Z pamiętnika sofisty

Tomasz Szczech

Sobota, 31 marca

 

To ja może się przedstawię. Mam na imię Rysiek. Doktor Rysiek. Jestem doktorem kulturoznawstwa. Jestem też sofistą, czyli wędrownym nauczycielem akademickim, nauczającym za pieniądze. Jadę właśnie moim nowiutkim seicento na zajęcia w ZODzie, czyli zamiejscowym ośrodku dydaktycznym. Może on i zamiejscowy, ale uczelnia, która go prowadzi, jest liderem trwającej od kilku lat w naszym kraju pełzającej rewolucji edukacyjnej. Muszę kończyć, bo właśnie minąłem oborę sołtysa. Minę jeszcze stary GS i będę na miejscu.

 

Niedziela, 1 kwietnia

Znów jadę do ZOD-u. Wczoraj się nie narobiłem. Poznałem za to grupę. Dwadzieścia trzy osoby, większość to mężczyźni. Kierunek energetyka jądrowa nie jest widocznie zbyt atrakcyjny dla pań, które wolą licencjat z wizażu. Energetyka jest nowym kierunkiem. Dwa tygodnie temu premier powiedział: „Nie róbmy polityki. Autostrady? Same kłopoty z nimi. Szkół i stadionów też mamy pod dostatkiem. Budujmy elektrownie jądrowe”. Usłyszał to Kanclerz-Prezydent szkoły, mój były student (nieuk z niego był, ale poza tym zaradny chłopak). Zadzwonił i mówi: „Jest koniunktura na energetykę jądrową, ale mamy problem z obsadą jednego przedmiotu w ZODzie. Weźmiesz?” „A jaki to przedmiot?” – pytam. „Fizyka jądrowa”. Trochę się wahałem, bo jak ostatnio wziąłem zajęcia z chowu trzody chlewnej, to mnie rolnicy wyśmiewali, żem dyletant. Ale zdecydowałem się. Trzeba wymienić olej w seicento, a spłata kredytu na mieszkanie pochłania pół mojej uniwersyteckiej pensji. A oto i obora sołtysa, więc kończę.

 

Sobota, 14 kwietnia

Olej czarny niczym smoła, a uczelnia zapłaci pierwszą ratę dopiero w połowie maja. Ważne jednak, że są pewnym partnerem, liderem rynku. Mówię oczywiście o Społecznej Wyższej Akademii Humanistyki, Biznesu i Nowych Technologii im. Stefana Krzyżaniaka. Założona przez nich gazeta „Perspektywy Nowej Edukacji” już w pierwszym numerze wydrukowała wiarygodny ranking, przygotowany przez bezstronnych ekspertów. I co się okazało? Wyprzedzili Uniwersytet Jagielloński i Warszawski, nie mówiąc już o całej masie innych uczelni, publicznych i niepublicznych. Są najlepsi, nie ma co. Być może ich studia humanistyczne mają pewne wady, a nowe technologie nie działają idealnie, ale za to biznes idzie jak należy. Wczoraj w lokalnej telewizji pokazali Kanclerza-Prezydenta. Podjechał maybachem, zapalił cygaro, powiedział kilka eleganckich słów.. Też bym tak chciał. Na razie płacą mi 50 zł brutto za godzinę ćwiczeń z fizyki jądrowej. Żeby się opłacało, muszę nieco skracać godziny. Jak godzina trwa 15 min., to wychodzi 150 zł/godz., i jestem panisko. Jeszcze trochę, a zamienię seicento na… no, może nie maybacha od razu. Wystarczyłby opel astra z małym przebiegiem. Obora.

 

Niedziela, 15 kwietnia

Internet to niewyczerpane źródło wiedzy. Wczoraj, przygotowując się do zajęć, znalazłem przepis na tzw. zimną fuzję. Gdzieś już o tym słyszałem, ale myślałem, że chodzi o dawno nie używaną broń myśliwską. Tymczasem okazało się, że dzięki zimnej fuzji można w warunkach niemal chałupniczych stworzyć elektrownię jądrową. Nalewa się wody do wanny, podłącza kabelki, robi jeszcze parę innych rzeczy – i elektrownia działa. Premier byłby ze mnie dumny. Nie chciało mi się sprawdzać, czy to zadziała. Skopiowałem, wkleiłem, wydrukowałem, a dziś zadam studentom. Na następnym zjeździe, już w sesji, będę wpisywał zaliczenia. Jeżeli zrobią sprawny aparat do zimnej fuzji – postawię im piątki. Jeśli nie – to nic im nie wstawię, i będą mieli kłopot. He,he, ale jestem sprytny.
Rano znów widziałem Kanclerza-Prezydenta w telewizorze. Nie podjechał maybachem. Wyglądał na zaniepokojonego. Nie zrozumiałem, co mówił, bo akurat za oknem stukał młot pneumatyczny. Kanclerza otaczali policjanci. Może złodzieje ukradli mu maybacha? Nie wiem. Tylko dlaczego miał na rękach kajdanki? Dojeżdżam do obory, więc muszę wyłączyć myślenie.

 

Sobota, 9 czerwca

Jestem ciekaw, jak studenci poradzili sobie z zimną fuzją. Jakaś blokada na drodze. Może rolnicy znów strajkują? Ale dlaczego mają na sobie srebrne kombinezony? Otwieram okno i pytam, ale każą mi je zamknąć i zawracać. Mówią dziwne słowa: wybuch, skażenie. Nic z tego nie rozumiem.
 

Tomasz Szczech
Tomasz Szczech
Opowiadanie · 30 czerwca 2011
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    "Wczoraj się nie narobiłem. Przedstawiłem się tylko grupie, a grupa mnie." - za dużo się, sparafrazuj to jakoś może.

    "nieuk to z niego był, ale poza tym zaradny chłopak" - "to" zbędne według mnie.

    "Ważne jednak, że są pewnym partnerem. Liderem rynku." - drugie zdanie mogło by równie dobrze być połączone z pierwszym przecinkiem, nie widzę sensu w takim oddzielaniu.

    "Podjechał maybachem, zapalił cygaro, powiedział kilka słów eleganckich." - trochę dziwnie się to czyta, składnia troszkę poprzekładana - może po prostu "kilka eleganckich słów" ?


    Co do samego tekstu to jestem oczarowany, sam lubię dobrą szyderę ze środowisk akademickich, pomysł jest świetny, a historia z zimną fuzją rozśmieszyła mnie nie na żarty, co się rzadko zdarza.

    A tak na poważnie, znalazłem w tym tekście garść cennych spostrzeżeń, świadectwo tego, jak szkolnictwo wyższe zostało z latami zdeprecjonowane, jak tytuł magistra dzisiaj nic nie znaczy, bo każdy debil sobie zrobi dyplom w filii filii Prywatnej Zawodowej Szkoły Sztuk Wszelakich im. Poli Negri w Pcimiu Dolnym.

    Pozdrawiam Cię serdecznie,
    R.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Tomasz Szczech
    Dzięki za przychylną opinię, Radosławie. Przyjąłem i zastosowałem Twoje sugestie. Pozdrawiam! T.Sz.

    · Zgłoś · 13 lat
  • ARS TO od tyłu sra
    się pośmiałęm;-)

    · Zgłoś · 13 lat
  • Talia
    naga prawda:)

    · Zgłoś · 13 lat