Półciemność

Maciek Kapustka

Oglądałem program motoryzacyjny. Swoją drogą to ciekawe, że go polubiłem - nie mam prawa jazdy, ani perspektyw na własną brykę. Co dziwniejsze, nie przełączam również poradnika księgowego, choć nigdy nie wypełniłem PITu. Może hipnotyzuje mnie rytmiczna oprawa, lub głos prezentera? Chciałbym kiedyś pracować jako operator kamery, lub w postprodukcji. Gdy odcinek zmierzał ku końcowi, zorientowałem się, że ten jesienny dzień jest bardzo przyjemny i ciepły.

 - Zabrałeś coś na spacer?
- Tylko dokumenty i klucze.
- A telefon?
- Zostawiłem podłączony do ładowarki.

Oprócz mnie przechadzało się kilka osób. Szczególnie zapamiętałem zamyśloną dziewczynę, która wyprowadzała psa. Wyglądała powalająco i bardzo naturalnie. Od razu wpadła mi w oko i przez resztę trasy wyobrażałem sobie różne sposoby rozpoczęcia rozmowy i dalszy jej przebieg. W połowie przypadków umówiliśmy się na spotkanie. Doszedłem do alejki z kasztanowcami i usiadłem na środkowej ławce.

Wygodnie rozłożyłem się i obserwowałem pierwsze uschnięte liście. W pewnym momencie coś mnie oślepiło. Zmrużyłem oczy. Pomyślałem, że ktoś puszcza zajączka zegarkiem. Na końcu asfaltowej ścieżki stała dziewczyna. Zbyt daleko, to nie ona. Ponowny błysk. Wrażenie, że dochodzi z drzewa. Oparłem plecy i odchyliłem głowę. Mruganie narosło. Spanikowałem. Przestałem rozumieć, co się dzieje.

Zawładnęło mną okropne przeczucie, że coś nadchodzi. Żadne miejsce nie było bezpieczne, ale chciałem uciec. Wtedy odkryłem, że jestem bezwładny. Moje ręce, nogi i głowa były przyklejone do ławki. Wrzeszczałem z przerażenia. Nawet nie zauważyłem, kiedy błyski ustały. Zrobiło się ciemno jak podczas burzy. Leżałem wpatrzony w kasztany. Wiatr miotał liście i było chłodno. Własny krzyk mnie odrobinę uspokoił. I właśnie wtedy, gdy zamilkłem, zdarzyło się najdziwniejsze.

- To była istota?
- Tak, zbliżała się.
- Widziałeś, jak się zjawiła?
- Nie mogłem uwierzyć. W jednej chwili między drzewami było pusto, a w następnej ...

Przeraziło mnie to zjawienie się. Fala gorąca przebiegła z głowy do stóp. Zapragnąłem zniknąć. Nie brać udziału w tym, co się wydarzy. Zapominać na bieżąco. Zamknąłem oczy, zamarłem i powtarzałem jedno błaganie - niech nie zauważy. To było jak włamanie do domu. Chcesz uwierzyć, że nie dzieje się naprawdę, że napastnik zaraz okaże się poczciwym człowiekiem, który tylko pomylił adres. Mimo to, nie wychodzisz mu na rozmowę, tylko wchodzisz pod łóżko. Próbowałem oddychać, jak najciszej potrafię. Bałem się, że mój puls jest słyszalny niczym tupanie.

- Co widziałeś, zanim zamknąłeś oczy?
- Nie pamiętam dokładnie. Teraz myślę, że to było tylko złudzenie.
- Złudzenie czego?
- Bardziej rośliny niż zwierzęcia.
- Doprecyzujmy. Wyglądał jak bluszcz, krzak, czy może winorośl?
- W pewnym sensie jak szczypiorek. Ogromny szczypiorek, który podchodzi i czyta w twoich myślach.
- Dobrze, zrobimy małą przerwę.

Przesłuchujący mężczyzna wstał i wyszedł z pomieszczenia, zamykając drzwi na zamek. Szybkim krokiem przeszedł korytarz i zbiegł po schodach, aż do piwnicznego magazynu. W półciemności stanął naprzeciw istoty. Przerażającej jak podgniły szczypiorek zjawiający się niespodziewanie podczas burzy.

Maciek Kapustka
Maciek Kapustka
Opowiadanie · 13 marca 2010
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    E, lepsze niż orki. :)

    Dalej używasz programu? Bo chyba szwankuje... przecinki są tam, gdzie być nie powinny (przed 'lub' nie ma przecinka), a gdzie tak - nie ma ich.
    "Gdy odcinek zmierzał ku końcowi zorientowałem się" - przecinek po 'końcowi'
    "że jest bardzo przyjemny i ciepły jesienny dzień" - nie podoba mi się szyk; propozycja: "że ten jesienny dzień jest bardzo przyjemny i ciepły"
    "i przez resztę trasy wyobrażałem różne sposoby" - 'wyobrażałem sobie'?
    "różne sposoby rozpoczęcia i dalszy przebieg rozmowy" - tu też szyk: "różne sposoby rozpoczęcia rozmowy i dalszy jej przebieg"
    "Zrobiło się ciemno, jak podczas burzy" - bez przecinka (porównanie).
    "Widziałeś jak się zjawiła?" - przecinek po 'widziałeś' (zdanie złożone).
    Przemeblowałabym akapit: "Zapragnąłem zniknąć, być ławką. Nie brać udziału w tym, co się wydarzy. Zapominać na bieżąco. Zamknąłem oczy, zamarłem i powtarzałem jedno błaganie - niech nie zauważy. Jak z włamywaczem w domu - chcesz uwierzyć, że nie dzieje się to naprawdę, że napastnik zaraz okaże się poczciwym człowiekiem, który tylko pomylił adres. Nie wychodzisz mu jednak na spotkanie, tylko chowasz się pod łóżkiem." - próba uniknięcia zbyt wielu "to", ale wciąż mam wrażenie chaosu z czasami.
    "Próbowałem oddychać jak najciszej potrafię" - przecinek po 'oddychać'
    "i wyszedł z pomieszczenia zamykając drzwi na zamek" - przecinek po 'pomieszczenia'
    "Przerażającej, jak podgniły szczypiorek zjawiający się niespodziewanie podczas burzy" - bez przecinka.

    · Zgłoś · 14 lat
  • Maciek Kapustka
    Pół-orki :) Jeśli napiszę o nich sagę, to z dedykacją dla Ciebie! Aby target był większy, to będą pół-orki rozerotyzowane.

    Z programem to trochę inaczej ... ja napisałem taki, co wykrywa powtórzenia słowne. Działa bez problemu i proszę po nim nie jechać, bo to świetna sprawa. Natomiast przecinki stawiam sam. Porobię jakieś dyktanda, bo się całkiem rozregulowałem. Na obronę powiem, że ten tekst z racji krótkich zdań, elips, tempa i równoważników wydaje mi się szczególnie trudny interpunkcyjnie.

    I tak, mam spadek formy. Staram się tym nie przejmować, niczym ... pół-ork! (coraz bardziej uważam, że tamten tekst jest znakomity, głęboki i będzie doceniony za dwieście lat)

    pozdrawiam! :D

    · Zgłoś · 14 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    I dobrze. Trzeba cenić samego siebie. Formę masz i tak niezłą, a lepsza wróci.

    · Zgłoś · 14 lat
  • Maciek Kapustka
    Wrzuciłem poprawki

    · Zgłoś · 14 lat