Zjadacze chleba

GeorgitaSant

Patrzę. Lubię patrzeć w próżnie i ponad próżnie, i zaglądać w niebo, i ponad niebo, obserwować kłęby piętrzącego się dymu z ust, różnych ust, różnych ludzi i widzieć w tym coś, i tłumaczyć sobie coś więcej, a jednocześnie mieć oczy jakby zamglone, i płaskie, tzw. przez Stachurę „nicniewidzące”. Takie patrzenie jest czymś nowym i pełnym doświadczeń. Bo np. czy ktoś oglądał kiedyś sufit, spod kąta zamiast na wprost i dostrzegł te barwy odbite, i te słowa ukryte, i to ciepło, ciepło, które wzbija się ponad głowami ludzi ulicy. Zjadacze chleba. Kto z was nie je chleba? Kto z was tak dla odmiany nie ruszy chleba bo nie, bo nie chce być zjadaczem chleba natomiast woli krzyczeć na ulicy bo czuje ból Ziemi? Albo tak z czystej ciekawości weźmie do ręki ołówek i napisze coś na wietrze, i puści tą wiadomość w świat przed siebie? A ludzie, ludzie, zwykli zjadacze chleba wciąż oglądają swoje buty, na ulicach szukają pięciu złotówek, a tam, tam w chmurach lub tuż koło nosa przelatuje jakiś sekret albo jakaś melodia i cisza. Nadawca nie doczekał się odpowiedzi od kogoś, kogokolwiek, o czymkolwiek. A skoro już trzeba oglądać te buty i stopy, i wpatrywać się w ziemię, to może chodź nie tak bez namiętnie. Jest jakaś ciekawość w tym skrzypie, tym śniegu i butach różnych butach, różnych ludzi, i śladach, pozostawionych przez miliony.
Chodź czasem trzeba przyznać jest w tym tłumie jakaś melancholia, jakiś jakby skrawek romantyzmu, który otwiera się pod wieczór, gdy mrok i księżyc, i srebrne gwiazdy, i pewnie wielu odpowie, że tak, że kocha noce, kocha patrzeć w górę na bladość na nagość, na noc. Cichą noc, w której doszukuje się czegoś, ale czegoś w gwiazdach. To bardzo ładnie, bardzo powszechnie, ale coś więcej! Jakiś inny kąt patrzenia, jakaś myśl w samo południe kiedy słońce latem grzeje, kiedy wszyscy pływają we własnym pocie i tylko marzą o kąpieli. Wtedy właśnie wtedy trzeba by się zakochać i poza magią księżyca, i milionów siostrzanych gwiazd, widzieć coś jeszcze, a może jeszcze więcej, a może mniej i to mniej niech by było czymś więcej. Taką jakby tęczą, w dzień w którym tęczy nikt by się nie spodziewał, ale przecież ona jest ukryta w każdej kropli wody, czeka na odkrycie, czeka na nic niewidzące oczy, które ją zobaczą wszędzie.
 

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Niczego sobie+ 3 głosy
GeorgitaSant
GeorgitaSant
Opowiadanie · 16 stycznia 2011
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Mnie przekonuje. :)

    · Zgłoś · 13 lat temu
  • Dominika Ciechanowicz
    Czuć wpływ Stachury, ale w sumie sama się na niego powołujesz, więc OK:)

    "próżnie" - nie powinno być "ę"? Czy chodziło o liczbę mnogą?

    · Zgłoś · 13 lat temu
  • Figa
    zdecydowanie za dużo spójnika i :) zdania trochę długie, tyle to formy bo treść jest wyśmienita.
    ale jeszcze poczekam z oceną :)
    pozdrawiam!

    · Zgłoś · 13 lat temu