Babcia Bronia, najukochańsza prababcia Julci, to była najmądrzejsza i najbardziej szanowana osoba w całej rodzinie. Wszyscy zwracali się do niej „Babciu”, a bliżsi i dalsi znajomi też tak do niej mówili, mając od niej oczywiście osobiste przyzwolenie na zwracanie się w ten sposób.
Otóż, jako zamiłowana zielarka znała lekarstwa na wszelakie dolegliwości ciała i duszy. Potrafiła też zakończyć każdy spór i kłótnię, które bardzo często wybuchały w naszej dosyć dużej rodzinie. Czasami z tego powodu musiała jechać wręcz w „delegację” i znikała na kilka dni, bo jakaś ciocia z wujkiem, czy ktoś z dalszej rodziny, nie mogli się ze sobą dogadać. Wystarczyła jej obecność, zatroskanie i wyjątkowa znajomość ludzkiej psychiki, by po krótszym bądź dłuższym czasie wszystko wracało do normy, przynajmniej na jakiś czas.
Babcia miała taki posłuch, że nawet świnia, jedyna jaką hodowano w gospodarstwie, słuchała się jej jak dziecko. Wiosną dziadek zakupił prosię na ubój z przeznaczeniem na na świąteczne potrawy, ale kiedy zauważono narastającą więź między stworzeniem a babcią, nadano jej imię Kaśka i już nikt nie widział jej w roli schabowego.
Kaśka z dnia na dzień wykazywała się coraz większą inteligencją. Chodziła za babcią jak pies, czasami nawet trudno się było z nią rozstać, gdyż potrafiła otworzyć skobel w małym chlewiku specjalnie dla niej zbudowanym i wejść do kuchni korzystając z chwilowej nieuwagi jakiegoś domownika, który nie domknął drzwi wejściowych. Nikt się na nią nie potrafił gniewać, była wesołym i przymilnym stworzeniem. Zaskakującym, nikt się po niej tego nie spodziewał.
Po jakimś czasie nawet schody na piętro nie były dla niej problemem. Wchodziła po nich na strych i przyglądała się wyczekująco jak babcia suszy zioła, czy rozwiesza pranie . Wyglądała jakby rozumiała monologi skierowane do niej. Kiedy się niecierpliwiła turlała po podłodze za pomocą ryjka jakiś drobny przedmiot , but lub garnek i w ten sposób dawała znak, że chce wracać na podwórze.
Kaśka potrafiła bawić się z Julcią i służyła jej w letnie dni za konia. Zabawa w ujeżdżanie świni była jednym z ulubionych zajęć dziewczynki, tym bardziej, że nie było w pobliżu dzieci w jej wieku a i dorośli rozchodzili się do swoich prac nie mając zbyt wiele czasu na zabawę. Często robotnicy przystawali na podwórku i przyglądali się jak Kaśka z chustką na głowie siedziała na kocu pod starą lipą przy Julci i razem bawiły się w przyjęcie. Julcia z poważną miną wyjaśniała Kaśce zasady zachowania przy stole:
- Kaśka , pamiętaj nie siorb jak pijesz herbatę, bo to nie ładnie…
albo
-… nie powinnaś się tak wiercić, bo przewrócisz dzbanek!
Świnia siedziała wyjątkowo spokojnie i pozwalała dziecku wkładać na siebie coraz to inne szmatki oraz karmić się kanapkami przeznaczonymi wszakże dla Julci, ale dziecko było niejadkiem i bardzo chętnie oddawało swoje jedzenie zwierzęciu, po cichu przed matką.
Z czasem Kasine przywiązanie do babci było tak intensywne, że gdy babcia jechała do miasta świnia odprowadzała ją do końca drogi wiodącej na przystanek i wracała do obejścia. Kiedy zbliżał się czas powrotu świnia szóstym zmysłem potrafiła to wyczuć i spotykały się w połowie trasy od tramwaju.
Aż razu pewnego Kaśka zginęła z obejścia. Dzień wcześniej Babcia wyjechała w „delegację” do cioci Kazi i wujka Olka. Kaśka po zwyczajowym odprowadzeniu jej na przystanek wróciła do domu.
Zaniepokojeni domownicy rozpoczęli intensywne poszukiwania. Szczególnie Julcia od rana nie mogąc znaleźć swojej towarzyszki zabaw kręciła się niespokojnie po gospodarstwie popłakując i nawołując żałośnie swoją ulubienicę.
Poszukiwania doprowadziły do rowu pomiędzy polem a jezdnią niedaleko przystanku. Świnia leżała ledwo żywa i wyglądało na to, że musiała zostać potrącona przez samochód. Chciała przejść przez jezdnię na wysepkę tramwajową, aby być bliżej, gdy będzie wracała babcia.
Julcia nie widziała poturbowanego zwierzęcia. Dziadek załatwił sprawę tak, że nikt do końca się nie dowiedział co się dalej z Kaśką stało.
