Mógłbym tak zasnąć, z dłonią w spodniach, słuchając jak mówisz o ciepłych rzeczach, na które jeszcze nie ma słów. Udawać, że nie chcę, jak każdy mężczyzna, usłyszeć trzasku twojej skóry, pękającej pod moim kościstym kolanem. Bliskość to jest łamanie ludzi do wewnątrz, żucie pokrzyw, życie po krzywdzie. Mógłbym powiedzieć, że dochodzę, że jestem cięższy od ciebie i znacznie silniejszy, przesuwając palcami po wiśniowych sutkach i po nadgarstkach, w których pulsuje krew. Mógłbym powiedzieć, że dochodzę, ale kiedy myślę o tym, wsuwając dłoń w spodnie, to czuję się jakbym dotykał nagich, bladych pleców Amandy Todd i innych dziewczynek, w których zerżniętych ustach zabrakło światła.