Anka leżała na łóżku i czytała książkę. Sylwka nie było w domu, nie poinformował też nikogo, o której zamierza wrócić. „Cały on”- pomyślała Anka. Odłożyła książkę i podeszła do okna. Za szybą widać było grupki młodzieży wracającej ze szkoły. Ania pomyślała, że zbrodnia jest siedzenie w szkole, podczas gdy na dworze jest tak pięknie i słonecznie. Mogła się założyć, ze jej zdanie podzielał niemalże każdy uczeń. „Dwa lata temu też uważałam, za niesprawiedliwe to, ze wakacje nie trwają choćby o miesiąc dłużej” pomyślała.
Nagle ogarnęło ją przedziwne uczucie, którego nie potrafiła nazwać. Czuła się, jakby czegoś jej brakowało, jak gdyby była nie pełna.
Miała swoje dwadzieścia lat, ale nie potrafiła się cieszyć, reagować spontanicznie. Odnosiła wrażenie, że wszystko, co najlepsze już ja w życiu spotkało, że jej najlepsze lata już minęły. I wcale nie poprawiało jej to nastroju, a wręcz przeciwnie.
Odeszła od okna i podreptała do kuchni, by zrobić sobie herbaty. Wyjęła z szafki ulubiony kubek z Kubusiem Puchatkiem, wsypała doń herbatę, półtorej łyżeczki cukru. Czekając aż czajnik zacznie gwizdać, oznajmiając tym samym wszem i wobec, ze woda jest już wrząca,Ania usiadła przy kuchennym stole na drewnianym taborecie i podpierając głowę rękoma, patrzyła na swój kubek.
Był to duży, ceramiczny kubek. Namalowano na nim chmury, błękitne niebo oraz dwoje ulubionych bohaterów Ani z bajki o Kubusiu Puchatku- Prosiaczka oraz tytułowego misia. Pomiędzy nimi, widniał czerwony napis „Winni the Pooh”.Ania nie pamięta ile lat miała, gdy dostała ów kubek. Pamięta natomiast, że kupiła jej go mama, gdy jako dziecko zachorowała na anginę.
Pewnego dnia, mama, ojciec i Sylwek, pojechali na zakupy. Ania musiała zostać w domu, ze względu na tę nieszczęsną anginę. Gdy rodzice wrócili, Ania jak zwykle pomagała przy rozpakowywaniu zakupów. Właśnie wtedy natknęła się na biały, kartonowy sześcian, który, poza kodem kreskowym, nie miał na sobie zupełnie nic.
-Mamo, co to jest?- spytała.
-A właśnie! Całkiem o nim zapomniałam!- rozpromieniła się mama.-To dla ciebie.- dodała.
Ania otworzyła pudełko, w którym znajdował się właśnie ten kubek. Pamięta, że strasznie się cieszyła, bo wszyscy domownicy mieli swoje kubki, a ona nie.
Czajnik zagwizdał, więc Ania wstała i zalała woda herbatę w „kubusiowym” kubku. Wcale nie uważała, ze jest on śmieszny, czy dziecinny. Przede wszystkim, należał do niej i nic innego się nie liczyło.
Gdy znalazła się z powrotem w pokoju, rozsiadła się wygodnie w swoim wysłużonym i nieco zdezelowanym już, fotelu i spojrzała na tablice korkową zawieszoną tuz nad biurkiem. Czego tam nie było!
Stare pocztówki z wakacji, całe mnóstwo zdjęć, cytaty z filmów, książek czy piosenek, bilet studniówkowy, kolorowy motyl, którego dostała od swojej przyjaciółki z liceum, maleńki skrzat na choinkę, bilety kolejowe, jednym słowem masa rzeczy, nikomu do niczego niepotrzebnych. Dla Anki stanowiły one jednak coś bezcennego. Mimo, iż mama wielokrotnie powtarzała jej, by zrobiła porządek na tej tablicy, Anka ani śniła jej porządkować. Wcale nie uważała, że jest tam jakikolwiek bałagan. Dla Ani był to artystyczny nieład, w którym fantastycznie się orientowała.
Kiedy tak siedziała z kubkiem herbaty, gdy patrzyła na korkową tablice i myślała o „kubusiowym” kubku, zrobiło jej się nagle smutno. Nie umiała wyjaśnić dlaczego właśnie tak się czuła. To po prostu przyszło do niej, zupełnie nie wiadomo skąd. I tkwiło w jej świadomości, niczym drzazga w skórze.
Ania zaczęła się zastanawiać, dlaczego zrezygnowała z marzeń i poświęciła się realizacji planu, który miała dla niej mama: dlaczego nie walczyła? Nie dążyła do tego, by robić to, co naprawdę w życiu kochała: by grac na skrzypcach.
Spojrzała na dużą, dwudrzwiową szafę. Ania przyklęknęła tuż obok szafy, otworzyła jej drzwi i wyjęła czarny futerał. Przez moment gładziła go dłońmi, jak jakiś najcenniejszy skarb, patrząc przy tym na niego z nieskrywanym rozrzewnieniem. W końcu otworzyła wieko futerału. Jej oczom okazały się, wyglądające na zupełnie nowe, śliczne, rudobrązowe, skrzypce. Ania starała sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz na nich grała i była niemalże pewna, ze musiało to być jeszcze w gimnazjum. A teraz? Pewnie nawet zagranie najprostszej melodii sprawiło by jej spore trudności. Wiadomo: brak ćwiczeń i systematyczności robi swoje. Więc w takim razie, po co jej te skrzypce? Może powinna je sprzedać? Ta myśl przemknęła przez jej głowę z prędkością bliską odrzutowca. Anka doszła jednak do wniosku, że nie sprzeda skrzypiec. To jest w końcu pamiątka. Może kiedyś jej dzieci będą chciały grac?
