Słaby punkt

varzyvo

       Lędźwie uważam za swój najsłabszy punkt. Mógłbym im wybaczyć bóle związane z wiecznie wypadającym dyskiem. Mógłbym wybaczyć bóle związane z zastałym trybem życia. W auto-z auta-przed telewizor. Sam sobie winien jestem. Nie zważam na kręgosłup, to mi lędźwie po tyłku dają. Naprawdę zaczynam się wściekać, gdy dają o sobie znać na widok niewiasty. Temat dogłębnie zbadałem, chociaż było to dawno i to może mieć dla sprawy pewne znaczenie...
         Niewiasty to stworzenia drapieżne, których cechą charakterystyczną jest zostawianie w chorobie, a najlepiej jeszcze z pustym kontem. Napędzane są żółcią, którą aktywuje konkurencja. To może być inna niewiasta, ale także – twój kolega, samochód, mecz. Niewiastom zatem po tych badaniach powiedziałem stanowcze „nie”. I tutaj na scenę wchodzą lędźwie. Niby to moja część ciała, a jakby nie do końca. Widzę ją oczami – no ładna, myślę. Ładnych całe stado łazi. I oto, gdy podejmuję decyzję nie zadawania się z nią, słyszę swój bełkoczący głos. Słyszę dowcip zasłyszany dwa lata temu. Wstyd mi, jak cholera i kolejny raz wysilam się w próbach zniknięcia. Ale moim ciałem już nie rządzę. Żądza mim rządzi. Lędźwie grają mi na penisie, jak na flecie marsza weselnego, a ja stoję przed nią, jak pajac i tylko patrzeć na to marne przedstawienie mogę. Patrzeć i słuchać tego, jak robię z siebie skrajnego idiotę. Że ona nie jest idiotka, i że ładna, i że tracę z każdą czynnością lub słowem kolejne punkty – to umiem przeboleć. W końcu to niewiasta - wróg. Syrena, która omami i utopi. A tym razem może już w wódce i na stałe. Nie. Dziękuję. Nie mam żalu do lędźwi, że akurat przed tak atrakcyjną niewiastą robię z siebie durnia. Skręca mnie jednak od środka, na co również nie mam wpływu, będąc więźniem omnipotentnych swych lędźwi, gdy widzę tego chłopaka, którego lubię, który mądry jest, przystojny, błyskotliwy być potrafi, który tyle zalet ma... gdy siebie widzę w lędźwich szponach zidiociałego totalnie.

      Utknąłem dzisiaj w swym słabym punkcie, jak w kropce. Jej już obok nie ma. Nie dziwię się i nie żałuję, że marne zagrywki chuci nie zaciągnęły jej w pielesze łoża mojego, na którym od rana dogorywam. Skopany świdrującym spojrzeniem. Które jakby ponad lędźwie widziało. Jakby obiecywało. Mamiło. 

varzyvo
varzyvo
Opowiadanie · 27 listopada 2011
anonim
  • Dominika Ciechanowicz
    Tutaj chyba pomyłka: "a ja stoją przed nią, jak pajac i tylko patrzeć na to" - chyba "stoję"? A w ogóle, to kiedyś słyszałam, że poprawną formą są "lędźwia" i nie dość, że bardzo się zdziwiłam, to nie do końca uwierzyłam - bo na przykład Word mi podkreśla na czerwono. Może ktoś obznajomiony z anatomią nam to objaśni.

    Są tu takie momenty, które mnie ubawiły, o lędźwiach grających na penisie, na przykład. Bardzo się boję, że ta wizja będzie dziś za mną chodzić.

    · Zgłoś · 12 lat
  • anonim
    Anonimowy Użytkownik
    A ja swoje lędźwie uspokoiłem, po co się mam męczyć.

    · Zgłoś · 12 lat
  • varzyvo
    dominiko, też myślałam, że lędźwia. też mi podkreśliło. wszegojciec google oraz matka wiki powiedziały, że lędźwie... ale głowy oderwać sobie nie dam. jak źle - zmienie. tylko wciąż nie wiem, czy źle. literówkę poprawiłam. dzęki za komentarze:)

    · Zgłoś · 12 lat