Literatura

Codzienność (opowiadanie)

Marzena P.S.

Drżą dłonie, a wszystko wewnątrz kurczy się do rozmiarów pająka. 
Wystarczyłoby spakować walizkę i pójść, tylko dokąd? 
Wrócił do domu, otworzył lodówkę i nadgniły pomidor doprowadził go do szału. 
Przecież pleśń widziana w przekroju, to biologiczne cudo drobnych igieł. Z bliska wyglądają jak synapsy. 
Widocznie to nie jego estetyka. Sińce na nadgarstkach kobiety i owszem. 
Szał pozbawiony wyjścia awaryjnego i hamulca nawet przepaści, w którą mogłaby się rzucić się bez spadochronu. 
Wszystko było bliższe, nawet strach. Obce łapy pomiędzy udami, nacisk, bez sensu jakikolwiek ruch, to tylko tak - na przeczekanie. 

- Dlaczego mówisz to z takim spokojem? - Natasza, widzę, przygryza wargi. 
- Nie zależy mi, to nawet już nie boli, jak poranne wstawanie. 
To codzienność, rozumiesz? 
- Chcesz od początku?

Przyszedł, otworzył lodówkę i zaczęło się. Najpierw brzeg talerza zapieczętował policzek. Odsunęłam się. Nie bolało. To też mu powiedziałam. Psychiatra mówił, żeby go nie denerwować. Najlepiej zabrać dziecko i wyjść, kiedy on wpada w furię. 
Pozwolić mi się uspokoić. Mam w dupie jej gadanie. 
- Nie bolało, tylko na to cię stać? – spojrzałam na niego. Tak zachowuje się pojmane zwierzę. 
Wtedy popchnął mnie na łóżko. 
- Zuzia? 
- Spała.
Zablokował nadgarstki, chociaż zupełnie nie wiem, po co. Dobrze wie, że jest silniejszy. Nie zamierzałam nawet palcem drgnąć. W końcu, to jego… 
Zimne, obrzydliwe dłonie pomiędzy udami i pocałunki jak obleńce. 
- Tak, można porównać  do robaków, które wpełzają na nagie, rozpalone stopy latem.
- Iza, on chyba nie…- Natasza rozpłakała się.
Kiedy już skończył, usłyszałam:
- Kochanie, mam nadzieje, że było ci dobrze.
W łazience spędziłam pół godziny, do czasu, kiedy Zuzia nie wstała.
Wiesz, nie podarłam spódnicy, majtek, nie nacięłam skóry, nie płakałam…
Zwymiotowałam, a później drugi i trzeci, i czwarty raz…
- Mamusiu.
Wtedy umyłam twarz zimną wodą i wyszłam zająć się małą.
- Wiesz, kochanie, tatuś kocha twoją mamusię.
Natasza wyszła. Pali jednego za drugim, a wiesz, co powie, kiedy wróci?
- Takie życie.


wyśmienity 6 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
ARS TO od tyłu sra
ARS TO od tyłu sra 8 lipca 2011, 12:04
Albo ja źle czytam, albo w rewelacyjny sposób oddałaś rozdwojenie jaźni i rozmowy z alter ego... Jest Natasza, która jest nikim osobnym, jest alter ego...
ARS TO od tyłu sra
ARS TO od tyłu sra 8 lipca 2011, 12:09
Narratorka i niby-osobna Natasz i nawet ON ... to w tym tekście... monolog po przeżyciu!!!... Taka bardzo zrozumiała trauma.
Jestem Pod wrażeniem;-) Jeszcze wrócę... może w pośpiechu po czterokrotnym czytaniu ... coś mi się wymsknęło... Niemniej wali po czapie;-)

Potem wrócę bo mi coś chyba tam jakieś interpunkcje zgrzytają, albo .... łeb mnie po prostu boli, bo wali po czapie...
Radosław Kolago
Radosław Kolago 8 lipca 2011, 12:14
*nadgniły, nie nagniły

'Szał pozbawiony wyjścia awaryjnego i hamulca nawet przepaści, w którą mogłaby się rzucić się bez spadochronu." - tego zdania trochę nie rozumiem, może by się przydał jakiś przecinek, albo spójnik, bo nie bardzo wiem do czego odnosi się owa przepaść.

"wszystko było bliższe nawet strach" - po "bliższe" przecinek albo myślnik.

