Grzechem byłoby częstować kawiorem takiego puszkożercę jak ja. Jednak, że Grzechu bywa ostatnio nieobliczalny, niedefiniowalny, mile widziany i klepany po plecach, nie ma znaczenia czym zapchasz mi usta. Babcia mówi, że trzeba jeść barszcz i dużo chleba, bo Polska jest bardzo ważna, a nawet najważniejsza. Babcia wie, bo niejedną Polskę już widziała i w niejednym kotle barszcz mieszała. Żryjmy więc na zdrowie i ku chwale ojczyzny, choć Europa ojczyzn, spłonęła była na stosie ustaw, ustawek i poprawek do ustawek. Może więc po prostu tylko żryjmy.
A miłość? Też jest najważniejsza. Jest więc polsko – miłosny remis. Jakby się tak dobrze zakręcić, to można by popracować nad wyżem demograficznym. Co ty na to? Milczysz… Już ci się nie podobam? A… że nigdy ci się nie podobałem? No, to zróbmy to dla kraju… Proszę? Oczywiście, że lustro może zajść w ciążę. Rząd, czyli ci mili panowie w podkolanówkach, bardzo popierają takie lustrzane ciąże. Możemy dostać specjalną dotację, z unijnego Funduszu Wspierania Ciąż Lustrzanych albo ubiegać się o dofinansowanie w ramach Programu „Rupta co hzeta”, którego honorowym patronem jest Herr Mann Van Ranny Huy, ten z dwoma krzaczkami po bokach interglacjału.
Zanim zapadnie zmrok i złożymy umęczone głowy na przewygodnych podusiach ze szwedzkiego katalogu, pozwól, że powiem jeszcze parę słów o patriotyzmie. Otóż, jak niemal każdy yzm, jest on szczególnie narażony, na posądzenie, ze jego najbliższym krewnym jest… idiotyzm. Nie mówi się tego wprost, przynajmniej na razie. Kiedy jednak odsetek potomków kołodzieja Piasta, robiących na wigilię barszcz z torebki wzrośnie liczebnie do potęgi pierwszej Solidarności, wtedy nie tylko babcia, zostanie idiotką, dłubiącą we włoszczyźnie i suszonych grzybach, ale i Polska nie będzie już tak ważna, tak najważniejsza.
Czy to ma sens?
Nie ma. Jednak dzieje się na moich zdumionych oczach.
Dla mnie tekst na 5.