tęsknota

GeorgitaSant

Układam puzzle świata, ciała, uczuć. Emocje rozpięte na drzewie. Oplatają je całe zielonymi liśćmi, uschłymi gałęziami, wyblakłymi korzeniami. Ściskają okaleczone żelaznymi gwoźdźmi drzewo. Stare. Piękne. Dojrzałe. Pełne wdzięku, majestatyczności i harmonii.
A pod nim, pod tą kopalnią uczuć ludzkich i nie ludzkich siedzi ona. Jakaś blada, pergaminowa. Patrzy tępym wzrokiem i słucha. Słucha niedokończonej opowieści, piosenki, w której zabrakło nuty, słowa, w tym miejscu tylko cisza głucha. Wypuszcza kłęby dymu z ust, układające się w znak zapytania, które lecą w górę na sam czubek, aż do chmur niosąc nieme pytanie: „gdzie jesteś? Gdzie jesteś zagubiona nuto, uschły liściu? Gdzie uciekła ta mała cząstka dająca harmonię spokój? Jak można ją było zgubić, gdzieś tu, a może tam?” Rozgląda się błędnym wzrokiem, bada tektonikę kory. Dotyka jej, widzi rany. Tak, tak ale one już były, niektóre już się zabliźniły. Wszystko prawie tak samo. Dusza w całości dobrze ukryta. Dwie połowy serca płoną wzajemną miłością, aż ziemia drży od ich pulsu!
A jednak czegoś brakuje. Łzy w oczach, zdumienie, rozżalenie. Ptak usiadł na drzewie. Opadła siwa mgła na ziemię. Nic nie widać. Biało wszędzie. Mdło.
Wyciąga rękę przed siebie. Wyciąga by złapać trel, ptasi trel, zamykający szczęście.

Tęsknię.
 

GeorgitaSant
GeorgitaSant
Opowiadanie · 17 września 2011
anonim