z pamiętnika zatwardziałej singielki

difficulty

Dzień pierwszy pisania. Nie wiem... Nigdy nie było ze mnie dobrej literatki. Nie nadaję się do tego, zresztą do czego ja się nadaję? W sumie... Co za różnica czy będę pisać z błędami stylistycznymi, interpunkcyjnymi, frazeologicznymi, ortograficznymi, rzeczowymi? Co za różnica skoro i tak nikt tego nie przeczyta. Jestem w końcu zatwardziałą singielką, która nie potrzebuje facetów, jasne?

Dzień drugi

Szukać plusów. Punktu zaczepienia, który daje oparcie, szczęście, spełnienie marzeń. Poszukać, albo najlepiej znaleźć coś co natchnie. Recepta na szczęście. Dlaczego to słowo jest takie ważne? Dlaczego bez szczęścia jest tak dziwnie pusto?

Dzień trzeci

Sponiewierana przez setki facetów w akademickim pokoiku przesiąkniętym zapachem papierosów i smakiem wódki. Szczęśliwa, też mi coś. Facet może dać porządny orgazm, ale szczęście? „Sorry Mała, było fajnie, ale ja już pójdę”, pieprzyć facetów, tak jak oni pieprzą mnie. Nie powiem, że to nie jest przyjemne, ale dobrze byłoby być szczęśliwszą przez dłuższy czas niż przez czas seksu. Co oni mogą mi zaproponować? Ślub? Dzieci? Domek z ogródkiem i psa labradora? To głupie. To nie bajka, ani serial żeby było cudownie.

Dzień czwarty

Kiedyś rzucę palenie. Kiedyś też wyrośnie mi kaktus na dłoni i się ustatkuję. Kiedyś też spotkam kogoś kto nie będzie chciał iść ze mną jedynie do łóżka a po godzinie wyjdzie i nie wróci. Tak, kiedyś ten ktoś zostanie. Na dłużej, na dwie noce, a może dwa miesiące? Całe życie? Może... Chociaż, nie wiem czy nie byłoby to zbyt nudne. Mężczyzna na całe życie, jasne.

Dzień piąty

Już nie będę oglądać „dziennika Bridget Jones”. Ta bajka jest zbyt ckliwa i zawsze po niej ryczę. Grubaska, która znajduje miłość, jasne. Dlaczego te kobiety w filmach zawsze dostają to czego chcą? Przecież to kompletnie mija się z rzeczywistością, jest takie przesłodzone i nierealne. Te realne kobiety czują się jedynie gorsze. Chyba, że są głupie, wtedy wżerają lody przy ckliwym filmie i czekają na księcia z bajki, który wyskoczy z lodówki, jasne!

difficulty
difficulty
Opowiadanie · 6 marca 2010
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Prosisz o szczerość... niestety nic mnie nie zatrzymało w tej opowieści. Bohaterka szuka szczęścia... Dobrze, ale po co o tym pisać w każdym zdaniu? Dlaczego nie zostawiasz tego Czytelnikowi w domyśle - niech on to poczuje. Niech jest jakaś refleksja po lekturze. Kiepsko też pod względem interpunkcji, powtórzenia.
    Pamiętam "Panią Milcię" i ciągle czekam na kontynuację.

    · Zgłoś · 14 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Nikt nic nie mówi...

    Czekam na kolejny tekst.

    · Zgłoś · 14 lat