Część 1
Moi Bogowie...
Żegnaj Polsko, Warszawo,
witaj Berlinie...
Drogi pamiętniku...
Znowu jak wróciłam do domu była wielka jazda. Matka wydzierała się, że tak późno. Ile można jej tłumaczyć, że w środy mam zajęcia wokalne? Ona chyba nigdy tego nie zrozumie. Ojciec jak zwykle spał. Dopiero dziś wrócił z delegacji. Maja bawiła się w salonie. Czterolatki mają dobrze. Żadnej szkoły. Idą do przedszkola, a tam rysują i się bawią. Nie to co w liceum.
Nie lubię słuchać jak matka się drze. Choć robi to coraz częściej. Codziennie. Wzięłam tylko puszkę Sprite'a z lodówki i poszłam do siebie. Zamknęłam drzwi na klucz. Jak zwykle w takich chwilach włączyłam moją ulubioną składankę, którą samodzielnie zrobiła mi przyjaciółka na poprzednie urodziny. Sama wybrała moje ulubione piosenki Tokio Hotel i Cinema Bizarre. Podkręciłam głos na full. Położyłam się na łóżku wsłuchując się w przecudowny głos Billa śpiewającego „An deiner seite”, „Ich bin da”. Och. Jaki on cudowny. Mój kochany Bóg. Billuś. Mój Billi. Kochany Bill. Ach. Leżałam tak wpatrzona w Jego czekoladowe oczka. Plakat. Mam całą ścianę w plakatach Tokio Hotel i Cinema Bizarre. Ach, Ci moi Bogowie. Bill, Georg, Strify. Okey. Rozmarzyłam się. Z tego rozmarzenia wyrwał mnie odgłos pukania do drzwi. Albo raczej dobijania się. Wstałam z niechęcią. Ściszyłam wieżę i otworzyłam drzwi.
Co ty tu wyprawiasz? - zaczął się drzeć mój stary.
Nic! Nie wchodź tu! - powiedziałam, bo on już próbowała wtargnąć na mój teren.
To mój dom! Mogę wejść gdzie chcę. - wydarł się i wtargnął do mojego pokoju.
Twój dom? Wyjdź stąd! Nie chcę cię widzieć! - wykrzyczałam mu w twarz.
Jak śmiesz? - wymierzył mi policzka.
Nie wytrzymałam tego. Chwyciłam swój drugi plecak kostkę. Chwyciłam komórkę. Zbiegłam na dół. Szybko i byle jak ubrałam glany. Chwyciłam kurtkę i wybiegłam z domu. Boże, co ja ze sobą teraz zrobię? Okey. Nie ma się co smucić. W portfelu mam swój kartę do bankomatu. Z kasą problemu nie mam. Zadzwoniłam do Agaty, mojej the best friend.
Hej. - powiedziała cała happy.
No cześć. - mruknęłam smutno.
Ej. Co się stało? - zapytała z troską.
Stary. Walnął mi. Sprzedał mi policzka. Huj jebany. Wyszłam z domu. Możemy się gdzieś spotkać? - zapytałam.
Oj biedactwo. Kurcze, no. Muszę siedzieć z Kamilem.
To weź go ze sobą. Pizzeria „Italia” za kwadrans, ok?
Okey, okey. Dla ciebie wszystko.
Dzięki. To do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Kurcze. Od zawsze wiedziałam, że ona dla mnie wszystko zrobi. Przyjaźń na zawsze. Od gimnazjum.
Kamil to mały brat Agaty. Jeszcze nie ma roku.
Podłączyłam słuchawki do telefonu. Włączyłam muzykę. Szłam ulicami Warszawy wsłuchując się w „Angel in disguise”. Już po dziesięciu minutach wchodziłam do pizzerii. Zamówiłam naszą ulubioną pizzę i colę. Zanim pizza była gotowa do środka weszła Agata z wózkiem. Zdjęła kurtkę i się przytuliłyśmy.
Cześć Kamilku. - powiedziałam i wyjęłam go z wózka. Właśnie się obudził. - Zamówiłam naszą ulubioną pizzę. Sorrka, ale nie zdążyłam nawet nic zjeść. - to było do Agaty.
Tak. Spoko. Ale o co poszło w domu? - zapytała.
Opowiedziałam jej wszystko. O kłótni, że za późno wróciłam do domu. O słuchaniu muzyki. O dostaniu ”z liścia”. W tym samym czasie jadłyśmy już pizzę.
Wiesz. Mam w planach wyjechać tej nocy. - powiedziałam.
Ale dokąd? - zapytała zdezorientowana.
Mam kasę. Umiem niemiecki. Wyjadę do Berlina. Za tydzień mam osiemnastkę. Będę już pełnoletnia. Tydzień wcześniej to nic. Nikt nie będzie tęsknił.
Eeej! Nie mów tak. Ja będę tęsknić. Maja też. Rodzice na pewno też.
Taaa. Jasne. Rodzice. Oni nigdy. A my się spotkamy. Niedługo. Przyjadę i oblejemy moją osiemnastkę.
Ale na pewno przyjedziesz? Boję się o ciebie. A gdzie będziesz mieszkać? - zapytała.
Tak. Przyjadę. Obiecuję. Nie masz się o co martwić. Przenocuję w hotelu. Tylko nie mów nic nikomu.
Okey. Pewnie. - przytaknęła.
Ale swojej mamie też nie! - zastrzegłam.
Tak. Jej też nie.
Agata wychowywała się bez ojca. Jej rodzice się rozwiedli gdy mama Agaty była w ósmym miesiącu ciąży z Kamilem. Jej mama pracuje, najczęściej, na nocne zmiany. Agata w szkole, a popołudniu zostaje z Kamilem, bo mama idzie do pracy. Jakoś sobie radzą. Czasem ja im pomagam.
Dzięki. Będę tęsknić. - powiedziałam i ją przytuliłam.
Nie ma za co. Ja też. - powiedziała.
Zapłaciłam za jedzenie i wyszłyśmy. Poszłyśmy do parku. Była tam grupka chłopaków z naszej klasy.
O. Patrzcie. Imołka i mamuśka. - krzyknął Michał, klasowy błazen. Nie obchodziło nas co gadają. Usiadłyśmy na ławce.
Weź przestań, Michał. Przecież to jest Agaty rodzeństwo. - bronił nas Dominik. Już od dawna zauważyłam, że Agata wpadła mu w oko.
Dominik do nas podszedł.
Cześć. - powiedział.
Cześć. - odpowiedziałam razem z Agatą.
Agi. Ja lecę. - powiedziałam. Wiem, że Dominik chciałby zostać z nią sam na sam.
Ej! Ale spotkamy się później? - zapytała z rozpaczą.
No pewnie. Zadzwoń. - powiedziałam.
Ale na 100 %!
Yhym. - przytaknęłam. Pocałowałam ją w policzek. - Pa, siostrzyczko. - puściłam jej oczko. Wstałam z ławki i odeszłam.
Szłam ulicami. Bez celu. Wsłuchana w „World behind my wall” Tokio Hotel. Na dworze było już ciemno. No, w końcu było już grubo po osiemnastej. Poszwendam się jeszcze i wracam do domu. Chciałabym pobyć jeszcze z Mają.
Dzisiaj powinna wpłynąć mi wypłata. Tygodniówka. Idę do bankomatu. Sprawdzę ile jeszcze mam kasy.
Okey. Dużo jeszcze. Więc nie jest źle.
Teraz żałowałam, że nie wzięłam laptopa. Weszłam w telefon w komórce i sprawdziłam rozkład jazdy pociągów. O drugiej jest pociąg do Berlina. Teraz, jak to zobaczyłam, nabrałam 100% pewności, że podjęłam słuszną decyzję.
Posiedziałam chwilę na ławce, zjadłam batona. Powoli wracam do domu.
Trzydzieści minut później byłam już w domu. Już po otworzeniu drzwi czułam dziwną atmosferę.
O. Patrzcie kto wrócił... - powiedział ironicznie mój stary. Siedział na kanapie i oglądał jakiś wiadomości.
Nic na to nie odpowiedziałam. Zdjęłam kurtkę i buty i poszłam na górę do Mai. Weszłam do jej pokoju. Siedziała na podłodze i próbowała układać puzzle. Gdy mnie zobaczyła podbiegła do mnie. Przytuliłyśmy się. Do oczy napłynęły mi łzy. Pomyśleć, że od jutra tego nie będzie...
Idziemy oglądać bajkę? - zapytałam, bo właśnie zobaczyłam, że zbliża się dziewiętnasta.
Tak. - powiedziała z uśmiechem. Wyszłyśmy. Maja z przyzwyczajenia chciała iść na dół.
Chodź do mnie. - powiedziałam. - Na dole jest zajęte.
Weszłyśmy do mnie. Maja wdrapała się na łóżko. Ja zamknęłam drzwi i włączyłam TV. Dzisiaj były „Gumisie”. Ulubiona bajka Mai. Wzięłam z biurka opakowanie żelek. Jadłyśmy i oglądałyśmy „Gumisie”.
Pół godziny później bajka dobiegła końca. W tym samym momencie usłyszałam tak dobrze znane mi „Angel in disguise” Cinema Bizarre. To dzwonił mój telefon. A dokładniej Agata. Odebrałam.
Cześć. - powiedziałam.
Cześć. Jestem niedaleko twojego domu. Mogłabyś wyjść? Pogadamy jeszcze.
Pewnie. Chwila i już jestem. - powiedziałam.
Dzięki. - powiedziała i się rozłączyła.
Wyłączyłam TV. Maja spojrzała się na mnie wzrokiem jakby miała się rozpłakać.
Jutro będzie kolejna bajka. - powiedziałam. Ale mnie jutro już tutaj nie będzie, pomyślałam. - Muszę na chwilę wyjść.
Ja też cee. - powiedziała Maja.
Okey. To chodź. Ale spytaj się mamy.
Zeszłyśmy na dół. Matka była w kuchni i robiła kolację. Ojciec nadal siedział w salonie.
Mogę iść na dwór? Posie. - powiedziała Maja do mojej matki.
Co? - zapytała się mnie mama. Jakby nic nie zrozumiała.
Agata gdzieś tu jest. Chce się na chwilę spotkać. A Maja chce iść ze mną. - wytłumaczyłam.
Ale tylko na chwilę. Zaraz kolacja. Ubierzcie się ciepło. I pilnuj jej. - mówiła do mnie. Jakbym tego nie wiedziała. A to ja z nią zawsze musiałam zostawać, gdy starzy szli na jakiś bankiet urządzony przez firmę mojego ojca.
Ubrałam szybko dla Mai buciki, kurtkę, rękawiczki, szalik i czapkę. Mi, ubranie się, zeszło szybciej. Wyszłyśmy. Było ciemno. Paliły się tylko uliczne latarnie. Agata już czekała. Maja do niej podbiegła.
Ceść. - powiedziała i się przytuliła.
Cześć. - odpowiedziała jej Agata.
Jak tam po randce? - zapytałam.
Po jakiej znowu randce? Tylko się dosiadł. Nie musiałaś iść. - powiedziała.
Eeej. Już od dawna zauważyłam jak między wami iskrzy. - wzięłam Maję na ręce, bo chciała zajrzeć do wózka.
Oj no, może trochę. - przyznała się. - Dalej zamierzasz wyjechać? - zapytała.
Tak. O drugiej mam pociąg do Berlina. To już nieodwracalne. Postanowiłam.
Ale będziemy się kontaktować, nie?
No pewnie. Będę ciągle pisać i dzwonić.
Będę strasznie tęsknić. - przytuliłyśmy się.
Ja też. Bardzo. Ale niedługo się spotkamy. - zapewniłam.
Na pewno. Wierzę ci.
Okey. Musimy wracać. - pokazałam Mai ostatni raz Kamila. - Pamiętaj, że cię kocham, siostrzyczko. - powiedziałam do Agaty.
Tak. Ja ciebie też. - przytuliłyśmy się. - Ale na pewno dużo pisz. I dzwoń. Nawet w nocy. Wiesz, że czasem Kamil daje popalić.
Pewnie. - Maja jej pomachała i poszłyśmy.
Weszłyśmy do domu. Zdjęłyśmy kurtki i buty, czapki, szaliki i rękawiczki. Weszłyśmy do kuchni. Umyłyśmy szybko ręce i usiadłyśmy od kolacji. Podczas jedzenia czułam na sobie wzrok ojca. Nie byłam zbyt głodna. Nadal trzymała mnie pizza. Chciałam by to jak najszybciej minęło. Jakoś przez to przebrnęłam. Zjadłam kanapkę i odeszłam od stołu.
Poszłam na górę. Zamknęłam drzwi na klucz. Otworzyłam szafę i zaczęłam wyciągać ubrania. Dobrze, że miałam dużą walizkę. Wyciągnęłam kilkanaście T-shirtów. Kilka par spódniczek, wiele par rurek. Obowiązkowo. Oczywiście, jeszcze bielizna etc. Kilka grubszych bluz.
Okey. Powinno starczyć. Upchałam to wszystko do walizki. Było jeszcze trochę miejsca. Spakowałam kosmetyczkę.
Nagle ktoś nacisnął klamkę. Szybko chowałam walizkę. Otworzyłam drzwi. To tylko Maja.
Pobaw się ze mną. Posie. - powiedziała.
Okey. - wpuściłam ją do pokoju. Wzięłam kartki i zaczęłyśmy rysować.
Po chwili do mojego pokoju weszła mama.
Maju, idziemy się kąpać. - powiedziała.
Chwilka. - odpowiedziała. To miała chyba po mnie.
Ja ją wykąpie. - zaoferowałam się.
Na pewno? - zapytała mama.
Tak. - zapewniłam.
Ale włosy...
spokojnie. Zajmę się tym. - powiedziałam.
Okey. Dzięki. - powiedziała i wyszła.
Dzięki. - powiedziała Maja. Tego słowa też ja ją nauczyłam.
Dokończyłyśmy nasze rysunki. Ja narysowałam Maję jako aniołka. Ona narysowała mnie, ”tego pana z plakatu” (tu chyba chodziło o Billa) i ją, jak trzymamy się za ręce.
Dla ciebie. - powiedziała.
Dziękuję. - powiedziałam i ją przytuliłam. - idziemy się kąpać?
Tak. - powiedziała i zeszłyśmy na dół.
Pół godziny później kąpiel dobiegła końca. Maja posiedziała jeszcze chwilę na dole w salonie. Ja przyszłam na górę. Odpaliłam swój stacjonarny komputer. W laptopie nie chcę czerpać baterii.
Weszłam na oficjalną stronę TH. Jak na razie nie mają żadnych koncertów. Czyli siedzą sobie w Niemczech. Nie wiem po co to sprawdzam. Przecież i tak na nich nie wpadnę. Weszłam jeszcze na oficjalną stronę CB. Oni też nie koncertują. Czyli też są w Niemczech. Po co ja to w ogóle sprawdzam? Nie wiem.
W pewnej chwili do pokoju weszła Maja. Szybko wyłączyłam monitor.
Opowiedz mi bajkę. Posie. - powiedziała.
A nie mogę przeczytać? - zapytałam.
Nie. Nową. - powiedziała.
Okey. - powiedziałam zrezygnowana.
Maja wyszła na chwilę z mojego pokoju. Już nie chce bajki? Zawsze sama pisałam jej bajki dlatego też chciała nową. Od pewnego czasu piszę tylko dla starszych. Kryminały, horrory etc. W Niemczech napiszę jej coś nowego.
Maja po chwili wróciła do mnie ze swoim misiem, którego kupiłam jej pod choinkę. Położyła się u mnie na łóżku, a ja ją przykryłam.
Kocham Cię. - powiedziała i mnie przytuliła.
Ja ciebie też. Miłych snów. - powiedziałam i zaczęłam swoją opowieść.
Była o dziewczynce o imieniu Maja. Maja była super gwiazdą muzyki. Wplotłam w tą opowieść trochę mnie i Billa.
Już po trzydziestu minutach Maja zasnęła. Ostrożnie przeniosłam ją do jej łóżka. Położyłam i przykryłam kołdrą.
Będę tęsknić. - powiedziałam cicho i pocałowałam ją w czoło.
Wyszłam i zamknęłam drzwi. Poszłam do siebie. Poserfowałam jeszcze trochę po necie. Dochodziła właśnie dwudziesta druga. Poszłam wziąć prysznic.
Dwadzieścia minut później już wychodziłam z łazienki. W drodze do mojego pokoju wpadłam na matkę. Super. A ja w samym ręczniku.
