Podmiejskie

Jakub Sroka

 

Wieczorami podmiejskim empekom zdarza się wariować. Jadą na oślep w miejsca inne niż zazwyczaj. Wioski na uboczu czasu, ledwo weń wtulone. Luźno związane z miejscem. Widoczne przy okazji. Niecodzienne z wyboru. Bezczelnie nienanoszalne.

Na chybił-trafił wybrałem jeden z nich. Wsiadłem, płacić tu nie było regułą. Zająłem jedno z wszystkich pustych miejsc. Między siedzeniami wieszała pranie jakaś kobieta. Prześcieradła brudne strachem choć świeżo wyprane.

- Zabiłam go dziesięć lat temu a ono wciąż cuchnie.

- Trzeba prać o świcie gdy noc skrapla się niebieskim. Strach schodzi wtedy najlepiej - powiedziałem.

- Przestał mnie kochać, co miałam robić ?

Leniwo zaciągnąłem się papierosem. Światła za oknem ciągnęły się pasami. Deszcz zapluł się w szybę. Dojeżdzaliśmy na miejsce.

Jakub Sroka
Jakub Sroka
Opowiadanie · 13 stycznia 2013
anonim
  • Paulina Wielbicka
    interpunkcja do poprawy. Ciekawa miniaturowa obserwacja

    · Zgłoś · 11 lat
  • Konrad Żygadło
    Świetna miniatura. Tym razem podoba mi się bardzo, bardzo. Mogłoby być wstępem do opowiadania na kilka stron. Gdyby tylko poziom był do zatrzymania.

    · Zgłoś · 11 lat
  • Paulina Biczkowska
    Mnie też się ta miniatura podoba - świetnie oddany klimat, trochę taki schulzowski.

    Poza przecinkami do poprawy, o czym wspomniała moja imienniczka (:)), jeden ort - pisze się "na chybił trafił".

    · Zgłoś · 11 lat
  • Ewa Mańka
    Trochę dziwnie brzmi to "nienanoszalne"... Co nie oznacza, że nie brzmi ciekawie. :-)

    · Zgłoś · 11 lat