on. sam.

GeorgitaSant

 

 Przekroczył bramę nieśmiertelności, ciemności, cichości. Wpuścił przez otwór do jaskini odrobinę świtała, życia, ciepła, by po chwili gwałtowniej zatrzasnąć bramy swojego piekła. Nabrał powietrza do płuc, zgniłych płuc, martwego człowieka.

Tam, po drugiej stronie snu, Słońce paliło niebo, wypalało uśmiechy, pożerało siły. Zjadliwym okiem łypało na posuwający się tłum, szary tłum zimnych zombi. A on pomiędzy nimi. Taki sam. Kryształowy, przezroczysty, bez kropli krwi w mięśniach, żyłach, ustach. Podniósł zmęczone oczy i beznamiętnym spojrzeniem obrzucił złoto, które sypało się z góry na głowy. Oczy jego były płaskie, bezbarwne. Odpalił papierosa. Dym tańczył i wzlatywał wyżej, wyżej jakby zachłannie wciągany przez nienasycone Słońce. Ruszył naprzód. Pod stopami chrzęściły klejnoty, wokół tliły się nici wyrwane z królewskich arrasów. Wszystko wylewało z siebie kolory, barwy, jakby dla przekory mamiło obleczone w cienkie skóry i kości, dusze. Uśmiechnął się ironicznie, obojętny na złośliwości gorejącego Słońca.

Sam wobec siebie, wobec świata, wobec innych. Sam w nieistnieniu swoim. W odległej przestrzeni, w niebyciu - rozciągnął swoje ciało na sznurze.

Nikt tego nie zauważył. Tłum, potrącając jego zwłoki, posuwał się na przód, oddając niemy hołd Słońcu, parł bez wytchnienia dalej.

Oceń ten tekst
GeorgitaSant
GeorgitaSant
Opowiadanie · 28 października 2012
anonim
  • Paulina Biczkowska
    Proszę bardzo, po to tu jestem :) A tak jest o wiele lepiej :)

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • GeorgitaSant
    dziękuję bardzo za rady ;) mam nadzieję, że teraz już jest lepiej :)

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • Paulina Biczkowska
    Przepraszam, że dopiero teraz się odzywam, ale musiałam się skonsultować w sprawie Twojego zdania ;) "Podniósł ciężkie spojrzenie na złoto" - tak być nie może, bo nie można "podnieść spojrzenia". Można, co najwyżej, "podnieść wzrok". Dlatego zdanie trzeba by dość mocno przerobić, np. na "Podniósł wzrok i nieuważnym spojrzeniem obrzucił złoto".

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • GeorgitaSant
    Dziękuję za uwagi. poprawiłam w tych miejscach, które zostały wskazane. zastanowię się jeszcze jak można by przeredagować to zdanie, chyba, że ewentualnie mogłoby ono zostać w takiej postaci? A Leśmiana niestety nie czytałam jeszcze.

    · Zgłoś · 11 lat temu
  • Paulina Biczkowska
    Całkiem interesujące spojrzenie na postaci zombie, chociaż nie jestem pewna, czy zombie może przestać „żyć” (funkcjonować?), po prostu wieszając się. Miejscami klimat trochę Leśmianowski („Sam w nieistnieniu swoim. W odległej przestrzeni, w niebyciu […]”).

    Kilka uwag:

    • „Tam po drugiej stronie snu Słońce” – po „tam” i „snu” powinny być przecinki;
    • „Podniósł swoje ciężkie spojrzenie na złoto,” – zaimek „swoje” usunięcia – wiadomo że jeśli „podniósł spojrzenie” to „swoje”. A tak w ogóle to jestem za przeredagowaniem tego fragmentu, bo sformułowanie „podniósł spojrzenie” nie brzmi za dobrze;
    • „Wpuścił przez otwór do jaskini odrobinę świtała, życia, ciepła, by po chwili zatrzasnąć ją silniej” – nie jest jasne, co zatrzasnął – „jaskinię” czy „odrobinę”. Poza tym przysłówek „silniej” jest w tym kontekście użyty nieadekwatnie (sugerowałabym „gwałtownie”).
    • „Pod stopami szeleściły klejnoty” – niepoprawnie użyty czasownik „szeleścić” („szeleścić” oznacza „wydawać szelest”, czyli „cichy odgłos powstający przy poruszaniu liści, kartek papieru, sztywnych tkanin itp.”). Sugerowałabym „chrzęściły”, ewentualnie „grzechotały”;
    • „oblekłe w cienkie skóry i kości, dusze” – czy na pewno „oblekłe”? Poprawna forma tego przymiotnika brzmi „obleczone”. Bez przecinka po „kości”;
    • „Tłum, potrącając jego zwłoki posuwał się” – po „zwłoki” powinien być przecinek.

    · Zgłoś · 11 lat temu