bezpowrotnie, przyjacielu

Figa

 

Łączy nas
farbiarnia wschodów i zachodów słońca
szlifiernia magii słów i ognia
Dzieli nas na zawsze

E. Lipska

 

Miałeś wtedy zapłakane oczy. Mogłam w nich utonąć, nie prosząc o ratunek. Zapadnięte skronie, rozszerzone źrenice, tęskniące usta - każda część obcego ciała, znaczyła na moim świadomość życia. Zrozumiałam ludzkość w twoich słowach.

 

Słowotok.

 

Dziesiąte piętro i pusty korytarz, wyciągnięte dłonie z prośbą o pomoc. W głowie szybki puls spowiadał z grzechów. Dałeś się ponieść panom w garniturach, szukając podobnych do Boga. Za daleko, nie dałeś rady zwymiotować z palcem w gardle.

 

Cynizm mój drogi.

Cynizm zaprowadził cię na manowce, do obcej ziemi niewoli.

 

Szukałam miejsca, w którym mogłabym cię pochować. Trzy po trzy liczę błędy młodości - chudy rok za nami. Oszukałeś mnie tym małym druczkiem, którego nie zdążyłam przeczytać. Próbowałam odnowić tamten czas lęków, na darmo.

 

Za darmo.

 

Miałeś wtedy takie czułe, lekkie uszy. Karmiłam je swoim głosem, goszcząc czym mogłam. Zaszufladkowałeś tendencję słuchu, teraz wiatr uniesie cię i poprowadzi

drogą na południe, lub gdzie zechesz odjeść.

Figa
Figa
Opowiadanie · 12 lipca 2010
anonim