"Chyba się nie słyszysz,
lecz ja zawsze ciebie, wyłącznie."
Chciałbym od tyłu, z ciągnięciem za włosy. Żeby odrosło, zniknęło, zabliźniło się. Tak się nie kocha. W kobietę się wchodzi i burzy się ją jak kościół, zostawia zwęglony papier wewnątrz żeber. Ślady po języku, poparzenia. Jesteś najlepszym kawałkiem mnie, jaki się zdarzył, motylem strawionym przez podmuch, roześmianą podpalaczką pośrodku lasu. Reszta to filmy dla dorosłych, głupie dziewczynki brane siłą na podłogach zaśnieżonych moteli. Posiniałe dziewczynki w przedziałach pociągów, bezpłodne zwierzęta w sezonie głodu. Zasypianie z twarzą w twoim pępku i brak twojego pępka teraz. Hipotermia. I to uczucie, chyba szczęścia, kiedy wracałem do Twin Peaks, żeby być ogniem i za tobą iść.