Literatura

Hospicjum Świętego Ciała (opowiadanie)

Syjon01

Ostatnie chwile ikony.

Wpadł do budynku jak bomba nie czekając nawet na pełne rozsunięcie automatycznych drzwi. Na półpiętrze niezgrabnie zarzucił potężnym ciałem i dumnie pokonał kilkanaście kolejnych stopni. Wchodząc na główny korytarz, odruchowo otrzepując sutannę z niewidzialnych pyłków, skierował się w stronę pokoju siostry przełożonej. Bez pukania otworzył drzwi zastając kobietę siedzącą przy biurku i tnącą gazy. Stara zakonnica spróbowała rzucić mu karcące spojrzenie, jednak on już przeszedł do meritum.
- Co to za Lukas Berg?


Odłożyła nożyczki głośno uderzając nimi o blat.

- Nie wiem o czym ojciec mówi.
- Jest tutaj jakiś Lukas Berg. Dostałem telefon. Jutro przyjedzie telewizja kręcić o nim program - głośno westchnął. - Z Ameryki!
- Boże święty! - kobieta splotła dłonie w geście modlitewnym.
- Wie siostra o kogo chodzi?


Stukając drewnianymi podeszwami podeszła do wiszącej po drugiej stronie małego pokoiku półki i zdjęła z niej segregator.

- Berg. Berg. Jest Berg. Łukasz.
- Co o nim?
- Rak krtani. Zaawansowany. A to już wiem, który to! – podniosła głos i uśmiechnęła się do siebie. – Sam do nas przyjechał jak jeszcze był w dobrym stanie ale po kilku dniach zmarniał. O, ma podwójne obywatelstwo. Też amerykańskie.
- To jesteśmy w domu.
- Mówił, że kiedyś był muzykiem. Wrócił do naszego miasta umrzeć. Z sentymentu.
- Mi powiedzieli, że to ikona bitników.
- Niech mu Bóg wybaczy.
- Chciałbym go zobaczyć - rzucił rozkazującym tonem.


Poprowadziła go wzdłuż korytarza do pokoju numer 8. Wszechobecny w budynku zapach chloru w tym pomieszczeniu został wyparty przez organiczną woń medykamentów rozpuszczonych w urynie. W środku znajdowały się dwa łóżka. Na stojącym przy drzwiach leżał przerażająco chudy mężczyzna o zażółconej skórze. Drugie łóżko, pod oknem, zajmował wysuszony starzec z małą główką, porośniętą krótką siwą szczeciną. Tonącymi w fałdach skóry oczami wpatrywał się w sufit.
- Który to? - zapytał ksiądz.
- Ten pod oknem.

 

Duchowny usiadł na brzegu łóżka i machnął ręką przed oczami staruszka. Pacjent nawet nie mrugnął.
- Warzywo - westchnął.
- Na własne życzenie.
- Dla niektórych to najlepsze rozwiązanie - położył dłoń na schowanym pod kołdrą kolanie Berga. - Doprowadzimy go do porządku. Jakiś sweterek, krawat i będzie jak malowany. A że nie mówi... To telewizja, jak potną nagranie to zaśpiewa jeszcze swój protest song.

 

Wychodząc z sali usłyszeli jęczenie leżącego przy drzwiach mężczyzny. Nie mogąc go zrozumieć zakonnica pochyliła się przystawiając ucho do zasuszonych ust chorego.
- Spierdoliłem się – świszcząco wydyszał.
- Dobrze - poklepała go po ramieniu i zniknęła za drzwiami.

 

Przez okna wpadały delikatne nitki promieni letniego słońca. Przechodziły pod kątem w dół, kończąc swój lot na nieruchomych źrenicach Berga. Wokół unosiły się pobłyskujące drobiny kurzu. Lukas w ciszy umysłu dziękował wszystkim bogom, że i tym razem dali mu ujrzeć światło. Okna były przecież tak wysoko.

 

---

 

Z miękkim hałasem klepiących o podłogę tenisówek do pokoju wszedł kościsty nastolatek z wiadrem wody. Nie zwracając uwagi na leżących mężczyzn zatrzymał się przy oknie i niezgrabnie postawił naczynie rozlewając wokół pianę. Zaraz za nim przyszła pulchna dziewczyna wyglądająca na jego rówieśnicę. Oboje mieli na sobie błękitne uniformowe koszule. Nastolatka spojrzała na łypiącego na nią okiem pacjenta z łóżka przy drzwiach i obdarzyła go uśmiechem.
- Jak tam panie Edziu?


