Literatura

a zakręt tuż (opowiadanie)

Evit-ka

 Szła sprężystym krokiem. W ruchach tyleż zdecydowana, co zmysłowa.

 

Jej rytmicznie kołyszące się biodra okrywała spódnica w romby. Te – pewnie dla zyskania na wyrazistości – miały brązowe kontury. Choć samo wnętrze raczej w kolorze pomidora. I to takiego, który wyrósł na południu.

 

Nagłe zachwianie się zgrabniej sylwetki wyglądało na skutek wpadnięcia obcasa w kratkę ściekową. I/ lub jego złamania.

 

Przystanęła bezradnie na jednej nodze. Zupełnie tak, jak czynią to niektóre ptaki, zamierając na chwilę w bezruchu i bezradności.

 

Nie mogła zdjąć butów i pójść dalej boso. Bo kawałki wspomnień i dowodów na istnienie ostatniej nocy...

Tak, one mogłyby poranić. Wygląda na to, że metodycznie i bez litości. Chyba nie tylko stopy.
 


Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Radosław Kolago
Radosław Kolago 3 kwietnia 2012, 16:22
To wszystko?
Sirocco
Sirocco 6 kwietnia 2012, 15:22
trudno skomentować "myśl" Autora. Na pewno z łatwością można wyrazić opinię, że nie jest to opowiadanie.
przysłano: 3 kwietnia 2012 (historia)

Inne teksty autora

więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca