Sobota pomyliła się z niedzielą...
takie czasy - niedzielne.
Niezgrabność czasu,
nie ma innego wytłumaczenia, nieliterackiego.
Jutro koniec czerwca.
Pojutrze koniec świata...
codziennie coś.
Zapomniałem o triadzie: „wiara, nadzieja, miłość", noo... zapomniałem, jak to w końcu leciało... Liberté, égalité, fraternité szybko się przypomniały, ale z tej pierwszej trójki tylko mi miłość została. Nawet bez pewności, czy jako składnik, ona jest na początku, w środku, czy na końcu tej sentencji i dlaczego akurat miłość?
Ta jedna, do trzech pomarańczy Prokofiewa, szybko się odnalazła w otchłaniach pamięci/niepamięci, ale nie o owoce ani o warzywa przecież chodziło. Chyba nie? Wpisywanie bezładne w wyszukiwarce, przypomniało tylko o Kościele Zielonoświątkowców i jeszcze o czymś, czego już teraz nie znajdę, bo nawet szukać nie będę, więc lipa. Żeby nie powiedzieć bardziej dosadnie i z nawiązaniem do różnych części ciała ludzkiego.
I w końcu wpisanie „miłość trzy elementy", wszystko mi przypomniało. Po drodze coś było jeszcze o związkach seksu i miłości, ale ten wątek uznałem za bzdet, bo nie mam już czternastu lat, żeby reagować na podobne hasła. Nie, nie próbuję powiedzieć, że problem jest mniej ważny, ale jak przeżyło się dwa małżeństwa i nieokreśloną bliżej liczbę osobistych narzeczonych, to ten związek jest oczywisty. Tylko początkujący adepci życia we dwoje i księża robią z tego problem, któremu naprawdę nie należy się więcej, niż tylko wzruszenie ramion i roztargnione stwierdzenie „tak tak".
Znalazłem „wiara, nadzieja, miłość" i dopiero wtedy konstatacja, że zanim zacząłem szukać, pewnie do czegoś mi one były potrzebne i z czymś związek miały, ale dwadzieścia minut później, pozostał mi już tylko wdzięczny temat do rozważań o wszystkim i niczym zarazem.
No i w ramach niedzielnego rozleniwienia, bo akurat niedziela była, usiadłem do rozważań, bo w międzyczasie, taki nastrój refleksyjny mi się zrobił i lepsze to, niż na przykład wysypka na plecach? Nastrój refleksyjny nie swędzi przynajmniej...
Głupi jestem, nie? Zamiast wyjść do ogródka, wziąć nożyce i poobcinać coś, celem spędzenia wolnego czasu popołudniem, pierwszego dnia tygodnia, to mi takie zajączki w głowie kicają, biorę się za zapasy z ważkimi kwestiami egzystencjalnymi? No, ale co ja mogę? Nie wybieram przecież tematów, jakie przelatują przez ten odcinek mózgu, który każe mi robić to, a nie coś innego w danej chwili. Te przemyślenia, miały pewnie silny związek z obiadem, bo chemia mózgu sama z siebie nie pracuje, widocznie w zrazie i cukini zapiekanej z pomidorami było coś, co skropliło się teraz w refleksjach i silnej skłonności do metafizyki. To pewnie ten związek słoniny i ogórka kiszonego ze zraza wytrącił mnie z równowagi i każe marnować cenne minuty mojego życia, jedynego w końcu, jakie mam, bo w reinkarnację jakoś nie wierzę, na zgłębianie bardzo filozoficznych z gruntu zagadnień.
Nie, teraz chyba jaja sobie robię. Z siebie najbardziej. Nie dam rady. Nie potrafię bo nie chcę a nie chcę, bo nie potrafię. Zawsze sprowadzę, najważniejsze w świecie sprawy, do poziomu, gdzie już nic, poza bulgotem szczęśliwym i rechotem, żabim niemal, nie ma, nie było i nie będzie. Znowu triada.
Muszę się odchamić. Zafunduję sobie dzisiaj wieczór pełen wyzwań. Najpierw kultura wysoka, ta najwyższa, muzyka prosto z zamku Neuschwangenstein, potem inteligentna lektura, coś pomiędzy „Sam naprawiam - samochód Syrena" a Teorią unifikacji... nie, za technicznie... niech będzie Mahabharata. Koniecznie w oryginale. Bardzo lubię komiksy. Swoją drogą - wieczór przy techno trance i czytanie schematów obwodów logicznych procesorów od PS3? To jest potencjalnie wyższa, może nawet najwyższa, forma przeżywania rzeczywistości. Zobaczę, co wyjdzie, po tych zrazach...
A żaby były, są i będą cool. Krokodyle też. I ślimaki. To triada. I pewnik...
Pozorne nadrefleksyjnienie.
Offler
Offler
Opowiadanie
·
31 lipca 2011
W Twoim sposobie opisywania i sposobie budowania zdań zauważam spor podobieństwo, i to podobieństwo występuje jeszcze w innym miejscu. No, i mamy znowu triadę.
Ja niekiedy, jak mi rozum każe coś zrobić, stawiam barykadę i mówię: taki (tutaj ta część ciała, której Ty nie wymieniłeś w tekście), jak Batorego komin.
Pozdrawiam serdecznie
bez przecinka po "trójki", tak samo po "składnik" oraz po "później".
Uważam podobnie jak w Twoim poprzednim tekście, ale już jest lepiej, czytelnikowi to się ciekawiej czyta.
wiesz, trochę z niepokojem sam odbieram swoje niektóre wypowiedzi - tutaj właściwie mogłem urazić (co nie znaczy że to naprawde zrobiłem) jedną trzecią świata i to w materii religijnej, czyli delikatność silnie wskazana :)
To, co napisałeś w jednym z wcześniejszych komentarzy, tzn. żeby bardziej uniwersalne w charakterze myśli sprzedawać, to ciężka sprawa... Jasne, 99% tego, co mam do powiedzenia na dowolny temat, to kwestia umocowania w kulturze, w jakiej żyję i się wychowałem, ale z trudem z nią romansuję i powiedzenie czegoś, co by za tą moją wewnętrzną barykadę wychodziło, to trudne... Może inaczej - nie nadaję się na mentora :D
@wiktor
a to głupie, ale nigdy tego statku nie widziałem... a teraz, jak go zezłomowali to nawet nie wiem, czy ten komin naprawdę był coś warty :D
Masz 100% racji, tam są te kreseczki i nawet chciałem je tam wrzucić, ale powstrzymałem się z dwóch powodów -
1. musiałbym szukać w tablicy znaków "e-acute", co nie jest w sumie problemem, ale i tak 99% czytających ma w nosie, czy tam to "e-acute" czy zwykłe "e" będzie
2. Jeden z artykułów w serwisie, chyba "Młotem w czytelnika", był o Thorze i mitologii i pojawiła się tam nazwa Asgard, która w oryginale pisana jest jako "Asgård" (to małe kółeczko przegłosu nad drugim a).
I wiem, że tablica znaków w UTF-8 pozwala na zakodowanie chyba 65536 znaków, łącznie z islandzkimi æ, ð czy þ. Tylko wtedy zgaduj zgadula, jak to się czyta właściwie? Zagadka, nie? Jak byłem dzieciakiem, miałem skądś komiks z Kaczorem Donaldem po szwedzku - strasznych problemów mi to narobiło, bo ja czytałem te teksty fonetycznie (bez zrozumienia, oczywiście), a potem uczyłem się szwedzkiego na studiach i musiałem powstrzymać atawizmy.
Ale zgadzam się z Tobą, już zaraz to poprawię.