Podeszła bliżej, by usłyszeć odpowiedź.
- Spierdoliłem się - wyszeptał drżąc na całym ciele.
- Pomóż mi przy oknach - zawołał chłopak. - Mamy szczęście, że obczaiłem tę fuchę. Dzisiaj nie będziemy karmić. Ci nie jedzą.
- Nie mam szmaty.
- To weź.


Dziewczyna podniosła do góry kołdrę pana Edzia. Widząc jego gołe stopy z rachitycznymi paluszkami zmarszczyła nos. Dopiero u Berga znalazła to czego szukała. Z wymalowaną na twarzy odrazą ściągnęła mu skarpety.
- Ale ma zimne giry.
- Bo to zombie.


Zakrywając kołdrą jego nogi patrzyła na nieruchomą twarz starca. Ich spojrzenia nie spotkały się ponieważ były jednakowo martwe. Wreszcie energicznie odwróciła głowę w stronę chłopca zarzucając kokieteryjnie włosami.
- Siostra Liliana mówiła, że jest sławny.
- Podobno - odparł chwytając za klamkę okna. - Otworzę trochę bo wali gównem Edka.
- Zawsze mnie fascynowały sławy. Niby tacy ludzie jak my, a jednak inni. Lepsi.
Chłopak kiwnął głową na Berga
- Zdychają tak samo.
- Skąd wiesz? Może robią to wznioślej... Nawet telewizja do niego przyjedzie.
- No popatrz - wrzucił mokrą szmatę do kubła. Włożył rękę do kieszeni spodni i wyciągnął z nich benzynową zapalniczkę. - Zrobimy eksperyment.


Dziewczyna odsunęła się od łóżka ustępując miejsca koledze. Ten wyjął spod kołdry poprzecinaną reliefami żył rękę Berga i zbliżył do niej płomień zapalniczki.


Czerń źrenic starca gwałtownie implodowała. Prawie całkowicie pochłonięta przez wyblakłą tęczówkę po chwili łagodnie, wręcz leniwie rozlała się po jej powierzchni tworząc wokół siebie błękitny pierścień.


- Właśnie tak jara się gwiazda - skomentował chłopak, wyraźnie zafascynowany.
- Zobacz jak dumnie. Nawet nie piśnie.
- Nie przesadzaj. Śmierdzi jak pieczona kaczka.


Kilkanaście minut później, kiedy skończyli myć okna, poczekali, aż ksiądz idący z komunią ominie pokój i wyszli zostawiając po sobie mokrą podłogę.

 

---

 

Gdy następnego dnia przyjechała ekipa telewizyjna okazało się, że Lukas Berg był martwy. “Serduszko mu pękło z radości” - skomentowała zawał siostra Liliana. Pomimo tego, reporterzy zdołali przeprowadzić wywiad z tą żywą legendą, towarzyszem Neala Cassady’ego, która zaśpiewała nam nawet kilka zwrotek ballady ku czci Beat Generation.
 


dobry 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Wiktor Smol
Wiktor Smol 4 lutego 2012, 14:44
Czyta się.
Dominika Ciechanowicz
Dominika Ciechanowicz 5 lutego 2012, 09:52
"Stukają drewnianymi podeszwami" - "stukając chyba. Poprawię Ci i możemy autoryzować. Nieźle napisane i całkiem mnie wciągnęło.
Syjon01 5 lutego 2012, 11:31
A tak, zauważyłem, że to "c" mi uciekło ale było już za późno. Dzięki za autoryzację.
Radosław Kolago
Radosław Kolago 8 lutego 2012, 10:10
No tak, wyrazisty, dobry tekst.
angelina 17 lutego 2012, 19:39
wciąga, zgrabne, po prostu się czyta.

"Chłopak kiwnął głową na Berga" - coś maleńkiego ci umknęło.

"Stukając drewnianymi podeszwami podeszła"
"Z miękkim hałasem klepiących o podłogę tenisówek" - widzę, że lubisz opisywać odgłos obuwia ;)
przysłano: 4 lutego 2012 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca