My, istoty nieomalże doskonałe nie potrzebujemy nikogo. Jesteśmy wartością samą w sobie, dla siebie jedyną skalą. To wręcz niegrzecznie być przy nas i umniejszać naszą wartość śmiałością twierdzenia, że potrzebujemy miłości. Nie. My potrzebujemy pochwał! Uwielbienia godnego naszej urody i zdolności. Potrzebujemy tylko pozytywnych opinii na nasz temat. Można próbować nas krytykować, ale to syzyfowa praca. Lepsi być nie możemy. Nikt nas nie jest w stanie udoskonalić, zatem nikt nie powinien nam dup naszych pięknych zawracać. My indywidualiści, geniusze, piękności, silne osobowości, artyści, ludzie z charakterem... mamy nasze przymioty zamiast wiernego oddania. Jesteśmy robotami nastawionymi na tworzenie, pocieszanie, cieszenie oka, błyszczenie, pracowanie i doskonalenie się po wsze czasy. Nas nie trzeba przytulać, pieścić ani kochać. Działamy na enter. Nie czujemy. Nie pragniemy. Nie marzymy o rodzinie ani o dzieciach. Lepiej nawet nie próbować się do nas zbliżać. Lepiej nie próbować szukać w nas człowieka. Nie jesteśmy ludźmi. Jesteśmy istotami nieomalże doskonałymi. Jesteśmy wyjątkowi. Nie mamy zatem prawa przetrwać i szerzyć wyjątkowości. Nie gwałćmy zasad... Trzeba zachować ideę wyjątku.
I dlaczego nieomalże? Te istoty nie mają wad przecież :)
Za dużo zaimków dzierżawczych, słońce, za dużo "naszych". Ogólnie to takie raczej aleatoryczne jest, ja bym to jakoś proponował jednak rozwinąć. Bo masz pewną myśl, ale to szkic, coś, co nie ma fundamentów.
I takie gorzkie trochę, sarkastyczne.
Pozdrawiam, trzymaj się ciepło.