Wyszumiałe wiechecie kołysały się łagodnie różową rzęsą
w rytm mocarnych tchnień zadysznych. Wilgotnawa ciepłoć
ukoiła nerwne polipy i pokryła lepką rosą śluzu nabłonkowego.
Było spokojno, tylko od czasu do czasu zamrazgolił nienackiem
kończysty dendrol.
...
Wtem nagle iskrą siną przeleciał sygnał z ciał migdałowatych.
Napiętą torsją pobudził polipy uśpione. Zafalowały gwałtownie
produkując śluzy gęste, nieprzebraną falą zalewając zatoki.
Skurcz gwałtowny porwał glutem ciało obce, nieopatrznie
wpadnięte w spokojne, dyszne rewiry i odstrzelił salwą mnogą
a gromką w inne obce przestrzenie.
Jeszcze rozlegały się rytmiczne wystrzały, periodem niespokojnym
ale słabnącym, aż ucichło wszystko ukojone pod spływającymi
z wolna falami śluzu potoczystego...
Opowieści z trzewi 2
Krzysztof Sierpień
Krzysztof Sierpień
Opowiadanie
·
21 stycznia 2012
co się komu podoba a co nie to już jego prywatna sprawa
co z tego ma wynikać? opisałem w sposób niekonwencjonalny kichnięcie, jakby od środka, to mało?
czy to proza? moim zdaniem tak, bo przecież nie poezja??
nie miałem pojęcia, że znów jestem wtórny i kopiuję tym razem Tuwima! :D
szkoda że te "zabawy" tuwimowskie nie czytałem, pewnie bym się zachwycił, bo generalnie Tuwimem to ja z kolei się nie zachwycam!
skoro część pierwsza nie uzyskała autoryzacji to część druga pisana w identycznym stylu powinna z automatu odpaść
o co więc to kruszenie kopii? jesteście na nie jeśli chodzi o taki styl, więc spoko! :)