Ogólnie Ci się trochę myślników pogubiło i pytajników.

Tekst jest mocny, temat zaangażowany

" bez sensu jakikolwiek ruch, to tylko tak - na przeczekanie. " - tutaj też się pogubiłem. "bez sensu" może być wtrąceniem, nawiasem, turpizm w porównaniach jak najbardziej na miejscu. Intryguje mnie postać Nataszy - zrozumiałem, że mamy trzy osoby - matkę, Izę, czyli narratorkę, ojca, no i małą Zuzię, czyli córkę. Jesteś oszczędna w słowach, więc czytelnik musi dojść do tego sam, mi to wygląda na jakąś przyjaciółkę, której Iza się zwierza, opowiada całą historię.

Tak czy inaczej, zadowalająco, o pewnych rzeczach po prostu nie można milczeć, a jeśli pisać, to dobrze, obrazowo. I Tobie się to udało,

Pozdrawiam.
Marzena P.S.
Marzena P.S. 8 lipca 2011, 12:20
Dzieki - rzeczywiście - pouciekało tu i ówdzie - w wolnej chwili zabiorę się za to.
ARS TO od tyłu sra
ARS TO od tyłu sra 8 lipca 2011, 13:05
i w sumie w tym fragmencie nawet Zuzia rzeczywista jak On widzi mi się jak Narratorka... To mi się gra nie tylko monodramem... To mi się gra jak rozmowa Izy z Nataszą jak przed Lustrem???

('Dlaczego mówisz to z takim spokojem - Natasza, widzę, przygryza wargi."). Natasza mi wygląda na wyimaginowaną postać i jakoś potem nawet Zuzia i On są w tej narracji bardzo subtelnie "wyimaginowani"....
Scenicznie to w monodramie samo z siebie byłoby proste do zrobienia. A Ty już mi w tekście machasz innym strumieniem świadomości... To tak na szybko;-) Wrócę jeszcze... Ale przemyślę wypowiedzi bo ostatnio szybko kłapię ozorem, mimo że pierwsze wrażenie rzadko mnie myli...

Widzę, że Radek już dał radę z interpunkcjami;-)
ARS TO od tyłu sra
ARS TO od tyłu sra 8 lipca 2011, 13:13
Może tak:"Obce łapy pomiędzy udami, nacisk, bez sensu jest jakikolwiek ruch, bo to tylko tak - na przeczekanie. "???

w sumie posługujesz się krótkimi słowami, to zdanie jak i inne "pędzi". Jest jak wydychane... Jakby bez specjalnego poruszania głosem, monofoniczne... Ale chociaż moja sugestia też może zgrzytać brzmieniowo i 'na nie-poprawnościach skacze" to tak imho chyba właśnie w sugerowanej sytuacji "emocjonalnej" jest dodatkowym atutem wzmagającym wiarygodność... I tak ... Natasza to dla mnie postać nierzeczywista... A jeśli się mylę, to ... cóż;-) To całkiem niezła zajawka na szerszą formę... Cykl prozy, która staje się monodramem??? Granica życia i schizu???
Rita 9 lipca 2011, 22:13
To codzienność?
Takie(jest) życie??

A niech to...!!!
Marzena P.S.
Marzena P.S. 10 lipca 2011, 07:52
Codzienność, za ścianą...
varzyvo
varzyvo 13 lipca 2011, 00:37
Jeśli o mnie chodzi... zrobiło wrażenie, choć jakoś mnie z reguły mierzi ta tematyka. Pewnie, jak napisal Radek, trzeba umieć o niej pisać. Jak dla mnie, umiesz. Gratulacje! Moja przyjaciółka, gdy chwyci ją coś za serce, głównie muzycznie mawia: "mam ciarę". Przyznaję, "miałam ciarę" czytając.
Figa
Figa 9 września 2011, 23:15
Marzena! Chyba nigdy wcześniej nie czytałam twojej prozy:O
Ujęłaś temat w taki sposób, że trzeba się nad nim zastanowić dłużej. A bynajmniej mnie zmusił do dłuższej refleksji..
przysłano: 8 lipca 2011 (historia)

Inne teksty autora

Czekałam
Marzena P.S.
W Tomaszówce
Marzena P.S.
W Tomaszówce
Marzena P.S.
***
Marzena P.S.
Kiedyś zawrócę
Marzena P.S.
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca