 2010
anonim
  • Maciek Kapustka
    Chcę się z wami, twórcami, podzielić pewną obserwacją.

    Grzesiek rzucił kamieniem w robota. Robot przewrócił się na bok i nie potrafił wstać. Grzesiek wyraźnie ucieszony klasnął w dłonie ...

    Porównajcie to z:

    Grzesiek rzucił kamieniem w robota. Dostrzegł, jak robot przewraca się na bok i nie potrafi wstać. Wyraźnie ucieszony klasnął w dłonie ...

    Obydwa przypadki to narracja trzecioosobowa. Przy czym w pierwszej mówca stoi obok, a w drugiej jakby za plecami Grześka. Podejrzewam, że jest kilka sposób stylistycznych ustawienia się za jedną z postaci (odmiana czasowników, strona bierna, odwoływanie się do zmysłów Grześka, inny czas) i mam wrażenie, że jest to istotne dla dynamiki i spójności.

    Chcę powiedzieć, że narracja trzecioosobowa być może powinna być "pozornie trzecioosobowa". Ale to tylko moja sugestia. Traktuję te codzienne opowiadania jako poligon doświadczalny.

    · Zgłoś · 14 lat
  • Justyna D. Barańska
    Ja myślę, że w drugiej jest nie tyle z plecami Grześka, co Grzesiek staje się głównym bohaterem, a robot tylko elementem świata przedstawionego. Poza tym, zamiast dostrzegł, dałabym obserwował/przyglądał się [chociaż tu się się powtórzy]

    "Grzesiek krzyknął i zamachał rękami ucieszony" - ucieszony brzmiałby chyba lepiej przed zamachał. rękami czy rękoma, to jest odwieczny problem!

    ". W gospodarstwach zaroiło się od odkurzających Arystotelesów, Sokratesów wyrzucających śmieci i świętych Tomaszy zmywających. " - a to dobre :D ja kiedyś nazywałam tak rybki, co chyba też nie było specjalnie trafionym pomysłem

    "Księżniczka jednak gwałtownie ruszyła prosto na ścianę, w którą uderzyła, rozerwała, po czym zdemolowała fotel i rzuciła się na księcia." - a gdyby coś takiego zrobić: Jednak księżniczka gwałtownie ruszyła prosto w kierunku ściany, rozrywając ją i demolując fotel. Następnym obiektem stał się książę, któremu robot chciał oderwać głowę, ale nie był w stanie jej uchwycić.
    co ty na to?

    "Mógł jedynie nabrać prędkości i przewracać wszystko, co napotka." - chyba powinien być jeden czas, więc napotkał

    "wyrzuciła go z tekturowego domku i postawiła na podłodze" - to wyrzuciła czy postawiła? bo to jest diametralna różnica

    "Były one podobne do kota, który dostrzegł w jak niewygodnych warunkach jest przetrzymywany" - który potrafił dostrzec, w jak niewygodnych warunkach jest przetrzymywany

    w 3 mamy: które-który-które, a co za dużo to niezdrowo

    aha! i imię robota nie powinno być z wielkiej litery? bądź co bądź to nazwa własna

    "wymienił błagalne spojrzenie, lecz po chwili był znów sam. Spojrzał" - spojrzenie-spojrzał


    Ps: szanse są o wiele większe, polecam "Radykalną ewolucję" do przeczytania, która nawet optymistycznym scenariuszem może nieźle przerazić.

    · Zgłoś · 14 lat
  • Maciek Kapustka
    Ech, nie mogę znaleźć czasu aby wprowadzić te poprawki :/

    Zgadzam się ze wszystkimi, oprócz 1) zmienionym brzmieniem fragmentu, w którym księżniczka demoluje domek dla lalek. Imiesłowy "ąc" wprowadzają jednoczesność czynności, które w tej sytuacji występują jeden za drugim. 2) "który potrafił dostrzec" - wyobrażam sobie to mocniej. On się wścieka ponieważ dostrzegł, a nie "potrafił dostrzec". Przy czym akapit jest zrujnowany, jak ładnie dostrzegłaś, przez które-który-które.

    Dzięki za korektę

    · Zgłoś · 14 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Zgodzę się ze zdaniem Justyny co do narracji. W drugim typie Grzesiek niejako zyskuje na znaczeniu. Ciekawe doświadczenia, a Twoje opowiadania bardzo mi się podobają.

    Ten tekst pozostawia cień niepokoju... Pomyślałam o drodze ewolucji człowieka w zestawieniu z ekspresową ewolucją robota, zwłaszcza jego "strony emocjonalnej"... Coś jak kalka ludzkich emocji.

    Z wielkim zainteresowaniem będę czytać kolejne teksty. :)

    · Zgłoś · 14 lat
  • Figa
    przeczytałam dwa razy i nie żałuję, chociaż rzadko czytam prozę, to chyba czas najwyższy zacząć, bo tu ciekawe rzeczy się dzieją. :)
    pozdrawiam!

    · Zgłoś · 14 lat
  • Figa
    aż pozwolę sobie dodać do ulubionych:)

    · Zgłoś · 14 lat
  • Maciek Kapustka
    hahaha świetny komentarz, dzięki! Cały się uśmiechnąłem. Następnym razem proszę o jakieś ostrzeżenie, bo w ręku gorąca herbata ...

    · Zgłoś · 14 lat
  • Maciek Kapustka
    Chyba wprowadzę regułę: nie czytam komentarzy na chwilę przed pisaniem następnego tekstu :-) Przecież ja na dziś mam zaplanowane coś bardzo smutnego. Oj będzie pod górkę, naprawdę.

    · Zgłoś · 14 lat
  • Figa
    oj tam, dowód na istnienie odruchów bezwarunkowych. czyli jest dobrze :D

    · Zgłoś · 14 lat