Nie wpuszczę cię.

Marzena P.S.

 

Nieważne czy przyniosłeś szarlotkę czy czerwone prosto z winnicy austriackiej. Z drobinek kurzu na fortepianie zbieram całe nuty i ósemki. Zamykam oczy, nawołuję babcię. Skreślam ołówkiem kolejne skrzypienie drzwi. Odwracam głowę, chcę poczuć ciasto drożdżowe. Usiłuję dotknąć, zamknąć w słoiku jak motyla, jej spojrzenia.
W małych trumnach inaczej szufladkach leżą zaczytane wspomnienia, jak święta w Domu Dziecka. Sieroty w metalowych łóżeczkach rozbijają sobie wargi o barierki.
Staram się uchwycić babcinego fartucha, stanąć wyprostowana i wciąż ścieram wnętrza dłoni.
- Babciu, zabrali pluszowego misia, wyrwali mu łapki. Nigdzie już ze mną nie pójdzie.
Na śniadanie nie jem gorących bułek z masłem. Nikt nie pali w piecu zanim wstanę, więc kładę bose stopy na nierównej posadzce. Czasem pakuję się i uciekam, nigdy nie wiem gdzie zaczyna się nienawiść.


 

Marzena P.S.
Marzena P.S.
Opowiadanie · 21 października 2011
anonim
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    Niepotrzebny ten przecinek po "wargi, zaś przydałyby się dwa zamykające "inaczej szufladkach".


    Nagromadziłaś w tym tekście szereg plastycznych wizji, wszystko okraszone niepokojem i nostalgią. Urzekła mnie pointa, tak różna niż pozostała część tekstu - po raz kolejny udało Ci się uchwycić jakąś przejmującą głębię, siłę słowa.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Dominika Ciechanowicz
    Zgadzam się z Radkiem. Ostatnie zdanie udane nad wyraz.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Marzena P.S.
    Fajnie, że jesteście!

    · Zgłoś · 13 lat
  • Dominika Ciechanowicz
    Podziękowania za ten fakt należy składać naszym rodzicom :)

    · Zgłoś · 13 lat
  • Marzena P.S.
    To przekazuję w takim razie rodzicom:)

    · Zgłoś · 13 lat
  • anastazja
    Czasem pakuję się i uciekam, nigdy nie wiem gdzie zaczyna się nienawiść.

    Niesamowita puenta.

    · Zgłoś · 13 lat
  • Marzena P.S.
    Dziękuję.

    · Zgłoś · 13 lat