Byłam sprawdzić czy Maja już śpi. Ty też już się połóż, bo jutro do szkoły. Ojciec już śpi. Ja też się kładę.
Okey. Dobranoc. - powiedziałam, a ona zeszła na dół.
Jutro do szkoły? Chyba śni. Jutro to ja będę w Berlinie.
Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Przebrałam się w ciuchy, w których jadę. Rurki w szkocką czerwoną kratę, zgapione od Billa, do tego T-shirt z Cinema Bizarre. Jako dodatek krawat w kratkę, bo będzie pasował mi do spodni. Na to bluza ze skrzydłami anioła. Dochodziła właśnie dwudziesta trzecia. Niedługo jadę. Nie boję się. No, może trochę. Ale bardziej się ekscytuję. Wyłączyłam kompa. Do mojej zajefajnej kostki spakowałam laptopa, ładowarkę, ładowarkę do telefonu i portfel. Przez chwilę myślałam czy na pewno wszystko.
Wzięłam z komody jeszcze zdjęcia. Moje z Mają, moje z Agatą i Kamilem, Mai i Kamila oraz moje i Agaty. Do teczki spakowałam rysunek, który dzisiaj narysowała mi Maja. Spakowałam też notes, pamiętnik i piórnik. Napisałam do rodziców krótki list. Wyjaśniłam wszystko, napisałam żeby mnie nie szukali. Że kiedyś wrócę. Kiedyś zadzwonię.
Napisałam też list do Agaty. Że zadzwonię niedługo i będę pisać.
Zadzwoniłam po taksówkę. Jeszcze tylko półtora godziny do odjazdu pociągu. Do walizki włożyłam jeszcze kosmetyczkę i trampki. Może się przydadzą.
Poszłam jeszcze do Mai. Ale ona słodko spała. Podeszłam do jej łóżka, przytuliłam ją i pocałowałam w czoło.
Kocham cię. Będę tęsknić. - powiedziałam.
Wyszłam. Zamknęłam drzwi. Wróciłam do siebie. Wzięłam listy, walizkę i plecak. Zeszłam na dół. List do rodziców zostawiłam w kuchni. Ubrałam kurtkę i buty. Wzięłam głęboki oddech. Wzięłam walizkę i plecak i wyszłam.
Taksówka już stała. Kierowca pomógł włożyć mi walizkę do bagażnika. Wsiadłam i podałam adres Agaty. Już po chwili podjechaliśmy pod jej dom. Wysiadłam i wrzuciłam list do skrzynki. Wróciłam do taksówki. Pojechaliśmy na dworzec. Zapłaciłam za taksówkę. Wzięłam swój bagaż. Na dworcu nie było zbyt wiele osób. Kupiłam bilet. Było wpół do drugiej. Jeszcze chwila. Przez ten czas byłam wsłuchana w moje ulubione zespoły.
Już siedzę w pociągu. Właśnie ruszamy. Żegnaj Polsko, Warszawo. Witaj Berlinie!
Masz dopiero 14 lat, Autorko? To dobrze, że w tak mlodym wieku już piszesz. I dobrze, że piszesz o tym, co znasz: bunt, problemy z rodzicami, chęć ucieczki i znalezienia się w innym świecie. To jest autentyczne, bo czuć, że kryją się w tym jakieś Twoje osobiste doswiadczenia. Tego się trzymaj.
Co do tego tekstu, mam nastepujące spostrzeżenia: strasznie długie dialogi, które niewiele wnoszą. Wiemy już, że narratorka chce uciec z domu, że będzie tęsknić za przyjaciółką i za siostrą, ale za dużo przy tym gadania.
Zapis dialogów też jest nieprawidłowy, wypowiedzi poszczególnych osob powinny zaczynać się od myślników.
Są też w tekście literowki, kilka błędów interpunkcyjnych - proszę, dbaj o to, sprawdx tekst przed przysłaniem.
W takiej wersji autoryzować tego nie mogę, ale nie zrażaj się. Pisz i czytaj. Życzę wytrwałości.
Tak, mam 14 lat Pani Dominiko. Prawdę mówiąc to nie kryją się w tym żadne moje doświadczenia. Po prostu muzyka mnie inspiruje do pisania i to ona nadaje ton moim tekstom, zaznaczę wymyślonym tekstom.