- Mówią, panie, że ma być mniej sieci marketowych. W Unii wymyślili.
- No, to dobrze… te mniejsze, co to im się splajtowało wrócą i będzie jak dawniej.
- Będzie, panie Taśku, będzie jak dawniej, a nawet bardziej będzie. Bo tu im teraz o pasztetową, żeby wszędzie taka sama była, to tylko przy okazji idzie. A tak na pierwszym miejscu, to żeby ludzie tacy sami byli i myśli mieli jednakowe. Że jak jednemu powiedzą, że czas inwestować, to żeby już drugiemu mówić nie musieli, bo on już to sam będzie wiedział. Od tej pasztetowej właśnie.
- Co pan mówisz…? I w każdym markecie taka sama pasztetowa?
- Ta sama, jak w pysk, tylko w kiszce foliowej innej, że niby można kupić sobie dzisiaj taką co to przedwczoraj się jadło, żeby się nie jadło ciągle tego samego co się jadło. Rozumie się, że nie sama pasztetowa będzie. Ja panu taki przykład daję, bo ser żółty, to też jeszcze tylko przez trzy do pięciu lat ma być do wyboru w kilkunastu rodzajach. Potem ma być ser. I to nawet dla oszczędzenia, nie pamiętam czego, nie będą pisali, że żółty, bo i tak będzie widać, że nie różowy.
- To różowo nie będzie.
- No, nie będzie. Widzisz pan… Oni się w sześćdziesiątym ósmym naczytali tego samego, co ci, którzy zaczynali przed nimi, ale tamtym nie wyszło i tylko w niektórych stronach przebili się z komuną. W pozostałych musieli – ci pierwsi, prekursorzy, znaczy się – zgodzić się na kapitalizm. I ten sobie przez jakiś czas był, bo widocznie być musiał. Sam pan wiesz jak jest. No, ale ci, co to dzisiaj nam te paszporty wojewódzkie porobili, postanowili sobie w tym właśnie sześćdziesiątym ósmym, lub nieco też później, że im to się uda, tylko ściema, panie, musi być większa.
- I co wymyślili?
- Ano, panie Taśku, że już nie za mordę, tylko pod rękę zaprowadzą narody do owczarni. Słyszałeś pan o tolerancji?
- No, ba… coś tam się słyszało. Ja mam ponoć wysoką, ale jak nie przestanę łoić, to mi ma spadać, spadać… aż mi jeden browar wystarczy, żeby było dobrze.
- Żeby było dobrze, to się pan módl lepiej, bo ja panu mówię, że się nie zapowiada, choć mówią, że zapowiada się. A o tolerancji to ja mówię takiej, panie, że jak pan będziesz krzyczał, że dwóch faciów nie może adoptować dziecka, to pana do pierdla wsadzą.
- I to jest tolerancja?
- No, właśnie nie jest, ale mówią, że jest. Że pójdziesz pan siedzieć w jej imię.
- To ja chyba wolę tę naszą dawną komunę.
- Pan się ciesz, że jeszcze można w ogóle woleć. Bo za lat siedem, to możesz pan woleć nic nie woleć, żeby się nie dowiedzieli, że pan wolisz.
- A jak się oni niby dowiedzą? To te z Unii, tak? Co ankiety będą robić?
- Ankietę, to już pan dawno żeś wypełnił, przy okazji różnych kredytów, testów reklamowych, stron w internecie na które pan włazisz, kiedy szanowna małżonka już zaśnie, etcetera. Oni już dokładnie wiedzą co pan wolisz, chcesz, nie chcesz, za czym pan tęsknisz i czego się pan boisz. Ale będą jeszcze blachę do mózgu wsadzać specjalną, żeby wiedzieć, czy pan tylko wolisz, czy może zaczynasz pan knuć, żeby mieć, żeby coś zmienić… pogonić ich żeby!
- I co wtedy?
- Wtedy, już nie będzie pod rękę, tylko za mordę znowu, sprawdzonym sposobem.
- Czyli lepiej siedzieć cicho?
- Tak. Lepiej siedzieć cicho. Chyba, że…
Myślniczki se popraw na długie.
Bo jednak wszystko w życiu, jest kwestią wyborów... Tekst super, bardzo lubię to Twoje ironiczne poczucie humoru:))