Drżą dłonie, a wszystko wewnątrz kurczy się do rozmiarów pająka.
Wystarczyłoby spakować walizkę i pójść, tylko dokąd?
Wrócił do domu, otworzył lodówkę i nadgniły pomidor doprowadził go do szału.
Przecież pleśń widziana w przekroju, to biologiczne cudo drobnych igieł. Z bliska wyglądają jak synapsy.
Widocznie to nie jego estetyka. Sińce na nadgarstkach kobiety i owszem.
Szał pozbawiony wyjścia awaryjnego i hamulca nawet przepaści, w którą mogłaby się rzucić się bez spadochronu.
Wszystko było bliższe, nawet strach. Obce łapy pomiędzy udami, nacisk, bez sensu jakikolwiek ruch, to tylko tak - na przeczekanie.
- Dlaczego mówisz to z takim spokojem? - Natasza, widzę, przygryza wargi.
- Nie zależy mi, to nawet już nie boli, jak poranne wstawanie.
To codzienność, rozumiesz?
- Chcesz od początku?
Przyszedł, otworzył lodówkę i zaczęło się. Najpierw brzeg talerza zapieczętował policzek. Odsunęłam się. Nie bolało. To też mu powiedziałam. Psychiatra mówił, żeby go nie denerwować. Najlepiej zabrać dziecko i wyjść, kiedy on wpada w furię.
Pozwolić mi się uspokoić. Mam w dupie jej gadanie.
- Nie bolało, tylko na to cię stać? – spojrzałam na niego. Tak zachowuje się pojmane zwierzę.
Wtedy popchnął mnie na łóżko.
- Zuzia?
- Spała.
Zablokował nadgarstki, chociaż zupełnie nie wiem, po co. Dobrze wie, że jest silniejszy. Nie zamierzałam nawet palcem drgnąć. W końcu, to jego…
Zimne, obrzydliwe dłonie pomiędzy udami i pocałunki jak obleńce.
- Tak, można porównać do robaków, które wpełzają na nagie, rozpalone stopy latem.
- Iza, on chyba nie…- Natasza rozpłakała się.
Kiedy już skończył, usłyszałam:
- Kochanie, mam nadzieje, że było ci dobrze.
W łazience spędziłam pół godziny, do czasu, kiedy Zuzia nie wstała.
Wiesz, nie podarłam spódnicy, majtek, nie nacięłam skóry, nie płakałam…
Zwymiotowałam, a później drugi i trzeci, i czwarty raz…
- Mamusiu.
Wtedy umyłam twarz zimną wodą i wyszłam zająć się małą.
- Wiesz, kochanie, tatuś kocha twoją mamusię.
Natasza wyszła. Pali jednego za drugim, a wiesz, co powie, kiedy wróci?
- Takie życie.
Jestem Pod wrażeniem;-) Jeszcze wrócę... może w pośpiechu po czterokrotnym czytaniu ... coś mi się wymsknęło... Niemniej wali po czapie;-)
Potem wrócę bo mi coś chyba tam jakieś interpunkcje zgrzytają, albo .... łeb mnie po prostu boli, bo wali po czapie...
'Szał pozbawiony wyjścia awaryjnego i hamulca nawet przepaści, w którą mogłaby się rzucić się bez spadochronu." - tego zdania trochę nie rozumiem, może by się przydał jakiś przecinek, albo spójnik, bo nie bardzo wiem do czego odnosi się owa przepaść.
"wszystko było bliższe nawet strach" - po "bliższe" przecinek albo myślnik.
Ogólnie Ci się trochę myślników pogubiło i pytajników.
Tekst jest mocny, temat zaangażowany
" bez sensu jakikolwiek ruch, to tylko tak - na przeczekanie. " - tutaj też się pogubiłem. "bez sensu" może być wtrąceniem, nawiasem, turpizm w porównaniach jak najbardziej na miejscu. Intryguje mnie postać Nataszy - zrozumiałem, że mamy trzy osoby - matkę, Izę, czyli narratorkę, ojca, no i małą Zuzię, czyli córkę. Jesteś oszczędna w słowach, więc czytelnik musi dojść do tego sam, mi to wygląda na jakąś przyjaciółkę, której Iza się zwierza, opowiada całą historię.
Tak czy inaczej, zadowalająco, o pewnych rzeczach po prostu nie można milczeć, a jeśli pisać, to dobrze, obrazowo. I Tobie się to udało,
Pozdrawiam.
('Dlaczego mówisz to z takim spokojem - Natasza, widzę, przygryza wargi."). Natasza mi wygląda na wyimaginowaną postać i jakoś potem nawet Zuzia i On są w tej narracji bardzo subtelnie "wyimaginowani"....
Scenicznie to w monodramie samo z siebie byłoby proste do zrobienia. A Ty już mi w tekście machasz innym strumieniem świadomości... To tak na szybko;-) Wrócę jeszcze... Ale przemyślę wypowiedzi bo ostatnio szybko kłapię ozorem, mimo że pierwsze wrażenie rzadko mnie myli...
Widzę, że Radek już dał radę z interpunkcjami;-)
w sumie posługujesz się krótkimi słowami, to zdanie jak i inne "pędzi". Jest jak wydychane... Jakby bez specjalnego poruszania głosem, monofoniczne... Ale chociaż moja sugestia też może zgrzytać brzmieniowo i 'na nie-poprawnościach skacze" to tak imho chyba właśnie w sugerowanej sytuacji "emocjonalnej" jest dodatkowym atutem wzmagającym wiarygodność... I tak ... Natasza to dla mnie postać nierzeczywista... A jeśli się mylę, to ... cóż;-) To całkiem niezła zajawka na szerszą formę... Cykl prozy, która staje się monodramem??? Granica życia i schizu???
Takie(jest) życie??
A niech to...!!!
Ujęłaś temat w taki sposób, że trzeba się nad nim zastanowić dłużej. A bynajmniej mnie zmusił do dłuższej refleksji..