Pozdrawiam
Do poprawy (pamiętaj o unikaniu nadmiarowych spacji):
• „to była najmądrzejsza i najbardziej szanowana osoba” – sugerowałabym prostsze: „była najmądrzejszą i najbardziej szanowaną osobą”;
• „Wszyscy zwracali się do niej „Babciu”, a bliżsi i dalsi znajomi też tak do niej mówili, mając od niej oczywiście osobiste przyzwolenie na zwracanie się w ten sposób.” – sugerowałabym: „Wszyscy zwracali się do niej »Babciu«, także bliżsi i dalsi znajomi, mający, oczywiście, jej osobiste przyzwolenie na zwracanie się do niej w ten sposób”;
• „Otóż, jako zamiłowana zielarka znała lekarstwa” – sugerowałabym: „Otóż, Babcia Bronia, jako zamiłowana zielarka, znała lekarstwa”;
• „jedyna jaką hodowano” – „jedyna, którą hodowano”;
• „przeznaczeniem na na świąteczne potrawy” – o jedno „na” za dużo. Zamieniłabym „świąteczne potrawy” na „świąteczny stół”;
• „między stworzeniem a babcią” – nie bardzo do kontekstu pasuje mi tutaj rzeczownik „stworzenie”. Zamieniłabym na „zwierzę”;
• „wejść do kuchni korzystając z chwilowej” – po „kuchni” przecinek;
• „Zaskakującym, nikt się po niej tego nie spodziewał” – przed „nikt” wstawiłabym „bo”;
• „Wchodziła po nich na strych i przyglądała się wyczekująco jak babcia suszy zioła, czy rozwiesza pranie” – czas teraźniejszy do zmiany na czas przeszły. Sugerowałbym: „Wchodziła po nich na strych i przyglądała się wyczekująco, kiedy babcia suszyła zioła lub rozwieszała pranie”. Jeśli zdanie ma zostać w swoim obecnym kształcie, to przed „jak” powinien być przecinek, a przed „czy” nie;
• „Wyglądała jakby rozumiała” – przed „jakby” przecinek;
• „się niecierpliwiła turlała” – po „niecierpliwiła” przecinek;
• „drobny przedmiot , but lub garnek i w ten sposób” – niepotrzebna spacja po „przedmiot”. Przecinek po „garnek” (zamknięcie zdania wtrąconego);
• „wieku a i dorośli rozchodzili się do swoich prac nie mając zbyt wiele czasu na zabawę” – po „wieku” przecinek; usnęłabym „i”; po „prac” przecinek;
• „przyglądali się jak Kaśka” – przed „jak” przecinek;
• „Kaśka , pamiętaj nie siorb jak pijesz herbatę” – niepotrzebna spacja po „Kaśka”; przecinki po „pamiętaj” i „siorb”;
• „karmić się kanapkami przeznaczonymi wszakże dla Julci” – zamiast „wszakże” dałabym „co prawda”, ponieważ „wszakże” nie pasuje do stylu tekstu (jest za bardzo książkowe) i, dodatkowo, znaczeniowo rozmija się z sensem zdania, ponieważ jest to „partykuła nawiązująca do jakiejś sytuacji lub do czyjejś opinii; wyraża prawdziwość sądu, do którego się odnosi, podkreślając przy tym jego oczywistość; przecież” (SJP);
• „po cichu przed matką” – zamiast „po cichu” dałabym „w tajemnicy”;
• „przywiązanie do babci było tak intensywne” – zamiast „intensywne” powinno być „silne”;
• „do miasta świnia” – po „miasta” przecinek;
• „powrotu świnia szóstym zmysłem” – po „powrotu” przecinek;
• „Kaśka po zwyczajowym odprowadzeniu jej na przystanek wróciła do domu. Zaniepokojeni domownicy rozpoczęli intensywne poszukiwania” – sugerowałabym na końcu pierwszego zdania dodać „a potem zniknęła”, bo niejasne jest, dlaczego domownicy zaczęli jej szukać, skoro wróciła do obejścia;
• „Szczególnie Julcia od rana nie mogąc znaleźć swojej towarzyszki zabaw kręciła się niespokojnie po gospodarstwie popłakując” – przecinki po „Julcia”, „zabaw” i „gospodarstwie”;
• „Poszukiwania doprowadziły do rowu pomiędzy” – zmieniłabym na: „Poszukiwania zakończyły się w okolicach rowu pomiędzy”;
• „że musiała zostać potrącona przez samochód” – niepotrzebna strona bierna. Zmieniłabym na: „że musiał potrącić ją samochód”;
• „nie dowiedział co się dalej z Kaśką stało” – po „dowiedział” przecinek.
Pozdrawiam Cię serdecznie i dziękuję za pracę jaka włożyłaś w mój tekst:)) Eliza
Co do Twoich dwóch tekstów o Julci - wrzuć na portal, pisanie dla dzieci wcale nie jest takie proste, jakby się mogło wydawać.