Przejechałem kawał drogi, żeby przeprowadzić wywiad ze znanym naukowcem. Nareszcie coś innego niż setny reportaż z robotnikami w roli głównej. Tak to interesowało czytelników jak głuchego audycja radiowa.
Zza ścian dochodziło szczekanie. Za moimi plecami zaskrzypiały złowrogo drzwi. Do środka wszedł siwowłosy mężczyzna. To on! Profesor Wojskowej Akademii Medycznej w Petersburgu, laureat Nagrody Nobla za badania nad fizjologią trawienia. Iwan Pawłow. Też lubię eksperymenty. Nawet jeśli oscylują tylko wokół ubrań z lateksu i biczy.
– Przepraszam, że musiał pan czekać. Coś mnie zatrzymało w laboratorium.
Stanął przed oknem a jego uśmiechnięta twarz odbijała się w szybie. Podejrzana sprawa. Gdy ważni ludzie się uśmiechali, oznaczało to kłopoty.
– Czekam na pytania. Mam mało czasu - mówiąc te słowa nawet nie raczył odwrócić się w moją stronę.
– Czy mógłby towarzysz profesor przybliżyć, na czym polega warunkowanie?
– Pewnie, że mógłbym. Aczkolwiek mi się nie chce. Niech pan sobie poczyta moje publikacje.
Zaskoczył mnie tą odpowiedzią, lecz przynajmniej przestał się uśmiechać. Spadł mi kamień z serca.
– A czym teraz towarzysz profesor się zajmuje, a czego nie ma jeszcze w publikacjach?
– Proszę przestać mówić do mnie towarzyszu profesorze! - krzyknął i w końcu stanął przede mną twarzą w twarz.
– To jak mam mówić?
– Panie Burrhus Skinner. Zmieniłem nazwisko.
Z dzisiejszej perspektywy zachowanie profesora wydawało się dziwaczne, ale w tamtych czasach...
– A więc co jest przedmiotem pańskich aktualnych badań? - kontynuowałem.
– Po eksperymentach nad zwierzętami postanowiłem sprawdzić efekty warunkowania na przedmiotach codziennego użytku.
– Myśli towarzysz profesor, że można uwarunkować na przykład widelec?
– Prawdziwy naukowiec nie traci czasu na zastanawianie się, czy jest coś możliwe, tylko rozmyśla JAK udowodnić swoje hipotezy. Obecnie warunkuję stoły.
– Dlaczego akurat je?
– To proste. Stół podobnie, jak pies ma cztery łapy, nie zna się na biologii, fizyce, ani na wadach kułactwa. Pomyślałem więc, że proces powinien być podobny. Wobec psów stosowałem warunkowanie klasyczne, teraz poszedłem dalej i stosuję warunkowanie instrumentalne. Opiera się na nagrodach i karach.
– Czyli jak stół dobrze wykona zadanie, gra mu pan jakąś miłą melodię, a jak źle to pan fałszuje?
– Ależ skąd! Opornym stołom pokazuję piłę i grożę odcięciem którejś z nóg - mówiąc te słowa przypominał towarzysza Stalina.
– I to pomaga?
– Oczywiście. Najpierw jednak kazałem rozpiłować na kawałki jeden ze stołów, czemu przyglądały się inne. Początkowo mściły się wbijając nam drzazgi pod paznokcie, ale w końcu zrozumiały, że są bez szans. Teraz wystarczy sam widok stolarza, a już trzeszczą z przerażenia.
– A co z bodźcami nagradzającymi?
– W nagrodę nakrywamy je ładnymi obrusami. Bardzo to lubią, szczególnie te wyhaftowane.
Zamilkłem. Mój umysł zaczął się pruć od ciężaru myśli.
– Czy to koniec pytań?
– Jeszcze jedno - postanowiłem zaryzykować zdemaskowanie tajemnicy wojskowej. - Po co to wszystko?
– Naprawdę chce pan wiedzieć? - uśmiechnął się złośliwie. - Przecież pracuję dla armii... Stoły wyewoluowały z drzew, które przecież rosną w lasach i puszczach. Są więc dzikie. Mam je nauczyć walczyć. Będziemy eksportować stoły do wrogich państw... Reszty niech się pan domyśli.
Konsekwencje szybko do mnie dotarły.
– Zabraknie nam stołów! - krzyknąłem przestraszony.
– Nie, gamoniu! Stoły zaatakują parszywych wyzyskiwaczy w czasie śniadań, obiadów i kolacji! Ocaleją tylko anorektycy, bo przetrwają w przyjaznych nam warunkach.
Wybałuszyłem gały i uniosłem brwi w geście zdziwienia.
– Oficjalnie jednak mają wykonywać polecenie: "Stoliczku nakryj się".
– I jakie efekty?
Pawłow alias Skinner zmarkotniał.
– Na razie się ślinią.
Myślniki dialogowe muszą być długie - zmień to, Drogi Autorze i autoryzujemy.