Literatura

Bezsenna impresja. (opowiadanie)

Offler

Na bezsenność w godzinach nocnych cierpię od zawsze.

 

"Zegary biją, nawołując siebie
i można zobaczyć dokładnie koniec czasu.
Na zewnątrz domu, skrada się dziwny mężczyzna
i dziwny pies szczeka, zbudzony ze snu.
Poza tym jest cisza." - Rilke

 

Na bezsenność w godzinach nocnych cierpię od zawsze. Odkąd pamiętam. Jako dziecko, które podobno gdzieś tam we mnie ciągle mieszka, często budziłem się w nocy i nie mogłem już zasnąć. Potem, nad ranem, tak gładko spadałem czy odpływałem, tak jak i dzisiaj nie mam problemów ze spaniem, i pewnie to tylko czas nie dopasowuje się do mojego rytmu życia? Może zresztą czas nie ma tutaj nic do rzeczy? On przecież nie ustala nikomu godzin snu i czuwania? To tylko ludzie uznali milczącą zgodą noc i dzień i swoje wobec nich powinności? Kolejny milion niepotrzebnych pytań.
Ustawiłem sobie dzisiaj na pierwszą po północy budzenie w odtwarzaczu muzyki - włączy się druga symfonia Mahlera - Auferstehung - Zmartwychwstanie. Trudno jest co prawda przeoczyć i przespać własną bezsenność, na własny pogrzeb też nie da się nie trafić. Mahler włącza się zresztą co noc, zawsze o pierwszej. No tak... można mieć co noc erekcję, a można rezurekcję...
Ten dźwięk nie jest mi potrzebny do budzenia się. On tylko reguluje bieg czasu - wiem, że jest pierwsza, że mogę zacząć to, co robię zawsze o pierwszej - wziąć kubek z kawą, położyć się wygodnie i włączyć film. Wczoraj akcja toczyła się na Biegunie Północnym, dzisiaj będzie gdzieś w Gruzji, ale dzisiaj jeszcze nie patrzyłem, jeszcze nie widziałem, jeszcze nie wiem. Z tych filmów nie wynika zresztą nic wielkiego, zajmują mi czas od do, w godzinach nocnych i oglądam je, tak jak ogląda się krajobrazy za oknem pociągu. Żadnych ponadczasowych przesłań, żadnych światłych myśli, tylko zestaw obowiązkowy głęboko skrywanych wrażeń. Wczoraj na przykład, na tym filmie o biegunie była zorza polarna. Widziałem taką zorzę na Islandii. I ani wtedy, ani wczoraj, nie wynikało z niej nic szczególnego.

Nocne fantasmagorie. Upadłe, udawane i podpatrywane światy. Dzisiejszy Mahler. Taki sam jak wczorajszy, ale więcej takiego już nie będzie, mimo że jutro będzie brzmiał dokładnie tak samo. Wczoraj inna fantasmagoria. I jutro, i każdego kolejnego dnia.
Jutro, dziś. Czasami wydaje się, że to jedno i to samo...
Dzisiaj muszę być gotowy o ósmej rano. Gotowy, ubrany, pozbierany, w jednym kawałku. Przyjedzie taksówka, pojadę do miasta, najpierw w jedno miejsce, potem w drugie. To realizm. Ale realizm to też kamera w internecie patrząca na Rynek w Krakowie o 02:51. W prześwicie pomiędzy bryłą Sukiennic a kościołem przejeżdża śmieciarka. Chyba śmieciarka? Błyska chwilę pomarańczową lampą, potem znika. Fantasmagoria czy realizm? Przechodzi kilka osób, ktoś wchodzi w przejście w Sukiennicach. Nie wiedziałem, że tam jest przejście. Lublin, Brama Krakowska, 02:45. Światło w odcieniach żółci i pomarańczu. Nie zadaję już głupich pytań, znam większość głupich odpowiedzi.
02:30. Film miał być z Gruzji, a mapy w Internecie pokazały miejsce z tablicy na filmie gdzieś pod Moskwą, Kаляево, jakaś nieduża miejscowość. Na pewno źle zapamiętałem te notki, opisy do filmu. Skąd wzięła mi się ta Gruzja? Oglądam w międzyczasie obraz z kolejnego webcama - Reykjavik. Pokazuje obraz gdzieś obok portu, czasami przejeżdża jakiś wczesny samochód. Jest 04:48. Fantasmagoria. Jutro będzie czas na spanie. Dzisiaj. Po głowie błąka mi się linijka z Rilkego: "i można zobaczyć dokładnie koniec czasu". Sam nie wiem, czy to dla mnie mantra, czy modlitwa. Wszędzie trafiają się psychodeliczne godziny. Wszędzie trafiają się psychopatyczne klimaty.


dobry 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
olivia 16 marca 2011, 11:57
Ja bym sugerowała bohaterowi jakieś ziółka zamiast kawy. :)) Bezsenność ciągnie się za mną [z małymi przerwami] już 4 lata.

Tym razem bez ''fajerwerków'', ale ma coś w sobie ten tekst.
olivia 16 marca 2011, 12:01
Cholerka, chciałam dać wartościowy.
Offler
Offler 16 marca 2011, 13:29
TEN bohater wypil kiedys juz nawet melise, ktora znalazl w szafie, ale na ten gatunek bezsennosci zlosliwie nic nie chce zadzialac :) obawiam sie, ze to bezsennosc egzystencjalna - nic jej nie ruszy, jest jak ruski czolg, nie da sie wypatroszyc zadnym sposobem :)
olivia 16 marca 2011, 14:43
Czyli taka jak moja. :)
Na dłuższą metę to bywa frustrujące, więc życzę bohaterowi dużo spokoju. :)
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 16 marca 2011, 16:07
Znam tę przypadłość aż za dobrze, łączę się więc z Wami w bólu.
przysłano: 16 marca 2011 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca