chodź

Aminta Borkowski

 

 Próbuję zamknąć Cię w słowie najmilszy. Marny ze mnie hycel, bo ani zamykać cię nie chcę, ani najmilejszy nie wystarcza. Kiedy ostatnio zapierałeś się swoich rozpędzonych postanowień? Dobrze wiesz, czemu pytam. Wiesz, że jestem Amintą z głowy, z Nieba, z Miłosierdzia i sztuki  uwodzenia Boga bezradnością. Nie ma mnie, więc śmiało pytam. Kiedy mój człowieku, ukochany, zniżyłeś się do prawdy, która mówi o różnicy między kochaniem a karmieniem złego doradcy?

 Tak, miłość jest cierpliwa.

 Ale jak niecierpliwe są jej ręce!

Oceń ten tekst
Ocena czytelników: Doskonały 3 głosy
Aminta Borkowski
Aminta Borkowski
Opowiadanie · 15 czerwca 2011
anonim