rozmyślania po kolacji

misiajabuszko

Amerykańscy naukowcy odkryli, że nie ma amerykańskich naukowców. Kto więc wymyślił tę całą bzdurę o końcu świata? Bo w nieczyste intencje Azteków nie wierzę. Osobiście uważam, że ten cały Cortez za wcześnie ich wymordował. Biedacy nie zdążyli nam dopisać jeszcze paru lat. No chyba że zrobili to specjalnie, licząc, że potomkowie białych potworów najedzą się niezłego stracha. No cóż, ja wolę nie wnikać.
Ale w dwa tysiące dwunastym nadal mam zamiar żyć. No chyba, że siła wyższa w postaci Boga w którego w [przeciwieństwie do amerykańskich naukowców wierzę ] ma wobec mnie inne plany.
Ale jeśli nie ma to w dwa tysiące dwunastym mam zamiar mieć dziecko. Ewentualnie również męża, ale jako, że będę kobietą wyzwoloną samiec alfa mi w domu potrzebny nie będzie.
Jako kobieta wyzwolona nie będę nosić stanika. Już bym zaczęła ale będąc w liceum koedukacyjnym wolę nie ryzykować. Skończę szkołę a z nią i wf i zostanę feministką. Z dzieckiem.
Będę zarabiać na życie piórem jak Jane Austen… no dobra, nie piórem a komputerem, bo jednak czasy się nieco zmieniły. Grunt, że zostanę sławną pisarką.
No i oczywiście wystąpię w dwudziestej edycji Tańca z Gwiazdami. Z Kochankiem. Bo Maserak jest jednak nieco zbyt żywiołowy. A Kochanek przypomina mi Ashleya z „Przeminęło z Wiatrem”. Dlatego będę tańczyć właśnie z nim.
Oczywiście nasz związek nie będzie trwał długo. Jako feministka i emancypantka, nie będę się angażować w stałe związki.
Jedynym Mężczyzną Mojego Życia będzie mój syn. Adam. Jeszcze nie wiem jak będzie miał na drugie… może po ojcu? Wiem tylko że będzie miał wielkie błękitne oczy, prosty nos i małe usta. Będzie ciemnym blondynem w loczkach. I będzie największym uwodzicielem na świecie. Większym od „Don Juana” , wiecie tego co go grał Johnny Depp. Nie żebym miała coś przeciwko Deppowi. Wręcz przeciwnie, bardzo go lubię. Nawet mi się podoba szczególnie jako Jack Sparrow, mimo, że mógłby być moim ojcem (Depp nie Sparrow… chociaż Sparrow chyba też…).
Jeżeli znudzi mi się bycie sławną pisarką, zostanę aktorką. Wyjadę do Hollywood i zagram film z Johnnym za który oboje dostaniemy Oscara. Reżyser też dostanie, w końcu coś się chłopakowi od życia należy.
A potem zostanę modelką. Będę pisać książki o moich podróżach do krajów Trzeciego Świata, oraz gościnnie grywać w filmach.
Powiedziałam o tym mojemu mężczyźnie. Bo aktualnie mam mężczyznę. Feministką przecież dopiero zostanę, jak już będę miała silniejszą wolę. Bo któż jest w stanie oprzeć się tym ramionom w których można schować się przed światem?
Ale jestem tego coraz bliższa, szczególnie że Mój skwitował te plany jednym stwierdzeniem:
-Chyba oszalałaś!
 

Oceń ten tekst
misiajabuszko
misiajabuszko
Opowiadanie · 31 października 2010
anonim