Kurze, Pułapki

Maciek Kapustka

W nostalgiczne wtorkowe popołudnie, zbiliżał się do knajpy na skrzyżowaniu Puławskiej i Olszewskiej. Zdenerwowany, ugniatał spoconą ulotkę w kieszeni i wyobrażał sobie przebieg spotkania. Był przekonany, że w pewnej chwili dojdzie do trudnej decyzji. Na jednym ramieniu zdemolowanej wagi szalkowej będzie musiał położyć ratowanie świata w Ufo: Enemy Unknown, być może w trybie trudności „weteran”, a na drugim dokończenie ataku w dawno porzuconym Raid Over Moscow.

 

Wchodząc rozpoznał stęchły smak elektroniki przełomu lat osiemdziesiątych i ozonowy zapach Sinclaira ZX Spectrum. Łaknął zaśmierdłą drewnianą obudowę automatu Pac-man i duszące dyskietki 5.25’ high density kurz. Wnętrze panowało w przyjemnym półmroku. Za barem dostrzegł sylwetkę chłopaka z obsługi. Wyglądał na trochę znudzonego, ale sympatycznego.

 

- To miejsce to spełnienie moich marzeń!
- Naszych również.
- Boże, i ten kurz!
- Tak, dbamy o jego wysoką gęstość.
- Pacman na chodzie?
- Owszem. Biega i zjada kropki niczym ćpac-man.
- A ZX Spectrumy?
- W idealnym stanie. Zresztą każde urządzenie tutaj działa bez zarzutu, zgodnie z założeniem naszego klubu. Chcemy odtworzyć dom rodzinny obecnych trzydziestolatków. Proszę mi tylko powiedzieć jak ma na imię matka?
- Moja to Raid Over Moscow.
- Świetnie, proponuję miejsce przy ścianie, z widokiem na Puławską. Podać może jakieś ciastko?
- Z chęcią. Wezmę torcik W-Z.

 

Usiadł po turecku, zrobił solidny wdech i puścił kasetę. Dla pierwszych komputerów odczytanie zapisanej gry było bardzo kłopotliwe z powodu niedoskonałości taśmy. Aby dodatkowe drgania podłogi nie utrudniały tego procesu, ograniczył drobne kołysanie ciała. Starał się nie myśleć, aby pole magnetyczne mózgu nie zakłócało pracy głowicy. Trwał na wstrzymanym oddechu, aby zmiana ciśnienia nie zniekształciła taśmy. Ciekawe, czy o znaczeniu tych drobiazgów pamiętał kelner, gdy postawił talerz obok kasy.

 

- Deser gotowy! Dzieci! Podano do stołu!
- Zaraz! – Warknął i zobaczył na ekranie komunikat błędu.

 

Rozdrażniony zacisnął spoconą ulotkę i spróbował ponownie. Ożywienie gry wymaga zamarcia gracza na cztery minuty. Powietrza zabrakło mu już w pierwszej, uderzył pięścią obok komputera i wrzasnął do obsługi „Więcej kurzu, dajcie znacznie więcej kurzu!”. Kelner, chyba bez zdziwienia, podszedł do dyskietek 5.25’ i energicznie nimi potrząsnął. Chmura HD wypełniła klub.

 

Zatańczyły zeschłe paprochy jego szkoły. Przez minutę karmił się wyimkami przyjaźni. Oblepił go czerstwy pył pokoju dzieciństwa. Poczuł pulsowanie brzucha. Przez krótką chwilę podtrzymywały go jeszcze wióry kolonii w czeskiej Pradze, ale w końcu łapczywy wydech mokrego dwutlenku węgla zakończył ostatnią próbę.

 

Zmartwiony wstał i skosztował torciku W-Z.
- Głowa do góry. Prawdę mówiąc nikomu się nie udaje.
- Miałem nadzieję, że to nie będzie takie trudne.
- Można przypomnieć sobie awantury ze stygnącym obiadem, zobaczyć kilka paprochów, ale dokończyć Raid Over Moscow, to chyba niemożliwe.
- Czyli pierwszy raz przerwałeś mi celowo?
- Tak, ale zrobiłem to ze szczerej sympatii.
- A ci inni, którym też się nie udało ... często tu przychodzą?
- Niestety zniechęcają się, przy czym każdy w trochę innym tempie.
- Ciekawe. Ciekawe jak to będzie ze mną?
- Gdybym miał się założyć, to bym powiedział, że powróci Pan za pół roku.

 

[link do wersji zilustrowanej]

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Dobry 2 głosy
Maciek Kapustka
Maciek Kapustka
Opowiadanie · 24 lutego 2010
anonim