Literatura

014. Małżonek Przeznaczenia (opowiadanie)

Clairebible

 

Fatum rozejrzał się po okolicy. 
Ostatnie miejsce, które pamiętał, to klasztor. A teraz... nieznany mu las. Nagie pnie drzew pochylały się pod naporem nieznanej siły.
Kiedy westchnął, para wydobywająca się z jego ust zamieniła się w mgłę, okalającą cały teren.
Onieśmielony niezwykłym zjawiskiem, ruszył przed siebie. Czuł pod stopami ostre kamienie i martwą, suchą ziemię.


Kolejny wydech, jeszcze więcej mgły. Nie dostrzegał już nic poza czubkiem nosa. Szedł dalej, przedzierając się przez mleczną kotarę.

Krok stał się bardziej zdecydowany. Mroczna okolica nie przypadła mu do gustu.


Kiedy przestał czuć grunt pod stopami, wrzasnął. 
Wylądował w głębokim na ponad dwa metry dole. Nie mogła to być zwykła dziura. Regularność i prostokątny kształt sugerował, że ktoś ją wykopał. W wiadomym celu...
Chwycił za krawędzie i podciągnął się, dzięki czemu uwolnił się z pułapki.


Mgła zaczęła zstępować. Jego oczom ukazał się cmentarz z większą ilością rozkopanej ziemi.
Między grobami stały domy. A może na odwrót... to mogiły stały między domostwami. Zupełnie jakby ludzie chowali krewnych we własnych ogródkach.

 

Wydłubali mi oczy
I wyśnili śmierć
Wśród wrzosowych drzew

 

Nie czuję nic
Odcięli mi nos
By nakarmić psy

 

Gdzie moje serce
I lilie białe
Na ciemnym mym grobie

 

Demony mnie tulą
ściskają całują
Jestem jedną z nich

 

Tę piosenkę śpiewała dziewczynka zwrócona tyłem do Fatuma. Pojawiła się, kiedy powietrze się rozrzedziło.
Rycerz ruszył ku małej nieznajomej. Zdawała się nie zwracać na niego uwagi, a on dowiedział się, dlaczego. Nie była to zwykła piosenka. Nie dość, że upiorna, to jeszcze całkiem prawdziwa. Dziecko stało, nucąc swoją pieśń. Bez oczu, nosa... zamiast tego z ubytków toczyły się larwy

.

Widzę oczami duszy
Widzę Zły Los
Widzę Małżonka Przeznaczenia

 

Fatumowi przeszły ciarki po plecach, cofnął się gwałtownie, kiedy mała zaczęła podążać ku niemu, kołysząc się przy tym na boki.
W jednym momencie spod ziemi wynurzyły się ręce obdarte ze skóry. Namiestnik wskoczył z wrzaskiem na grobowiec. Nie jego jednak chciały kości. Chwyciły dziewczynkę za stopy i zaczęły wciągać pod powierzchnię.

 

Znalazłam swój grób
Moje białe lilie
Mrok, wilgoć i śmierć.

 

Dokończyła piosenkę tuż przed tym, jak zniknęła pod powierzchnią. Ziemia przyjęła ją z taką łatwością, jakby stanęła na wodzie i nagle się w niej zapadła.
Jasna cholera, co tu się...! – zeskoczył i zaczął kopać – Trzeba ją uratować... – zapomniał o strachu.
Nie znalazł nic. Będąc w kompletnym szoku, zaczął kopać intensywniej. W końcu na coś natrafił. Mały, metalowy krzyżyk naznaczony krwią i otoczony pajęczyną.
Co to ma być...? – nie zdążył się przyjrzeć. Symbol rozkruszył się w jego dłoni na tysiące kawałków i przesypał przez palce. – Jakiś koszmar.

Krzyk, który wzniósł się w okolicy był nieznośny. Chciał zatkać uszy, ale nie mógł. Ktoś potrzebował pomocy, a on jako rycerz, miał obowiązek tej pomocy udzielić.
Wstał i pobiegł w kierunku źródła. Zatrzymał się, kiedy dojrzał żywą postać.
Kobieta klęczała w kałuży krwi i spoglądała na niego ametystowymi źrenicami.
– Ratuj...
Tiara... – to niewątpliwie była ona.

 

* * *

 

Otworzył oczy i spojrzał na sufit. Zlany potem leżał na łóżku w komnacie klasztornej.
– Tiara...
– Mnie bardziej zastanawia kwestia "Małżonka Przeznaczenia" – oświadczył Rain. Siedział na krześle przy antycznym, dębowym biurku.
– Co ty tu robisz?!
– Zsyłam wizję przyszłości.
– Ten sen to...?
– Prawdopodobna przyszłość. Zobaczyłem to całkiem niedawno i uznałem, że ci pokażę.
– Ten cmentarz to była jakaś metafora, prawda? – Fatum otarł pot z czoła.
– Może tak, może nie. To może być jakieś realnie istniejące miejsce.
– Bardzo pocieszające, wiesz? Tiarze coś grozi?
– Nie wiem. Za dużo tam niejasności i chaosu. Ale pewnie jeśli coś jej zagraża, musisz ją uratować. Nie bez przyczyny jesteś Małżonkiem Przeznaczenia.
– Moje Fatum. Niedobrze...
– A może jesteś Dobrym Omenem?
– Za późno, by mnie tak nazywać. 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Olivia B.
Olivia B. 21 pazdziernika 2010, 12:47
Nie dostrzegał już nic, poza czubkiem nosa. - bez przecinka.

Tą piosenkę śpiewała = tĘ!

Ziemia przyjęła ją z taką łatwością jakby stanęła na wodzie i nagle się w niej zapadła. - przecinek przed ''jakby'', bo trzeba oddzielić ''taką'' i ''jakby''.

Zobaczyłem to całkiem niedawno i uznałem, że ci to pokażę. - wywal jedno ''to''.
Clairebible
Clairebible 21 pazdziernika 2010, 12:54
Poprawione
przysłano: 21 pazdziernika 2010 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca