Inwazja

G.Koszewska

Odśnieżanie samochodu to w sumie proste, a nawet prymitywne zajęcie. Jedynym plusem to szybka rozgrzewka przy wszechobecnym smrodzie spalin, bo oprócz mnie kilku sąsiadów parkujących na osiedlowym, wypasionym parkingu, zajetych jest, jak ja, zeskrobywaniem białego tałatajstwa z szyb. Szybko, szybko -  mówię w myślach. Biedronka czeka! – zagrzewam się do pracy.

Po dziesięciu minutach wytężonej pracy, samochód jest czyściutki i gotowy do wyjazdu. Otwieram szlaban pilotem (tak! najnowsza technika dotyka nawet skromne administracje osiedlowe) i próbuję wyjechać, ale przechodnie starają się mi to utrudnić, idąc wężykiem po każdej stronie chodniko-ulicy, zdziwieni, że w tym miejscu widzą samochód. Zaskakujące prawda, widzieć pod parkingiem samochód?

Pan z wózkiem też chce przejechać? Ależ proszę bardzo, ja poczekam. Mam w końcu dużo czasu a samochodem i tak będę szybciej od ciebie, patałachu.

Jadę slalomem i prawie udaje mi się dotrzeć do wyjazdu, gdy tymczasem z naprzeciwka nadjeżdża ciężarówka dostawcza do rzeźnika. To taka nowa moda w kapitaliźmie, że samochody dostawcze stają gdzie chcą, bo przecież DOWOŻĄ towar.

Wysiadam z auta i zaczepnie wołam do kierowcy, jak długo to będzie trwało, bo muszę wyjechać. Odpowiada, że chwilę. Wsiadam i wyłączam silnik. Znowu mam nieprzepartą ochotę komuś przypierdolić.

Po kilku minutach, nareszcie wolny wyjazd. Teraz tylko zrobić zakupy i wrócić do domu bez zdarzeń, które wyprowadzą mnie z równowagi.

W sklepie nic ciekawego się nie działo. Nie spotkałam nikogo, kto chciałby mnie rozjechać, potrącić, popchnąć, przepchnąć. To jest sukces. Jedyną, godną zanotowania uwagą, jest obserwacja wyjątkowego poczucia humoru u niektórych osobinków. To poczucie humoru, wyniesione jak sądzę z traumy szkolnych lat, polega na przyglądaniu się innym (chyba z nudów stojąc w ogonku do kasy) i wyśmiewanie czyjejś tuszy, ubrań, butów, fryzury. Ludzie lubią się śmiać i mają wyjątkowe poczucie humoru. Naprawdę, jestem dumna, że mieszkam wśród ludzi, którzy mają takie poczucie humoru.

Uwagę innych, przyciąga również wypełniony wózek, otwarty portfel i upadające zakupy. Kupujący, któremu właśnie rozerwała się wątpliwej jakości reklamówka i cała jej zawartość turla się po sklepie, jak po bruku woda, może liczyć wyłącznie na ironiczne spojrzenia współkupujących. Być może liczą w tym momencie czas, jak szybko pozbiera rozrzucone zakupy. Zapał sportowy w naszym narodzie kwitnie od dawna, ale na taką skalę, jeszcze nie był onotowany.

Niemniej jednak zakupy zrobiłam, zapakowałam je do samochodu, odprowadziłam wózek i niestety dość nieumiejętnie wyjmowałam pieniążek, o czym poinformował mnie wzrok stojącej za mną brunetki i jej niecierpliwe mlaśnięcie wargami. Gdzie ci ludzie tak się spieszą ?

Wracam do domu. Jestem spocona, obładowana i pod miażdżącym wzrokiem ludzi, wracam do domu. Odprowadza mnie miłość. Czasami czuje się jak na planie filmu „Inwazja”. Właściwie kilka razy w tygodniu, czuję się jak gwiazda filmowa.

Muszę dodać, że jestem początkującym kierowcą. Zmuszam się do jeżdżenia, zwłaszcza zimą, kiedy jest ślisko i niebezpieczne. Mam wrażenie, że idzie mi coraz lepiej a pisk opon wyprzedzających mnie, traktuję jak powietrze. Ludzie lubią igrać ze swom życiem.

Wracam na osiedlowy parking. Szukam wolnego miejsca. Parkuję tyłem. Utrudniam sobie specjalnie, ponieważ lubię, gdy jest pod górkę. Mam wtedy wrażenie, że radzę sobie w trudnych sytuacjach i tym samym mam lepsze samopoczucie.

Wjazd pomiędzy dwa samochody, nie należy do prostych rzeczy. Raz za blisko, raz za płytko. Kilka razy wjeżdżam i wyjeżdżam. Niestety do zatoczki wjeżdża jakieś babsko, które czeka aż wreszcie wjadę. Widzę jej zniecierpliwiona minę. Prawie ją czuję. Wjeżdżam jakkolwiek do tyłu i pozwalam jej wjechać dalej. Co za pinda, nie może poczekać?

Znowu wyjeżdżam i wreszcie udaje mi się zaparkować w miarę symetrycznie, z równymi kołami, w bezpiecznej odległości od muru. Sprawdzam tylko, czy jestem dokładnie pośrodku białych linii. Tak. Parkowanie zakończyłam pełnym sukcesem. Jestem z siebie dumna. Chwalę się w myślach: gdyby wszyscy tak dbali o właściwie ustawienie swojego samochodu, byłoby lepiej na świecie.

 

G.Koszewska
G.Koszewska
Opowiadanie · 21 lutego 2013
anonim