Chowając futerał do szafy, natknęła się na coś jeszcze: było to stare, mocno już zdezelowane, pudełko po butach, obklejone wszelkiego rodzaju zdjęciami przedstawiającymi gwiazdy rocka przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych i nie tylko. Ania otworzyła je. W środku znajdowało się całe mnóstwo wypalanych płyt, podpisanych markerami. Led Zeppelin, Black Sabbath, Nirvana, Guns ' n ' Roses, Janis Joplin, The Doors, Nirvana, Queen...Anka nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa. Wzięła po prostu pierwszą z brzegu płytę, a następnie włożyła ją do odtwarzacza. Okazało się, że jest to składanka, którą Anka dostała kiedyś od Mateusza...
Dziewczyna, ciągle siedząc na podłodze, oparła się plecami o fotel i zaczęła przeglądać zawartość pudła. Oprócz płyt, były tam wszelkiego rodzaju „chaty”, pisane na lekcjach w gimnazjum, listy od koleżanek z kolonii, zeszyty z chwytami gitarowymi, tekstami piosenek...Anki uwagę przykuło jednak coś zupełnie innego. Na samym dnie, leżał zeszyt, cały czarny, obwinięty jedynie przezroczystą folią. Anka otworzyła go.
Na pierwszej stronie, ktoś (najprawdopodobniej Ania) napisał czarnym lakierem do paznokci „Pamiętnik Nastolatki”.
-Matko kochana...Ile ja mogłam mieć lat?- dziewczyna przekartkowała zeszyt, spoglądając na daty.-13 lat..- powiedziała sama do siebie, dziwnie nieprzytomnym głosem. Gdy tak przeglądała swój pamiętnik, nagle, z pomiędzy ostatnich stron, wypadła zielona koperta. Ania podniosła ją. W miejscu, gdzie normalnie powinien znajdować się adresat, widniał tylko napis: „Dla małej”. Wykonany był on piórem, a charakter pisma z pewnością nie należał do Anki. „Więc do kogo?”- zastanawiała się Ania. Otworzyła kopertę i wyjęła z niej pierwszą z brzegu kartkę. Nagle wszystko stało się jasne. Mała, wyrwana z zeszytu karteczka, na której widniał cytat z jednej z piosenek Nirvany, wyjaśniła Ance wszystko. Tylko jedna osoba mogła go napisać.
Mateusz. Mati. Mateo. Tego ostatniego określenia wyjątkowo nie znosił. Pierwsza wielka miłość Ani. „O cholera, on nawet dla mnie wiersze pisał”- pomyślała, przeglądając kolejne kartki z koperty. Tak naprawdę nikt z ich wspólnych znajomych, nie znał powodu dla którego Anka nie miałaby być z Mateuszem. Stanowili oni wprost idealną parę. Niemalże jak dwie połówki pomarańczy.
A jednak rozstali się. Anki oku zalśniła łza. Chwilę potem, płakała już w najlepsze.
Dokładnie w tym momencie do pokoju wszedł Sylwek. Na widok porozrzucanych po całej podłodze kartek, włączonej płyty Nirvany i swojej siostry siedzącej na podłodze z zapłakanymi oczami, zaniemówił.
-Co...Co się gapisz?- wychlipała Anka, ocierając rękawem łzy z policzków.
-Nie za bardzo rozumiem, co się stało. I zastanawiam się, czy czasem nie pomyliłem pokoi. Ania, Ty płaczesz?- zapytał zdziwiony.
-Nie, oczy mi się tylko pocą. A pokoi na pewno nie pomyliłeś.- powiedziała, ciągle jeszcze pochlipując, Ania.
-Płakałaś.- stwierdził rzeczowo Sylwester, siadając na skraju łóżka.
-A nawet...Nawet jeśli...To co? Nie wolno mi?!- dziewczyna po raz kolejny otarła rękawem łzę.
-Nie, no spoko. Tyle tylko, ze jak żyję, ani razu nie widziałem cie płaczącej. Ty zawsze jesteś przecież twarda, walczysz o swoje, nigdy się nie poddajesz, rzadko kiedy się nie uśmiechasz, masz całe mnóstwo znajomych, nawet moi kumple cie lubią! I jakoś tak po prostu mi te łzy do ciebie nie pasują.- powiedział Sylwester na końcu, wzruszając ramionami.
-Cóż. Bywa.- powiedziała Ania. Wstała z podłogi, pozbierała wszystkie kartki, które wcześniej porozrzucała po całym pokoju, włożyła je do zielonej koperty, schowała w szufladzie biurka i zamknęła na klucz.
-Anka, zrobiłabyś mi herbaty?- zapytał Sylwek, patrząc na to, jak Ania pije napój ze swojego kubka.
Dziewczyna szczerze się roześmiała.
-Jasne, że zrobię! W tym twoim kubku, tak?- Zapytała.
-No a w jakim? Przecież ja w żadnym innym nie pije herbaty!- powiedział, nieco zdumiony pytaniem siostry, Sylwek.
kubek herbaty.
Stworek
Stworek
Opowiadanie
·
13 listopada 2010
-
Dominika CiechanowiczAutorko, mnie to opowiadanie zupełnie nie przekonuje. Ten motyw kubka nijak nie pasuje do reszty, wydaje się wręcz zbędny. Opisy, które niewiele wnoszą. Sentymenty i wspomnienia, z których też niewiele wynika. Nie dowiadujemy się, co się stało między Anką i Mateuszem. Posiedziała, pochlipała, wypiła herbatę i tyle.