Wyrąbywanie asfaltu i gwiazd (II) *(monologi)

Patryk Nadolny

Karolinie Hajduk

 

(Herezje na teorię literatury i nie tylko)


Jeśli czas jest osobą, nie zdąży postawić

kroku naprzód, gdyż minie choć jedna sekunda,

która nie jest od niego - sekunda absurdu,

lub wtedy przez sekundę istniałby paradoks.
 

***

 

Pisanie zaczynam od ogólnego zagubienia. Myślę: każda literka jest Jasiem i Małgosią i poszukuje innych literek, by było im raźniej. Ktoś mi wczoraj powiedział, że wszystko już było napisane. Język mnie nabrał i w każdym momencie wypluwa z ogromnego pyska, to co trawi od zawsze i na wieki wieków. W jego wielkim żołądku pływają regały bibliotek, które jeszcze nie wyszły z podziemia, zakonspirowane powieści, przyczajone wiersze z ogromnym apetytem na celulozę. Gdy jedynie kosmos lub niebo podwyższa sobie poprzeczkę, na której zawiśnie, chociaż nie ma odwagi, by przeskoczył ją choć raz kiedykolwiek.

 

***

 

Codziennie na powiekach hoduję krajobraz,

kolory, które tylko wstępują do słońca.

Między siódmą, a ósmą wyburzam powieki,

na ruinach oswajam lub rąbię powietrze.
 
***

 

Jednak lubię upuszczać kamienie i gwiazdy do książek, czyli studni z kolejnym dnem z kropki. Nieraz smutkiem i ciszą zaznacza się kartki, zwłaszcza kiedy przeplatam tych dwoje w zakładkę. Literatura jest niewyśnionym snem, który się zaczyna i kończy na kropce (przynajmniej dla nas), bo kropka wyrzuca myśl dalej jak niepozorny strażnik wartując na wieży. A może i nawet kropki są także studniami.
 
***
 
Jednak lubię wysyłać na wojny herezje, przede mną jeszcze z tysiąc potyczek na myśli. Wrogi obóz niekiedy jest moim obozem. Poezja jest gwałtownym niedźwiedziem na łowach, każda fraza jest ślepa

i nieprzewidywalna. Grzmot w pogodny dzień. Słowo pisane samo w sobie jest martwym neutralnym naczyniem na grzmoty i wizje. Poezja jest strumieniem bez ujścia i dna. Przecież każda emocja, wrażenie i myśl nie są żadnym kowadłem, ręką rzemieślnika. Jest snem, którego poddaję drążeniom i pracy, a tygodniami wykuwam szczelinki i jamki.

 


 

Patryk Nadolny
Patryk Nadolny
Opowiadanie · 31 maja 2012
anonim