Pan X nie był szczęśliwym człowiekiem. Był natomiast właścicielem dużej firmy oraz obiektem westchnień żeńskiej części jego współpracowników.
W jego życiu nie było nigdy żadnej Pani X, która usidliłaby go na dłużej niż jedną noc. Nigdy nie marzył o małych iksiątkach, ani o przytulnym domku za miastem. Kwestią dyskusyjną jest to, czy Pan X w ogóle potrafił marzyć.
Pan X nie wiedział, co to jest miłość. Owszem, często wyznawał ją swoim licznym kochankom po zakończeniu aktu nie-miłosnego, na jego własnym biurku po godzinach pracy. Nie kochał nikogo i niczego. Nie widział nawet piękna.
Pan X był dobrym synem, uczniem i szefem. Zarabiał wystarczająco dużo, by utrzymać siebie i pomóc finansowo rodzicom. Zdrowo się odżywiał, ćwiczył i mył zęby po każdym posiłku. Oddawał 1% podatku, o którym zapominał, patrząc z odrazą na żebraków na ulicy.
Mieszkanie Pana X było urządzone przez najlepszego dekoratora wnętrz w kraju. Na półkach leżały płyty z dobrą muzyką. Dobra muzyka to muzyka poważna. Tak usłyszał od któregoś z kolegów. Oczywiście zgodził się z nim. On osobiście nie widział żadnej różnicy między pojedyńczymi gatunkami. Były też książki, największe z dzieł polskich i zagranicznych. Przeczytał wszystkie, przecież to wstyd, żeby wykształcony człowiek nie zwracał uwagi na literaturę.
Pan X nie wiedział, co to pustka, ponieważ jego życie nigdy nie było dopełnione przez drugą osobę.
Pan X powinien być szczęśliwy, że może żyć w nieświadomości ogromu swego nieszczęścia.
Dobrze podobierane słowa, czyta się płynnie szybko, z ciekawością następnej linijki.
Język nieskomplikowany, oryginalny styl i - moim zdaniem - ciekawy początek czegoś dłuższego.
Dlaczego?
Bo przeczytawszy - chcę więcej.
płynnie napisane, czyta się.
zachęcam do dalszych prób.
udany kawałek.